Pięciodniową wizytę w Rzymie rozpoczyna rezydujący w Libanie ormiański patriarcha-katolikos Cylicji, Aram I. Odbywa on oficjalną podróż do Wiecznego Miasta już po raz drugi. Pierwszy raz był tu przed 11 laty (23-26 stycznia 1997 r.) u Jana Pawła II. W czasie obecnej wizyty 24 listopada odwiedzi jego grób w podziemiach Bazyliki św. Piotra.
Aram Keshishian urodził się 61 lat temu w stolicy Libanu. W 1980 r. został biskupem Bejrutu i pełnił tę funkcję przez 15 lat, aż do wyboru na katolikosa Cylicji. Jest to druga co do ważności godność w Ormiańskim Kościele Apostolskim, zaraz po najwyższym patriarsze wszystkich Ormian, katolikosie Eczmiadzynu w Armenii. Oba katolikosaty są z racji historycznych odrębne, ale razem tworzą jeden Kościół. Oba uczestniczą w dialogu teologicznym z katolikami w ramach wspólnej komisji, do której wchodzą też inne starożytne Kościoły wschodnie: syryjski, koptyjski, etiopski oraz indyjski.
Podczas obecnej wizyty katolikos Cylicji goszczony jest w Domu św. Marty w Watykanie. Towarzyszy mu sześciu arcybiskupów i dwóch biskupów oraz 50-osobowa grupa wiernych. Dwukrotnie spotka się z Benedyktem XVI. 24 listopada zostanie przez niego przyjęty w Pałacu Apostolskim i będą się modlić wspólnie w kaplicy Redemptoris Mater. W środę weźmie udział w audiencji ogólnej. Ponadto przewidziane są m.in. wizyta patriarchy w Bazylice św. Pawła za Murami i jego wykład na Papieskim Uniwersytecie Urbaniańskim, poświęcony chrześcijanom na Bliskim Wschodzie.
Program wizyty katolikosa Arama obejmuje kilka spotkań z kard. Walterem Kasperem, poczynając od niedzielnego powitania ormiańskich gości na rzymskim lotnisku Ciampino.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.