O wpisanie Witolda Pileckiego w poczet błogosławionych zabiega fundacja Paradis Judaeorum. "Przyszedł czas, aby oddać sprawiedliwość jednemu z największych zapomnianych świadków Chrystusa" - pisze dziś Rzeczpospolita.
"Witold Pilecki w życiu kierował się wartościami patriotycznymi i wiarą chrześcijańską. Jego życie aż po brutalne śledztwo i śmierć stawiają go w gronie osób nieprzeciętnych" – mówi Michał Tyrpa, prezes krakowskiej fundacji, która prowadzi również społeczną akcję „Przypominamy o rotmistrzu”.
Jak donosi Rzeczpospolita, fundacja napisała do abp. Kazimierza Nycza i abp. Józefa Michalika. Abp Nycz wyraził wątpliwość, czy będzie możliwe zebranie dokumentacji "która jest podstawowym wymogiem rozpoczęcia procesu, opracowania biografii i heroiczności cnót, ewentualnie stwierdzenia męczeństwa za wiarę". W opinii prezesa ta odpowiedź nie zamyka jednak sprawy. – Są świadectwa osób potwierdzających jego pobożność i czyny miłosierdzia – mówi.
W liście skierowanym do Benedykta XVI i prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych prezes napisał z kolei: "Przyszedł czas, aby oddać sprawiedliwość jednemu z największych zapomnianych świadków Chrystusa Pana".
Prezes przyznaje, że brakuje - potrzebnej do wszczęcia procesu - powszechnej opinii o świętości albo męczeństwie za wiarę kandydata na ołtarze, ale uważa, że jest to efekt wymazania Pileckiego przez komunistów z powszechnej świadomości.
Witold Pilecki (1901-1948) był rotmistrzem kawalerii Wojska Polskiego, żołnierzem podziemia, dobrowolnym więźniem i organizatorem ruchu oporu w Auschwitz-Birkenau.
Walczył w Powstaniu Warszawskim, w latach 1944-45 przebywał w niewoli niemieckiej, następnie w 2 Korpusie Polskim we Włoszech. W październiku 1945 na rozkaz gen. Andersa wrócił do Polski, by prowadzić w Polsce działalność wywiadowczą na rzecz 2 Korpusu.
W 1948 roku został oskarżony m.in. o prowadzenie działalności szpiegowskiej oraz przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP, skazany na karę śmierci i stracony 15 maja 1948 roku.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.