W drodze powrotnej z Bari do Watykanu Benedykt XVI pozdrowił z pokładu śmigłowca mieszkańców Duronii w pobliżu Campobasso, stolicy środkowowłoskiego regionu Molise.
Maszyna zawisła na chwilę nad boiskiem miejscowego klubu sportowego, gdzie czekało na to spotkanie około tysiąca osób.
O tym, że Papież mógłby się zatrzymać nad Duronią, mówił od kilku dni jej burmistrz Adelmo Berardo, czego jednak nie potwierdziły żadne oficjalne źródła. Okazało się, że siedzący za sterami papieskiego helikoptera pilot pochodzi właśnie z tej miejscowości.
Osobiście poprosił on Benedykta XVI, by zgodził się na niewielkie zboczenie z trasy, a kiedy miał pewność, że tak się stanie, namówił swych ziomków do ułożenia na murawie napisu "Viva il Papa" - "Niech żyje Papież".
Zaapelował o większą możliwość zaangażowania ich na kierowniczych stanowiskach.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Papież: - Kiedy spowiadam, pytam penitentów, czy i jak dają jałmużnę.
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.