- Chrześcijan Bliskiego Wschodu nie można pozostawić samym sobie. Trzeba bronić ich prawa do pozostania na terenach gdzie się urodzili i żyją od wieków, dając wyraz miłości nie tylko do wiary, ale i swej ojczyzny, języka i kultury.
Kard. Leonardo Sandri w ten sposób postrzega odpowiedzialność spoczywającą na wszystkich wierzących. Prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich dał temu wyraz w czasie odbywającego się we Włoszech spotkania Katolickiego Stowarzyszenia Pomocy dla Bliskiego Wschodu (CNEWA), które ściśle współpracuje z kierowaną przez niego dykasterią.
Wyznawców Chrystusa żyjących na Bliskim Wschodzie kard. Sandri nazwał „żyjącymi kustoszami” początków chrześcijaństwa. Wskazał na konieczność jedności wśród wierzących z wszystkich Kościołów, bo tylko dzięki niej, jak powiedział, będą w stanie stawić czoło spotkaniu z innymi religiami oraz konstruktywnie służyć pokojowi. Przypomniał zarazem o konieczności zapewniania wszystkim bezpieczeństwa oraz poszanowania wolności, także religijnej.
Według watykańskiego hierarchy, który dopiero co wrócił z Egiptu, a wcześniej odwiedzał chrześcijan w Syrii i Iraku, przyszłość niesie ze sobą wiele obaw o te tereny. „«Arabska wiosna» była dotąd dość burzliwa i zadała wiele głębokich ran tkance społecznej. Niesie ze sobą też raczej niepewny scenariusz, gdy chodzi o prawa człowieka i wolność religijną” – powiedział kard. Sandri, zachęcając chrześcijan do wprowadzania na Bliskim Wschodzie „wiosny prawdziwie ludzkiej”.
Podkreślił, że wizyta na Ukrainie jest dla niego bardzo ważna.
"Zobaczymy, także po zakończeniu jego misji, co należy czynić".
„Uczmy się od Boga szacunku dla ludzkiego cierpienia i nieszczęścia” .