Papieski jałmużnik arcybiskup Konrad Krajewski nocuje w swoim urzędzie, bo służbowe watykańskie mieszkanie oddał rodzinie uchodźców z Syrii. "To nic nadzwyczajnego" - powiedział dziennikowi "La Repubblica". Podkreślił, że dzielenie się należy do "DNA Kościoła".
Bliski współpracownik papieża Franciszka swoje mieszkanie koło placu Świętego Piotra udostępnił rodzinie, która przybyła do Rzymu mostem humanitarnym, uruchomionym przez Wspólnotę Św. Idziego we współpracy z włoskim rządem. Kilka dni temu w rodzinie tej urodziło się dziecko - podała rzymska gazeta.
Arcybiskup Krajewski przeniósł się do budynku, w którym znajduje się jego urząd. W rozmowie z gazetą podkreślił, że to co zrobił uważa za "coś normalnego".
"Jest wielu kapłanów na świecie, którzy nie od dzisiaj tak postępują" - dodał.
"Każdego prosi się o coś zgodnie z jego zadaniem. Nie mam rodziny, jestem prostym kapłanem, zaoferowanie mojego mieszkania nic mnie nie kosztuje" - stwierdził abp Krajewski.
Na łamach gazety podkreślił, że przez całe lato ubodzy i bezdomni będą mogli skorzystać z usług oferowanych przez Watykan: zakładu fryzjerskiego, pryszniców, pomocy medycznej. Niepełnosprawni zaś jeżdżą na plażę nad morzem, której wynajem i utrzymanie sfinansował papież Franciszek.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.