Choć minęły trzy lata od pamiętnej wizyty Ojca Świętego w Gliwicach, ciągle wracamy do tamtych wydarzeń i stawiamy sobie pytanie, co w nas pozostało. Oczywiście owoców tego spotkania w wymiarze wewnętrznym nie jesteśmy w stanie ani ocenić, ani zbadać.
Wiemy tylko, że tak nieoczekiwana w swoim przebiegu wizyta Ojca Świętego w Gliwicach pozostaje w pamięci ludzi jako coś żywego i bardzo ważnego.
Przekonujemy się o tym nieustannie wraz z biskupem pomocniczym, gdy wizytujemy poszczególne dekanaty i parafie naszej diecezji. W różnych grupach i środowiskach wciąż powraca refleksja na ten temat. To jest jakieś bogactwo, które owocuje, ale którego też nie możemy zmarnować.
Ostatnio uderzyła mnie wypowiedź 24-letniej Ukrainki, która była na spotkaniu z Ojcem Świętym w Toronto. Na czyjeś pytanie o swoje wrażenia, odpowiedziała, że przede wszystkim koncentrowała się na osobie Ojca Świętego. "Wpatrywałam się w niego, wpatrywałam i wpatrywałam. Podziwiałam, podziwiałam i podziwiałam ofiarność tego człowieka. Nagrywałam, co tylko mogłam, by przez kolejne lata wsłuchiwać się w te słowa i je »trawić«". Kto tak podchodzi do wizyty Ojca Świętego w Gliwicach, zdobywa skarb, który będzie sobie bardzo cenił.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czuł się osobiście zobowiązany do niesienia przesłania przekazanego siostrze Faustynie przez Jezusa.
Pełnił posługę biskupa pomocniczego archidiecezji łódzkiej przez ponad 25 lat.
Wśród tematów rozmowy wymieniono wojnę na Ukrainie i inicjatywy mające na celu jej zakończenie.