Z biskupem Adamem Śmigielskim po jego powrocie z tygodniowej wizyty „Ad
limina" w Watykanie rozmawia ks. Jarosław Kwiecień
- Czy Benedykt XVI był zorientowany w sprawach diecezji?
Tak, ponieważ wcześniej otrzymał z Sekretariatu Stanu dwustronicowe opracowania o każdej diecezji. Kiedy powiedziałem mu, że nasza diecezja jest położona między Częstochową a Krakowem, od razu wiedział, gdzie to mniej więcej jest. Powiedziałem też, że diecezja jest najmniejszą terytorialnie w Polsce. Jednak jest gęsto zaludniona, ponieważ na jej terenie mieszka 840 tys. mieszkańców, w tym 804 tysiące katolików. Papież spytał mnie, jakie problemy występują na terenie diecezji. Wyjaśniłem, że jednym z największych jest panujące tu bezrobocie przekraczające dwadzieścia procent w większych ośrodkach miejskich. Z kilkunastu kopalni na terenie Sosnowca została tylko jedna. W efekcie jest wiele rodzin i osób biednych czy bezdomnych. Dlatego Kościół prowadzi dwa domy dla bezdomnych oraz noclegownie czy kuchnie dla biednych. Rozmawialiśmy też na temat seminarium duchownego, ilu kleryków przygotowuje się do święceń kapłańskich. W tym roku święcenia przyjmie prawdopodobnie sześć osób, za rok dwie, później roczniki są nieco liczniejsze. Opowiedziałem, że dzięki archidiecezji częstochowskiej mamy seminarium tuż pod Wawelem, w Krakowie, a ja spotykam się z klerykami m.in. w czasie wykładów z Pisma św. Starego Testamentu. Ojciec św. pytał też o młodzież. Wyjaśniłem, że działa w Kurii Diecezjalnej specjalny wydział młodzieżowy, ponieważ to, że Jan Paweł II mianował pierwszym biskupem sosnowieckim salezjanina było dowodem, że praca z młodzieżą ma tu być jednym z priorytetów. Fakt, że jestem salezjaninem zaintrygował Papieża. Powiedział, że jego długoletni sekretarz też należy do tego zgromadzenia, na co ja wyjaśniłem, że księdza kard. Bertone znam osobiście, a nawet kilka razy nocował w Sosnowcu, w Domu Biskupim. Biskup Piotr Skucha opowiedział Papieżowi o Kolegium Teologicznym, które kształci przyszłych katechetów i nie tylko. Opowiadał też o swoich wędrówkach po Ziemi Świętej, gdzie jest przewodnikiem. Ja poprosiłem Papieża o błogosławieństwo dla wszystkich diecezjan: kapłanów, chorych, młodzieży, tych, którzy sprawują władzę. W sumie rozmowa trwała około 15 minut.
- W sobotę, 3 listopada odbyło się ostatnie spotkanie wszystkich księży biskupów z tych 15 diecezji…
- Spotkaliśmy się kilka minut po godz. 13.00. Ojciec św. był już troszeczkę zmęczony, ale uśmiechnięty. Przywitał go w naszym imieniu arcybiskup Stanisław Dziwisz. Przez cały tydzień, oprócz spotkań w Kurii Rzymskiej byliśmy w poszczególnych bazylikach, w Kolegium Polskim, gdzie mieszkają nasi księża - studenci, pani Suchocka zaprosiła nas do ambasady polskiej przy Watykanie. Ponieważ prawie cały czas padał deszcz, wilgotność powietrza była duża i praktycznie cały czas byłem spocony.
- Na co zwrócił uwagę księżom biskup Benedykt XVI?
Na rzeczy podstawowe, ale bardzo ważne. W wygłoszonym przemówieniu zwrócił uwagę na potrzebę nowej ewangelizacji. Mówił też o potrzebie szczególnej troski biskupa diecezjalnego o księży diecezjalnych. Zaakcentował konieczność ojcowskiej troski biskupa o kapłanów. Biskup powinien zwrócić uwagę na jakość wychowania w seminarium duchownym, nie tylko na wychowanie intelektualne, ale też duchowe i emocjonalne. Biskup powinien tak zorganizować czas, by go zawsze mieć dla swoich kapłanów, a w przypadku kryzysu powołania, upomnieć ich, ale z ojcowską miłością. Biskup jest także zobowiązany do troski o zakony. W swoim przemówieniu do nas Benedykt XVI mówił wreszcie o laikacie świeckim. Do pierwszej grupy biskupów Papież mówił m.in. o środkach społecznego przekazu. Każdy z biskupów otrzymał też w darze od Ojca św. piękny krzyż.
- Czy była mowa w czasie spotkań z Ojcem św. o jego wizycie w Polsce w czerwcu przyszłego roku?
Mimo, że ks. abp Stanisław Dziwisz nawiązał do tego w ostatnim swoim przemówieniu, Papież nie podjął tematu, przynajmniej tak było w czasie spotkań, w których ja uczestniczyłem.
- Czy można mówić już o owocach tej wizyty?
Podobnie, jak człowiek idzie w góry, aby tak dojść do źródła i zaczerpnąć świeżej wody i powietrza oraz szerzej spojrzeć na świat, tak wizyta „Ad limina” daje człowiekowi szersze spojrzenie na Kościół. W rzymskich dykasteriach pracują nie tylko Włosi, ale przedstawiciele całego świata. Reprezentują różne kraje, a nawet różny kolor skóry. Absolutnie nie jest to wizyta „na dywaniku u szefa”. Co prawda, nie ma już takiego dostępu do Ojca św., jak to było za Jana Pawła II, gdzie zwłaszcza Polacy zawsze mogli liczyć na specjalne względy, tym niemniej jest to również Ojciec całego chrześcijaństwa, który traktuje wszystkich z niezmierną życzliwością. Kiedy się z nim rozmawiało, z uwagą patrzył na rozmówcę. I może więcej czytał z twarzy, niż z tego, co słyszał.