"Wprost" atakuje prof. Chazana za to, że pozostał człowiekiem - napisała pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop aborcji".
Temat z okładki nowego tygodnika „Wprost" zapowiada się na atak personalny na dyrektora warszawskiego Szpitala św. Rodziny prof. Bogdana Chazana. Nie zamierzam komentować samego materiału, gdyż nie jest on w tej chwili jeszcze dostępny, niemniej już sama upubliczniona grafika mówi wiele o tonie, w jakim podwładni naczelnego Sylwestra Latkowskiego próbują rozprawić się z niewygodnym lekarzem.
Mamy więc cytat z wywiadu z pacjentką, której dziecko okazało się nosić śmiertelną wadę rozwojową: Moje dziecko nie ma czaszki, mózg jest w zaniku. Szpital odmówił mi aborcji. Z drugiej strony zdjęcie dokumentu podpisanego przez prof. Chazana: Szanowna Pani, Chciałbym Panią poinformować, że nie mogę wyrazić zgody na wykonanie aborcji u Pani dziecka w Szpitalu Specjalistycznym im. św. Rodziny ze względu na konflikt sumienia. Proponuję objęcie w Szpitalu opieką Pani i dziecka podczas ciąży, porodu i po porodzie. Istnieje możliwość uzyskania porady dotyczącej perinatalnej opieki paliatywnej w Warszawskim Hospicjum dla Dzieci przy ul. Agatowej 10 w Warszawie. Z poważaniem, Bogdan Chazan. W dole okładki krzyczący tytuł: Deklaracja braku sumienia.
„Wprost" celuje we wzbudzenie u czytelnika negatywnych emocji wobec prof. Chazana. Chodzi o to, by oburzyć się, że w tak trudnej sytuacji pozostawił pacjentkę bez pomocy. Zwolennicy zabijania dzieci od zawsze jako rozwiązanie problemów z dzieckiem proponują eliminację samego dziecka. Kto chce dziecko chronić, ten przedstawiany jest jako bezduszny moralista kupujący sobie spokój sumienia kosztem cudzej tragedii.
Spróbujmy jednak nie poddać się emocjonalnemu przekazowi i na spokojnie przeanalizujmy, o jakiej sytuacji mowa.
Po pierwsze wiadomo, że dziecko (zwróćmy uwagę, że sama matka mówi o nim dziecko, a nie płód) nosi poważną wadę, która wkrótce doprowadzi do jego zgonu. Być może nastąpi to jeszcze przed narodzinami, być może wkrótce po nich. Na pewno oczekiwanie na śmierć dziecka jest sytuacją trudną i mamie należy współczuć, że znalazła się w takim położeniu. Nie tak to wszystko miało wyglądać, jest pewnie wiele żalu i rozczarowania. Niewątpliwie dramat.
Jak zareagował prof. Chazan? Po pierwsze nie zgodził się zabić dziecka. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – śmierć nie jest terapią, którą aplikuje się na dolegliwości, nawet jeśli są one ciężkie i nieodwracalne. Dokładnie tak samo postępują lekarze innych specjalności diagnozujący dzieci w kierunku poważnych schorzeń. Czy od lekarza onkologa, który właśnie wykrył u kilkulatka nieoperacyjnego guza mózgu oczekiwalibyśmy, że wraz z informacją o chorobie złoży propozycję zabicia małego pacjenta? Czy raczej, że zaproponuje opiekę medyczną taką, jaka w tej sytuacji wydaje się najlepsza i pozwoli maluchowi spędzić ostatnie chwile życia w sposób jak najbardziej godny?
Właśnie w ten sposób zachował się prof. Chazan wraz z odmową aborcji oferując dalsze prowadzenie ciąży i opiekę okołoporodową. Co więcej podał też kontakt do świetnego hospicjum perinatalnego, gdzie zespół fachowców – lekarzy, pielęgniarek, psychologów – znających specyfikę wad letalnych i zorientowanych w możliwościach pracy także z rodzinami chorych dzieci, może udzielić profesjonalnego i wieloaspektowego wsparcia ciężarnej.
Jest to wzorcowe zachowanie lekarza, który nie daje zrobić z siebie zabójcy, nawet jeśli przepisy taką zmianę by sugerowały. Jest to też zachowanie współczującego człowieka, który widzi, w jak trudnej sytuacji znalazła się pacjentka i chce ochronić ją i jej dziecko przed jeszcze większą tragedią. I nie pozostawia jej bez pomocy.
To smutne, że Latkowski i spółka przyłączają się do nagonki na lekarzy, którzy chcą pozostać ludźmi.
Zmasowana akcja przeciw prof. Chazanowi i wysuwanie przeciw niemu absurdalnych oskarżeń pokazuje, że człowiek, który jest doskonałym fachowcem, a przy tym trzyma się zasad moralnych, jest solą w oku dla ludzi, którzy przychodząc do pracy, zostawiają etykę za drzwiami.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.