Było super, lot minął bardzo ciekawie - tak wczorajszą podróż z papieżem Franciszkiem wspomina pilot "papieskiego" dreamlinera LOT-u Jerzy Makula. Wielokrotny mistrz świata w akrobacji szybowcowej opowiada m.in. o tym, jak oszczędził papieżowi turbulencji.
- Po starcie zrobiliśmy małą niespodziankę - powiedział serwisowi gosc.pl kpt. Makula. Boeing na wysokości niespełna kilometra przeleciał nad Krakowem tak, by pasażerowie mogli podziwiać Wawel, Błonia i Campus Misericordiae w Brzegach. Później maszyna, zamiast w stronę Rzymu, skierowała się bardziej na północny zachód. Leciał nad Jasną Górę? Nie! - Chodziło o to, by ominąć szczyty cumulonimbusów i uniknąć turbulencji - wyjaśnił nam kapitan.
- Myślę, że papież był bardzo zadowolony, bo na koniec przyszedł do nas podziękować - powiedział nam Jerzy Makula.
Wyjaśnił też, dlaczego zrobił małą pętlę w okolicach austriackiego Grazu. Może chciał pokazać papieżowi Alpy? - zastanawiali się internauci, śledzący lot za pomocą serwisu Flightradar24.com. Otóż nie - chodziło o to, by nieco wydłużyć lot, tak by móc dokończyć konferencję prasową Franciszka na pokładzie samolotu. - Ojciec Święty rozmawia szczerze i długo - zauważył kpt. Makula.
Posługa musi być służbą ludziom, a nie jedynie chłodnym wypełnianiem prawa.
Dbajcie o relacje rodzinne, bo one są lekarstwem zarówno dla zdrowych, jak i chorych
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.