Modlę się do mojego papieża

Kard. Stanisław Dziwisz ujawnia wiele faktów na temat osobistego życia Jana Pawła II, jego sylwetki duchowej oraz wzorca świętości.

Papież przechowywał na klęczniku swojej kaplicy intencje, jakie kierowano do niego z całego świata z prośbą, by uwzględnił je podczas swoich modlitw. Chciał, aby – jak się wyraził - „były w każdej chwili obecne w mej świadomości, nawet jeżeli nie mogą być dosłownie powtarzane każdego dnia”. Dużo nadchodziło takich próśb?
- Rzeczywiście, tych intencji było bardzo dużo. Ludzie z całego świata przysyłali prośby do Ojca Świętego w różnych sprawach. Pisali biskupi i zwykli ludzie, prosząc o modlitwę w chorobach i w trudnych sprawach. Ojciec Święty kazał wszystkie te intencje przepisywać i składać na jego klęczniku w kaplicy watykańskiej. Kiedy się modlił, brał je do ręki i przedstawiał Bogu. Nigdy nie zostawiał próśb o modlitwę bez odpowiedzi. Odczytywał je parę razy w ciągu dnia, gdy wchodził do kaplicy idąc na posiłek czy wracając z posiłku. Wszystkie prośby były dla niego jakby wewnętrznym nakazem do modlitwy. Tych próśb było zawsze sporo i my też nauczyliśmy się tego rodzaju modlitwę traktować z wielką odpowiedzialnością. Nauczyliśmy się szanować te prośby i zawierzać je Bogu.

Wiadomo, że różne prace naukowe, w tym filozoficzne dzieło „Osoba i czyn” kard. Wojtyła pisał przed Najświętszym Sakramentem, w kaplicy domu arcybiskupiego w Krakowie. Czy podobnie robił jako papież?
- Kaplica w Krakowie była miejscem jego modlitwy i jednocześnie warsztatem pracy. Modlił się rano i wieczorem. Pracował w kaplicy domu biskupiego przed rozpoczęciem przyjmowania księży czy świeckich. Czasem leżał krzyżem. Siostry często widziały go w późnych godzinach wieczornych. Przy ołtarzu miał klęcznik i mały stolik, na którym pisał. Wszystkie jego książki były przemodlone przed Bogiem. Podobnie było w Watykanie, gdzie jego studio właściwie przylegało do kaplicy. Można powiedzieć, że wszystkie jego przemówienia, dokumenty, publikacje były pisane z Panem Bogiem, na kolanach. Kiedy przygotowywał jakiś dokument, brał pióro (nie pisał na maszynie ani na komputerze) i szkicował projekt. Wcześniej dużo czytał. Czytał w wakacje i w czasie wolnym. Kazał przygotowywać sobie notatki z książek z różnych dziedzin. Z lektury opracowań powstawała w jego umyśle wielka synteza. Gdy pisał przemówienia do Polski, pracował bardzo intensywnie i krótko. Potem dyskutował ze specjalistami i poprawiał. Praca papieża w Watykanie wymagała od niego ogromnej dyscypliny.

Jan Paweł II mówił o „wiośnie Kościoła”. Z czym wiązał nadzieję i jak wyobrażał sobie przyszłość Kościoła? Także Kościoła w Polsce?
- Ojciec Święty był przekonany, że w Kościele są siły wewnętrzne, które sprawiają, że on nieustannie się odradza. Tą podstawową siłą jest Jezus Chrystus obecny w sakramentach i w swoim Słowie. On jest Głową Mistycznego Ciała. Ojciec Święty miał wielkie zaufanie, że Chrystus jest z nim i prowadzi go. Patrzył więc z nadzieją w przyszłość. Cieszył się też, gdy w Kościele pojawiały się znaki odnowy. A były takie znaki. Pamiętam spotkanie z duchowieństwem we Francji, w Paray-le-Monial. Klerycy i młodzi księża, którzy go słuchali i rozumieli, którzy się utożsamiali z tym, co on mówił, byli dla niego znakiem odradzającego się Kościoła. Podobnie było z innymi spotkaniami z młodzieżą świata. Stąd zrodziły się słowa pełne przekonania: „Jesteście nadzieją Kościoła. Jesteście nadzieją świata”. To nie były próżne słowa. W roku 2000 Ojciec Święty mówił do młodzieży w Rzymie, że jest jutrzenką, która zapowiada piękny dzień. Jest zapowiedzią przyszłości społeczeństwa, a także zapowiedzią jasnego dnia dla Kościoła. Jan Paweł naturalnie przeżywał smutne rzeczy, które dotykały Kościół czy społeczeństwa, ale był człowiekiem nadziei.

Jakie miejsce zajmuje Jan Paweł II w osobistej modlitwie Księdza Kardynała? Czy może Eminencja uchylić rąbka tajemnicy na temat skuteczności tych modlitw?
- Ja często zwracam się w modlitwach do Ojca Świętego. Był dla mnie i pozostał ojcem, podobnie jak dla wielu ludzi, którzy będą czytać tę wypowiedź. Zwracam się do Ojca Świętego zwłaszcza wtedy, gdy mam trudne sprawy. Mówię mu: „Ojcze Święty, potrzebuję twojej pomocy”. I jakoś sprawy się układają. Jestem przekonany, że on mi pomaga. Zachęcam także innych do modlitwy przez przyczynę Ojca Świętego Jana Pawła II. On już za życia wypraszał wiele łask. Ufam, że teraz też jest blisko człowieka, blisko nas wszystkich, zwłaszcza umiłowanego przez siebie narodu, że się wstawia za naszą Ojczyzną, aby trudne sprawy układały się po Bożemu.


 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg