Obowiązujące obecnie przepisy zabraniają zakładania partii według kryteriów religijnych, ale...
Tymczasem docent Ośrodka Badania Religii Rosyjskiego Uniwersytetu Państwowego Boris Falikow oświadczył, że pomysł ks. Czaplina ma niewielkie szanse na urzeczywistnienie. „Prawosławie jest u nas zbyt mocno splecione z państwem i zajmuje stanowisko propaństwowe, dlatego myśl o istnieniu jakiejś samodzielnej «partii kościelnej» jest mało realna i ojciec Wsiewołod sam o tym dobrze wie” – powiedział naukowiec. Według niego, apel duchownego ma charakter raczej deklaratywny, podobnie zresztą jak wiele innych jego oświadczeń.
Inny specjalista – wiceprzewodniczący Centrum Technologii Politycznych Aleksiej Makarkin powiedział dziennikarzom, że odwołanie się ks. Czaplina do doświadczeń chadecji z Europy Zachodniej jest wprawdzie uzasadnione, ale trzeba też pamiętać o różnicach. To prawda, że chrześcijańska demokracja rządzi od dawna w Niemczech czy przez wiele lat rządziła we Włoszech, ale ruch ten powstał tam samoistnie, oddolnie, a nie odgórnie, na polecenie hierarchii kościelnej a stanowisko polityków chadeckich nie zawsze pokrywało się z nauczaniem Kościoła, zwłaszcza u protestantów – podkreślił Makarkin.
Według niego obecnie w łonie RKP może zrodzić się pokusa utworzenia „prawosławia politycznego” za pomocą technik politycznych, trudność jednak polega na tym, że wierni Patriarchatu nie stanowią jedności. Prawosławni głosują i na „Jedyną Rosję” [partię rządzącą - przyp. KAI], i na partie opozycyjne, biorą udział w protestach przeciw niedawnym wyborom, inni zaś widzą w tych działaniach „knowania Zachodu” – przypomniał Makarkin. Wyraził wątpliwość, czy głoszona przez kierownictwo RKP ideologia konserwatywno-obronna jest w stanie zespolić wierzących, którzy wyznają bardzo różne poglądy polityczne.
Na początku lat dziewięćdziesiątych XX w. istniało w Rosji wiele partii, określających się jako chrześcijańsko-demokratyczne. Większość z nich zaprzestała działalności po dotkliwych porażkach w kolejnych wyborach parlamentarnych.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.