Dziś we Włoszech beatyfikacja m. Marii Alojzy Prosperi
W Spoleto prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Angelo Amato wyniesie do chwały ołtarzy XIX-wieczną benedyktynkę włoską. Była ona jedną z większych mistyczek swoich czasów, choć przez wiele lat ukrywała swe wizje przed światem, a nawet wiele wycierpiała od władzy kościelnej, podejrzewającej ją o przywidzenia i opanowanie przez szatana.
Poniżej podajemy krótki życiorys nowej błogosławionej.
Maria Alojza Angelika (Maria Luisa Angelica) Prosperi urodziła się 19 sierpnia 1799 w Fogliano di Cascia w Perugii (środkowe Włochy) w zubożałej, bardzo pobożnej rodzinie szlacheckiej. Na chrzcie otrzymała imię Gertrude. Od najmłodszych lat odznaczała się głęboką wiary i wcześnie poczuła w sobie powołanie zakonne. 4 maja 1820, nie mając jeszcze 20 lat, wstąpiła do klasztoru benedyktynek św. Łucji w Trevi (powstałego w 1344) w diecezji Spoleto, na krótko zwróconego mniszkom po wypędzeniu ich stamtąd kilka lat wcześniej przez wojska francuskie. Przyjęła tam imiona Maria Alojza.
Lata 1822-34 spędziła w klasztorze jako wzorowa i bardzo ceniona zakonnica. Wszystkie zachowane do dzisiaj świadectwa opisują ją zgodnie jako osobą miłą, lubianą przez pozostałe siostry i nowicjuszki. Skrupulatnie wypełniała swe obowiązki: pielęgniarki, zakrystianki i mistrzyni nowicjatu, aby znaleźć czas na intensywną modlitwę, do której często zapraszała inne siostry. Nie ujawniała przy tym swych przeżyć mistycznych, które miała przez wiele lat.
Sprawa wydała się, gdy na dłoniach Marii Alojzy pojawiły się stygmaty. Okazało się wówczas, że ta cicha, spokojna zakonnica doświadcza na swym ciele oznak Męki Pańskiej: biczowania, ukoronowania cierniem oraz przebicia boku, rąk i nóg. Jej kolejni kierownicy duchowi nie dowierzali jej, doszukując się w niej raczej udawania, a nawet opętania. Również jej siostry nie wykazywały zrozumienia dla jej duchowych spotkań z Jezusem, który zapowiadał jej, że będzie musiała znieść wiele cierpień.
Szczególnie nieufny był o. Ignazio G. Cadolini (późniejszy biskup Spoleto, arcybiskup Ferrary i kardynał), który był spowiednikiem siostry w latach 1832-37. Poddając w wątpliwość jej opowieści o widzeniach Pana Jezusa i rozmowach z Nim, polecił jej spisywać każdy taki przypadek. Uważał, że relacje te są wynikiem jej pychy, a ją samą opętał diabeł. Ale dzięki temu poleceniu dotarła do nas bardzo obszerna dokumentacja na temat jej wizji i życia duchowego.
Tymczasem niespodziewanie 1 października 1837 r. Maria Alojza została wybrana na przeoryszę klasztoru i pozostała na tym stanowisku aż do śmierci. Pod jej rządami placówka bardzo się rozwinęła, do czego w wielkim stopniu przyczyniły się zmiany, jakie wprowadziła nowa przełożona. Zaczęła przywracać pierwotną regułę benedyktyńską, a przy tym sama odznaczała się głębokim życiem duchowym, wiele czasu spędzając na modlitwie i tego samego wymagała od sióstr. Okazało się, że przyczyniło się to do budzenia nowych powołań zakonnych.
Była tak przywiązana do swego klasztoru, że gdy w 1843 jej dawny kierownik duchowny, już jako arcybiskup Ferrary i kardynał Ignazio Cadolini chciał, aby przeniosła się do tego miasta i założyła tam nową wspólnotę zakonną, stanowczo odmówiła. Napisała w liście do kardynała: „O niczym sama nie decyduję, chcę tylko tego, czego chce Bóg”.
Ostatnie 4 lata życia Marii Alojzy naznaczone były pogłębiającą się chorobą. W Wielki Czwartek 1847 została sparaliżowana, a choć potem na krótko stan jej zdrowia nieco się poprawił, to jednak nie odzyskała już pełnej sprawności i zmarła w swym klasztorze w Trevi, otoczona siostrami, 12 sierpnia 1847.
Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w Spoleto w 1914, po czym na długo przerwały go dwie wojny światowe i inne wydarzenia. Wznowiono go w 1987. 19 grudnia 2011 Benedykt XVI podpisał dekret o uznaniu cudu za wstawiennictwem sługi Bożej, obecnie zaś zostanie ona ogłoszona błogosławioną.
Beatyfikacja ta będzie pierwszym tego rodzaju obrzędem w Spoleto od 30 maja 1232, gdy Grzegorz IX właśnie w tym mieście ogłosił świętym Antoniego Padewskiego. Będzie to również 12. taka ceremonia w tym roku i 113. od początku obecnego pontyfikatu.
Abp Welby postrzega jedność jako jedno z największych duchowych wyzwań chrześcijaństwa.
Pomniejszają nas i uniemożliwiają rozwój człowieka - uważa Franciszek.