W drodze powrotnej z Bari do Watykanu Benedykt XVI pozdrowił z pokładu śmigłowca mieszkańców Duronii w pobliżu Campobasso, stolicy środkowowłoskiego regionu Molise.
Maszyna zawisła na chwilę nad boiskiem miejscowego klubu sportowego, gdzie czekało na to spotkanie około tysiąca osób.
O tym, że Papież mógłby się zatrzymać nad Duronią, mówił od kilku dni jej burmistrz Adelmo Berardo, czego jednak nie potwierdziły żadne oficjalne źródła. Okazało się, że siedzący za sterami papieskiego helikoptera pilot pochodzi właśnie z tej miejscowości.
Osobiście poprosił on Benedykta XVI, by zgodził się na niewielkie zboczenie z trasy, a kiedy miał pewność, że tak się stanie, namówił swych ziomków do ułożenia na murawie napisu "Viva il Papa" - "Niech żyje Papież".
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.