Rodziny Polaków wywiezionych w czasie wojny na Syberię i do Kazachstanu oraz potomkowie żołnierzy walczących pod Monte Cassino pielgrzymowali w niedzielę na Jasną Górę.
- Ich losy są niemal symbolicznym zapisem dziejów polskich pokoleń, walczących o wolność i niepodległość naszej ojczyzny. Są świadectwem historii trudnej i bolesnej, ale jednocześnie napełnionej wielką miłością do Polski, która jest naszym wspólnym domem - powiedział w niedzielnej homilii biskup Tadeusz Bronakowski z Łomży, członek Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie.
- Dla wielu polskich rodzin Sybir czy Monte Cassino nie są tylko krainą geograficzną - są znakiem losu, są najbardziej bolesnym z doświadczeń. Na tych odległych ziemiach wielu naszych bliźnich cierpiało i ginęło, ale wielu zachowywało wiarę i dawało świadectwo chrześcijańskiej miłości - dodał hierarcha.
Biskup zaznaczył, że przez lata nazwy Sybir czy Monte Cassino wymieniano "ściszonym głosem", jak Katyń. - W ciszy rodzinnych domów i świątyń opowiadano historie o członkach rodzin, których wywożono do nieznanej krainy, których poniżano i traktowano gorzej niż zwierzęta. Opowieści, w których pojawiało się tylko kilka słów: strach, ból, głód, mróz, bieda, cierpienie - wspominał bp Bronakowski, nazywając Syberię i Monte Cassino "golgotą narodu”.
Doroczną pielgrzymkę zorganizowano po raz 23. Wiekowym weterenom towarzyszą w niej zwykle dzieci, wnuki i prawnuki. Według organizacji Sybiraków z 1,35 mln Polaków, deportowanych na Syberię i do Kazachstanu, nie powróciła jedna trzecia.
- Około 400 tys. Polaków pozostało tam bez krzyża; już i grobów nie ma, czas zatarł wszelkie ślady tych represji, cierpień, śmierci głodowych, epidemii - mówił prezes Związku Sybiraków Tadeusz Chwiedź, cytowany przez biuro prasowe Jasnej Góry.
Według prezesa 60 proc. żyjących jeszcze Sybiraków ma ponad 80 lat, a kolejne 25 proc. - ponad 75 lat. Tylko niektórzy, wspierani przez rodziny, decydują się co roku na męczącą pielgrzymkę do Częstochowy.
Dwudniowa pielgrzymka rozpoczęła się w sobotę. Podczas mszy krajowy kapelan Sybiraków ks. prał. Zdzisław Banaś wezwał do "odwagi w obronie prawdy w różnych wymiarach". - Także prawdy historycznej, którą chce się wymazać ze szkolnych programów, zwłaszcza licealnych, kiedy człowiek kształtuje swoją świadomość społeczną, osobistą i narodową - wskazał.
W niedzielę na Jasnej Górze spotkali się także - już po raz piętnasty - przedstawiciele środowiska osób represjonowanych w stanie wojennym.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.