Uznany za świętego staje się świętym całego Kościoła. Dlatego po jego kanonizacji różne instytucje dzielą się relikwiami - mówi prof. Jan Drabina, dyrektor Instytutu Religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim - czytamy w Rzeczpospolitej.
Rz: Dlaczego Kościół wystawia ciała świętych na widok publiczny?
Prof. Jan Drabina: Odkrycie trumny towarzyszy każdemu procesowi kanonizacyjnemu. Już w XI wieku podczas kanonizacji świętego Stanisława ze Szczepanowa wydobyto jego zwłoki, obmyto je w winie i przeniesiono do katedrywawelskiej. Tak samo po ogłoszeniu kanonizacji do bazyliki watykańskiej zostanie przeniesione ciało Jana Pawła II. To znak, że jest on świętym, który jest godzien czci.
- Z czasem otwarta trumna może jednak się przekształcić w zwykłą atrakcję turystyczną. Czy kult świętego nie będzie wtedy zagrożony?
- Nie obawiałbym się tego. Otwieranie trumny to najzwyczajniejszy zabieg.W średniowieczu, gdy kanonizacja odbywała się 200, 300 lat po śmierci świętego, otwierano grób, by sprawdzić, czy taka osoba faktycznie istniała. Chodziło o to, by nie kanonizować legendy. W przypadku ojca Pio wszyscy wiedzą, że istniał naprawdę. Jednak w tej sytuacji trumna musi być otwarta ze względu na relikwie. Uznany za świętego staje się świętym całego Kościoła. Dlatego po jego kanonizacji różne instytucje dzielą się relikwiami. Jeśli Jan Paweł II będzie kanonizowany, zabieg się powtórzy. Już dziś się mówi, że Kraków otrzyma jego serce.
- Zaskoczyły pana tłumy, które chcą zobaczyć ciało ojca Pio?
- Nie. Już jego kanonizacja wzbudziła ogromne zainteresowanie. Podczas żadnego procesu kanonizacyjnego nie było takiego najazdu ludzi.
- To może jest to sposób na dotarcie Kościoła do większej liczby osób?
- To nie jest próba wzmacniania wiary ludzkiej. Nie ma w tym również żadnej sensacji.
rozmawiała Katarzyna Zuchowicz
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.