J23 a sprawa polska

Mimo że „dobry papież” nigdy w stolicy Dolnego Śląska nie był, jest kilka elementów, które łączą go z miastem i całym regionem.

Wybór papieża Jana XXIII był na pewno nowym otwarciem zarówno dla Kościoła, jak i dla ówczesnej polityki. Okazał się on nie tylko wspaniałym duszpasterzem, ale i wybitnym dyplomatą – ocenia Wojciech Kucharski, wicedyrektor Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”. Poszukując wzmianek o kulisach powstania orędzia biskupów polskich do niemieckich, którego głównym autorem był wrocławski metropolita kard. Bolesław Kominek, historyk dotarł do informacji o tym, że sprawa pojednania dwóch narodów nie była obca ojcu świętemu.

Otwarty na Wschód

Po śmierci Piusa XII polscy dyplomaci poczuli, że jest szansa na zmianę w stosunkach z Watykanem, ale przeceniali swoje możliwości oddziaływania na Stolicę Apostolską – tłumaczy W. Kucharski.

Jako przykład podaje depeszę ambasadora PRL Jana Druta, który napisał do KC PZPR, że nowy papież na pewno będzie musiał wziąć pod uwagę sytuację Kościoła w krajach socjalistycznych. Sugerował w niej, że należy w polskiej prasie opisać stanowisko rządu odnośnie do wymagań wobec nowego ojca świętego i zaznaczył, że niewątpliwie zostanie ono wzięte pod uwagę przez kardynałów podczas konklawe. – To świadczy o całkowitym niezrozumieniu tego, że Kościół jest rzeczywistością Bosko-ludzką, a nie tylko obcym państwem – tłumaczy wicedyrektor Ośrodka. Jako ciekawostkę podaje również fakt, że polska ambasada wymieniała kard. Angelo Roncallego jako jednego z najmocniejszych kandydatów na papieża.

– Patrzenie na przyszłego ojca świętego było osadzone w kontekście podziałów w Kościele. Polscy dyplomaci znajdowali się pod wpływem dyskusyjnych poglądów, że po śmierci Piusa XII nastąpiło pewne tąpnięcie, z którego wyłoniły się dwa „ugrupowania” – dodaje historyk. Jednym z nich byli kardynałowie i kurialiści związani z kard. Ottavianim, zwani integrystami czy konserwatystami lub pentagonem, którzy mieli reprezentować pogląd twardego kursu względem krajów socjalistycznych. Drugim byli tzw. progresiści, którzy mieli być otwarci na blok wschodni.

– Polskie władze „kibicowały” opcji, w której funkcjonował kard. Roncalli, czyli tym, którzy akceptowali kraje socjalistyczne i byli zdania, że nie można zostawić funkcjonującego w nich Kościoła samemu sobie, a nawet trzeba podjąć dialog z ich władzami. Stąd wybór Jana XXIII wywołał wśród polskich dyplomatów euforię – przekonuje. Zaznacza też, że później PRL-owscy politycy próbowali antagonizować kolejnych następców św. Piotra, pokazując Piusa XII jako tego złego, a Jana XXIII jako dobrego. Wojciech Kucharski zwraca również uwagę na szczególne traktowanie przez nowego papieża polskich hierarchów kościelnych, a zwłaszcza prymasa Polski. Zaznacza, że kard. Stefan Wyszyński bardzo często był przyjmowany przez ojca świętego poza kolejnością. Papież wykonywał także względem niego pewne gesty poparcia, np. aby odebrać go z dworca kolejowego, wysyłał swojego osobistego sekretarza, obecnie kardynała, ks. Lorisa Capovilla.

Podczas jednej z audiencji generalnych ojciec święty pokazał się w oknie wraz z polskim księciem Kościoła. – Nie każdy był traktowany w ten sposób. To było manifestowanie, że prymas jest mu bliski. Z relacji komunistycznych dyplomatów powstałych na bazie obserwacji wynika, że kard. Wyszyński miał być tym, który będzie realizował wizję otwartości Kościoła na kraje socjalistyczne – dodaje. O niezwykłej zażyłości między nimi świadczy także fakt, że od kolejnego papieża, Pawła VI otrzymał pierścień należący do Jana XXIII, co było zgodne z wolą testamentową zmarłego.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama