Godzina 9.50. Po godzinie 8 gwałtownie zwiększyła się ilość pielgrzymów zdążających na Błonia. Dziesiątki tysięcy ludzi chcą jeszcze zdążyć w ostatniej chwili. Kłopotów z dojazdem nie mieli oficjele (wśród nich prezydenci Polski, Litwy i Słowacji).
Gorzej ze zwykłymi pielgrzymami. Na Moście Dębnickim spotkaliśmy pana Stanisława z Zielenic pod Krakowem, niosącego ogromny krzyż zbity z drewnianych desek, ozdobiony styropianowym napisem sławiącym Matkę Bożą. Prawdopodobnie pan Stanisław nie zdoła dostać się na Błonia. Jest tam już ok. 2,3 miliona ludzi, chociaż spodziewano się 2 milionów.
Obecnie tłum jest już zwartą "ścianą" na kilka kilometrów przed Błoniami. Spóźnieni pielgrzymi próbują dotrzeć z boku, większość będzie musiała się jednak zadowolić słuchaniem nabożeństwa przez głośniki. – To najważniejsze. Słowa Papieża to jest to, co pozwala człowiekowi żyć – pocieszał się Jerzy Rutkowski z Kielc.
Władze miasta postarały się o ułatwienie życia pielgrzymom. Szalet publiczny pod Wawelem jest dzisiaj bezpłatny.
Na drogach dojazdowych nie brakuje handlarzy. Niektórzy wołają konwencjonalnie: "czapeczki, czapeczki", inni pragną "zakasować" konkurencję: "Najniższe ceny w Krakowie: wszystko co łaska" – wołał pomysłowy handlarz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.