Do opisanego w Ewangelii zmieszania uczniów Jezusa słyszących, że zostanie On „wydany w ręce ludzi” nawiązał Franciszek podczas sobotniej homilii w kaplicy Domu św. Marty Franciszek, gdzie papież odprawił Mszę św.
Jak zaznaczył Papież, jest to znamienna postawa zabobonnego lęku przed nieznanym niebezpieczeństwem, „o którym lepiej zamilczeć”, albo nawet „lepiej go nie rozumieć, niż zrozumieć prawdę”. A przecież chodzi o prawdę Krzyża, bez którego nie ma zbawienia. Ta prawda przestrasza nas nawet w dziele ewangelizacji.
„Każdy z nas może pomyśleć: «A co ze mną będzie? Jaki będzie mój krzyż?». Tego nie wiemy. Nie wiemy, a jednak przyjdzie. Musimy prosić o łaskę, by nie uciekać ze strachem od krzyża, gdy ten nadejdzie. Bo taka jest prawda, że to nas przestrasza. A przecież pójście za Jezusem właśnie tam wiedzie. Przypominają mi się ostatnie słowa, jakie Jezus wypowiedział do Piotra nad Jeziorem Tyberiadzkim po owej pontyfikalnej koronacji: «Czy Mnie miłujesz? Paś baranki Moje!». Te ostatnie słowa brzmiały: «Poprowadzą cię, dokąd nie chcesz». To jest obietnica Krzyża. Najbliżej Jezusa na krzyżu była Jego Matka, mama. Dzisiaj, w dzień, gdy Jej wstawiennictwa szczególnie wzywamy, byłoby dobrze prosić Ją o łaskę może nie oddalenia lęku, bo lęk przed Krzyżem powinien przyjść, ale o łaskę, by się nie przestraszyć i nie uciec od Krzyża. Ona tam była i wie, że trzeba stać blisko Krzyża” – powiedział Papież.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.