J23 a sprawa polska

Mimo że „dobry papież” nigdy w stolicy Dolnego Śląska nie był, jest kilka elementów, które łączą go z miastem i całym regionem.

Nie ta kartka...

Interesujące wydarzenie miało miejsce po rozpoczęciu obrad Soboru Watykańskiego II. Zostało ono opisane w wywiadzie Aleksandry Klich z abp. Szczepanem Wesołym, opublikowanym pod tytułem „Biskup na walizkach”. Jan XXIII wykonał niezwykły gest, który był później bardzo szeroko komentowany, zwłaszcza w Niemczech i Polsce. W październiku 1962 r. papież przyjął na audiencji polskich biskupów. – Nie mamy pełnego tekstu przemówienia ojca świętego, ale po spotkaniu abp Szczepan Wesoły, który jako młody ksiądz pracował wtedy w sekcji prasowej obsługującej sobór, napisał komunikat rekonstruujący słowa papieża. Zrobił to na podstawie relacji m.in. metropolity poznańskiego bp. Antoniego Baraniaka – opowiada W. Kucharski.

W komunikacie tym znalazł się następujący fragment: „Mówiono nam też, że w dalekiej Polsce, w obronie wolności waszego kraju życie poświęcił Nasz rodak, pochodzący z Naszego Bergamo, Bergamasco nazwiskiem Francesco Nullo (pułkownik włoski, dowódca ochotników włoskich, tzw. garibaldczyków, którzy wzięli udział w powstaniu styczniowym 1863 r. – przyp. red.). Mówicie mi, że Odrodzona Polska postawiła temu szlachetnemu pułkownikowi pomniki, jego nazwiskiem nazwała ulice, jak to miało miejsce na Ziemiach Zachodnich po wiekach odzyskanych”. – To zdanie ma fundamentalne znaczenie. Dlaczego? Bo granica zachodnia naszego kraju na Odrze i Nysie wciąż nie była wtedy uznawana przez wszystkie kraje. Również administracja kościelna funkcjonowała wówczas jako tymczasowa – zaznacza. Watykan nie mógł nic z tym zrobić, bo obowiązywał go konkordat z Niemcami. Dopóki nie był podpisany ostateczny traktat pokojowy, Kościół musiał utrzymywać tymczasowość swoich struktur na Ziemiach Zachodnich.

– Przytoczone słowa jakby przeczą dotychczasowej polityce i wydaje się, że papież uznaje „polskość” całego terytorium PRL – tłumaczy W. Kucharski. Reakcja niemiecka była natychmiastowa i dramatyczna. Na prośbę kanclerza Adenauera przedstawiciel ambasady zwrócił się do Sekretariatu Stanu o informację, czy Jan XXIII rzeczywiście takie zdanie wypowiedział. Nie dało się tego sprawdzić, bo papież mówił spontanicznie – nie było nagrania ani oficjalnego tekstu. Jak zaznacza, całe zamieszanie wzięło się stąd, że ks. S. Wesoły... popełnił zasadniczy błąd. – Przyznał się do tego po latach. Otóż do napisania komunikatu wykorzystał formularz prasowy Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej. Zostało to zinterpretowane jako oficjalne stanowisko Watykanu i oficjalny opis wydarzenia – mówi.

Podkreśla przy tym, że działalność ambasadora Niemiec spowodowała, że informacja bardzo szybko rozprzestrzeniła się w mediach w wielu krajach. W reakcji Sekretariat Stanu wydał tylko krótki komunikat, który miał zadowolić każdą ze stron, iż papież ma prawo powiedzieć to, co chce. Nie potwierdził, ale też nie zaprzeczył, że takie słowa padły. – Wkrótce potem Jan XXIII pojawił się na spotkaniu z biskupami polskimi w kościele św. Stanisława, co odczytywane jest jako wyraz poparcia dla sprawy ostatecznego uregulowania granicy na Odrze. Można więc przypuszczać, że słowa o polskości Ziem Zachodnich jednak padły – dodaje historyk. Przyznaje jednak, że nie wiadomo do końca, jak było naprawdę.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama