Papież Franciszek odwiedził po południu w uroczystość Objawienia Pańskiego jedną z parafii w Rzymie, gdzie oglądał żywą szopkę. Spotkał się z setkami wiernych, a do proboszcza powiedział: "Jesteś szalony, ale to szaleństwo podoba się Bogu".
Podczas wizyty w parafii świętego Alfonsa de Liguori - autora słynnej włoskiej kolędy - na północy Wiecznego Miasta Franciszek starał się przywitać osobiście ze wszystkimi wiernymi. Od parafian dostał kolorową skarpetę z czekoladkami; jest to tradycyjny podarek wręczany w święto Trzech Króli. Rozmawiał z dziećmi pytając je: "czy Jezus zostaje z nami po Świętach". Najmłodsi odpowiedzieli mu chórem: "tak". "A diabeł też?" - pytał. Papież usłyszał gromkie "nie".
Potem długo oglądał szopkę i inscenizację z udziałem 200 osób. Przywitał się ze wszystkimi, którzy w niej wystąpili. Kilku pasterzy ze żłóbka położyło Franciszkowi na barkach małą owieczkę.
Dwumiesięczny chłopczyk w roli Dzieciątka Jezus ma na imię Francesco i został ochrzczony w poniedziałek rano.
Na zakończenie wizyty papież powiedział: "Módlmy się za dzieci, za dzieci, które mają się narodzić i za dziadków, którzy są mądrością".
Proboszcz ksiądz Dario zrelacjonował potem mediom swą rozmowę z Franciszkiem. "Powiedział mi, że jestem szalony, ale to szaleństwo podoba się Bogu" - podkreślił. Ujawnił, że zaproszenie dla papieża, by zobaczył żywą szopkę wystawianą w jego parafii, wysłał zaledwie kilka dni temu i natychmiast dostał od niego odpowiedź z zapewnieniem, że chce ją odwiedzić.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.