Częstochowa, 6 czerwca 1979 r. Przemówienie do księży zgromadzonych w katedrze
Chciałbym jeszcze na zakończenie poruszyć jedną sprawę, a raczej zapoczątkować sprawę, którą będę poruszał za chwilę, po powrocie na Jasną Górę, przy modlitwie „Anioł Pański”, mianowicie: sprawę powołań misyjnych i misyjnego wkładu Kościoła w Polsce w dzieło Kościoła powszechnego. Jest w tej chwili jakieś ogromne zapotrzebowanie na kapłanów polskich na całym świecie. Ponieważ są tu także siostry, i to siostry misjonarki, chcę powiedzieć, że to się i do nich odnosi. Jest ogromne zapotrzebowanie.
Kiedy byłem jeszcze w Polsce, jako metropolita krakowski, w ciągu roku miałem co najmniej kilkadziesiąt odwiedzin z różnych krajów świata, z różnych kontynentów, nawet z Europy, w poszukiwaniu kapłanów do pracy duszpasterskiej. I trzeba było nieraz tłumaczyć rozmówcom i wymawiać się, „zwalać” wszystko na księdza biskupa Wosińskiego, że to on rozdziela; bo nie możemy działać w sposób bezładny; musimy mieć jakiś program, jakąś dystrybucję tych sił misyjnych, którymi służymy i służyć pragniemy całemu Kościołowi. Poza tym tłumaczyłem, że my też jesteśmy krajem misyjnym, znajdujemy się w specjalnej sytuacji, sytuacji frontowej, w której nie może zabraknąć sił kapłańskich, gdzie praca jest szczególnie trudna, naprawdę misyjna. Kapłan nie przychodzi do gotowego, musi sobie warsztat pracy sam zbudować, gdy chodzi chociażby o katechizację. Jego sytuacja nie jest taka, jak kapłana w krajach zachodnich i w znacznej części krajów świata, gdzie po prostu przychodzi do klasy — i uczy religii. Jego sytuacja jest taka, że on sobie musi tę wspólnotę katechizowaną sam zbudować, stworzyć. Oczywiście, że wszystko jest w ramach pewnej organizacji katechetycznej, organizacji prawnej, organizacji społecznej, zaakceptowanej, organizacji kierowanej z wielką troskliwością przez Episkopat i pilnowanej jak oko w głowie przez samych duszpasterzy. Niemniej, za każdym razem jest to osobny wysiłek misyjny.
Z kolei ten kapłan, ażeby jego katecheza odnosiła skutki, zwłaszcza na pewnych odcinkach, gdy chodzi o młodzież, młodzież szkół średnich, młodzież ośrodków wielkomiejskich, gdzie prądy sekularyzacji są silniejsze, musi ogromnie dużo z siebie dawać i pod względem intelektu, i pod względem serca. Musi wciąż się sam dokształcać, musi wciąż nad sobą pracować, ażeby podołać tym zadaniom. Tak to tłumaczyłem moim rozmówcom z całego świata. Jednak tłumacząc, zdawałem sobie sprawę, że ilościowo my jesteśmy w sytuacji lepszej od takich na przykład krajów misyjnych, czy krajów chociażby Ameryki Łacińskiej, gdzie średnia liczba wiernych na kapłana jest o wiele gorsza niż w Europie, niż w Polsce, gdzie sięga ona czasem kilkunastu tysięcy, a na Kubie sięga czterdziestu tysięcy dusz na jednego kapłana!
Rzeczywiście w porównaniu z tym sytuacja nasza jest jeszcze bardzo uprzywilejowana; to wszystko trzeba umiejętnie wyważać. Ja myślę, że Konferencja Episkopatu, a zwłaszcza Komisja Misyjna robi to bardzo umiejętnie. Nie stosujemy jakiegoś niekontrolowanego rozpędu misjonarskiego, ale równocześnie stale w tym kierunku pomagamy Kościołowi. Dajemy, ile możemy. Dajemy coraz więcej. I jesteśmy bardzo poszukiwani ze względu na formację kapłana polskiego, która nie budzi zastrzeżeń i obaw. Bo nieraz biskupi boją się kapłanów przychodzących z niektórych krajów, z niektórych środowisk, ponieważ to, co przynoszą, może być raczej burzeniem, niż budowaniem. Może ten proces powoli się uspokaja na świecie, ale wciąż jeszcze trwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.