• Londoner
    09.12.2011 17:11
    Wiele prawdy w słowach kardynała. Karmiliśmy sie samozadowoleniem, a prawdziwa rzeczywistość nam umkneła. Widać to zwłaszcza na emigracji, gdzie odejście Polaków od Chrystusa i Kościoła jest jeszcze wyraźniejsze. Come home for Christmas.
    • Gerwazy
      14.12.2011 01:34
      Polacy na emigracji spotykaja ludzi,ktorzy zerwali z Kosciolem katolickim kilkaset lat temu.W Anglii katolikow niewielu,ale kraj tolerancyjny,czysty,uczciwy i dziwnie bogaty.Najwyrazniej zerwanie z |Rzymem nie szlo w parze z zerwaniem z Chrystusem.Patrzac na mape swiata trudno nie zauwazyc pewnych roznic miedzy bylymi koloniami protestanckiej Anglii i katolickiej Hiszpanii.
  • jaskier
    09.12.2011 17:28

    Nie jest 95%, to może 90%? Nie, katolików uczęszczających w niedzielnych Mszach Świętych jest najwyżej 50%. To już dawno było widoczne. No, są też katolicy "letni" i relatywnie traktujący religię katolicką.

  • katolik
    09.12.2011 17:48
    Na Zachodzie odeszli już dawno. Dlaczego się dziwi?
  • ADAM
    09.12.2011 17:52
    JAKIE ODCHODZENIE. ONI REALNIE NIGDY W NIM NIE BYLI. SKORZYSTALI Z USŁUGI PT. CHRZEST I KOMUNIA NO I POGRZEB JESZCZE. A BIERZMOWANIE CÓŻ UROCZYSTE POŻEGNANIE Z KOŚCIOŁEM. POZORNIE LUDZIE CHODZILI, BO DZIECI BYŁY W WIEKU SZKOLNYM. WIEC TRZEBA BYŁO BYC NA BIEŻĄCO Z INFORMACJĄ. DZIŚ KATECHEZA W SZKOLE A INFO NA STRONIE PARAFIALNEJ.
    CHODZILI, JAK JUŻ, DO KOŚCIOŁA Z INNYCH POWODÓW NIŻ WIARA, CZYLI NIE CHODZILI TAM ZE TAK POWIEM DLA JEZUSA. CI CO CHODZILI DLA JEZUSA, CHODZĄ NADAL. ODESZLI, SEZONOWI KATOLICY. SZEREGOWI DUCHOWNI ZAWSZE TO MÓWILI, ALE HIERARCHIA BYŁA I JEST GŁUCHA. PEŁEN SOCJALIZM W SŁUCHANIU DOŁÓW, KOŚCIOŁA.
  • Gabriela
    09.12.2011 17:53
    "Kościół jest domem miłujących się ludzi, otwartym dla wszystkich, którzy zagubili do niego drogę."
    Nie mam żalu do duchowieństwa, że w wielu przypadkach nie radzą sobie z dziełem nowej ewangelizacji. Natomiast budzi we mnie niepokój ich postawa antyewangelizacyjna. Wielu młodych kapłanów nie może ruszyć z jakimś dziełem, bo ksiądz proboszcz ma lęki przed świeżym powiewem Ducha Świętego w parafii i podejrzliwie reaguje na inicjatywy wspólne ze świeckimi. Zdarza się, że księza nieprzychylnie odnoszą się do spotkań i wszelkich działań ewangelizacyjnych w domach sióstr zakonnych. A kiedy nasza parafialna wspónota zaproponowała dzieło, które mogłoby stać się drogą powrotu wielu do Kościoła , ksiądz nie poparł inicjatywy stwierdzając, że do kościoła przychodzą ci, którzy chcą. Innymi nie będziemy się zajmować. Czyli co? Duszpasterstwo usługowo -zachowawcze. A potem w niedzielę słyszymy w Ewangelii o dobrym pasterzu, który zostawił 99 owiec i poszedł szukać tej zagubionej. Czy nasi pasterze wierzą w to co głoszą?
  • maruda67
    09.12.2011 18:45
    "Tymczasem połowa uczniów potrzebuje nie tyle katechezy, lecz raczej ewangelizacji od podstaw". Dotyczy to nie tylko religii; połowa uczniów tzw. szkół średnich potrzebuje podstawowej nauki z języka polskiego (czytanie, pisanie) i z matematyki (działania na liczbach). Ot, takie skojarzenie...
  • Racjonalny
    09.12.2011 19:27
    "Wydaje się, że zbyt długo myśleliśmy o tym, że dom Kościoła skupia 95% Polaków."
    Dobrze wydaje się kard. Nyczowi, słuszna konstatacja, natomiast analiza przyczyn błędna, w której hierarcha jedynie stwierdza, że "w Europie i w Polsce pojawił się poważny problem tych, którzy przyjęli Chrzest św., czasem - bierzmowanie, ale odeszli od Chrystusa, Kościoła i religijnych praktyk" – pisze kard. Nycz dodając, że ów proces odchodzenia dokonuje się w całym kraju, a zwłaszcza w dużych miastach."
    Na tym forum nie raz stwierdzaliśmy, że te 95% Polaków to jedynie rejestracja przy chrzcie - zwyczajowo. I co? Przez 22 lata o tym Kościół nie wiedział? Wolne żarty.
    Poza tym Kardynał nie pisze do końca prawdy jeśli stwierdza, iż "jest poważny problem tych co przyjęli chrzest.". Jeśli niemowlę jest chrzczone, to na pewno bez własnej woli, zwyczajnie - z racji Tradycji rodzice zadecydowali za swoje dziecko, a ono nic o tym nie wiedziało. Jakiekolwiek decyzje życiowe, w tym wypadku chrzest, powinien być przyjęty ŚWIADOMIE.
    Kard. Nycz nie analizuje przyczyn tego stanu rzeczy, jednocześnie stwierdza, że stan kapłański jest przygotowany do "nowej ewangelizacji" oraz katechezy. A jednak ludzie odchodzą od Kościoła i jego nauk. Tu jest zupełny brak przyczyn, przyczyny zaś tkwią głównie w samym Kościele kapłańskim, o czym hierarcha nawet się nie zająknie, a o czym tu pisaliśmy wielokrotnie, o czym od lat piszą media głównego nurtu, a nie liberalne, które z ignorancji piszą powielane kłamliwe schematy, jak "zauważył" pan Przeciszewski.
    Dopóki Kościół nie przeprowadzi gruntownej analizy braku zainteresowania naukami Kościoła, proces odchodzenia od tego związku wyznaniowego obywateli naszego państwa będzie się pogłębiał.
    Nawiasem mówiąc, Kościół doskonale zna te przyczyny, ale nie potrafi się do nich przyznać, bo to oznaczałoby, że jest niedoskonały, i nadal chciałby być faworyzowany, a to jest nie do przyjęcia.
    Czasy bezkrytycznego traktowania Kościoła kończą się, o tym też kapłani wiedzą, nie potrafią jednak funkcjonować w państwie demokratycznym, gdzie każdy podmiot ma być traktowany jednakowo i zgodnie z prawem oraz kontrolowany.
    • KaeL
      09.12.2011 20:51
      No wiec wlasnie widac, jak dlugo Kosciol hierarchiczny potrzebuje, zeby przejrzec na oczy. A wydawaloby sie, ze i koleda co roku powinna dawac dobry obraz i frekwencja na Mszach sw i nabozenstwach i coroczne wizyty biskupow w parafiach przy okazji bierzmowania...

      Nie mowiac juz o mozliwosciach (niestety teoretycznych) bezposrednich czestych kontaktow biskupow i wiernych, jaki ma polski Kosciol dzieki nieprzecietnej ilosci diecezji i ich malych (stosunkowo) rozmiarach.
      Ale to trzeby by wyjsc do ludzi. A nie czekac, ze przyjda oni i to jeszcze w wyznaczonych godzinach.

      Dobrze, ze przynajmniej niektorzy biskupi sie budza. Oby nie za pozno. Bo to oni musza teraz zmienic system ksztalcenia ksiezy i znalezc metody na to, zeby nauczyc ich "rozmawiac z niewierzacymi", a nie tylko glosic kazania z ambony.
      • Myślący
        10.12.2011 06:32
        Obawiam się Kaelu, że już jest za późno. Kościół przyzwyczaił się od wieków, to twki nieomal genetycznie w nim, że jest punktem odniesienia w kształtowaniu różnych postaw ludzi, w tym światopoglądowych.
        Stwierdzenie przez kard. Nycza faktu to tylko opis zjawiska odchodzenia od Kościoła, ale bez analizy przyczyn. Kościół zgubiła pewność siebie i buta, że inni mają się z nim liczyć. W dodatku przyjęcie założenia na masowość wiary tę wiarę spłyca do teatralizacji misteriów kościelnych, gdzie aktorzy wykonują swoje role.
        System kształcenia księży, rozumiem że również biskupów jest kwadraturą koła, bo musieliby się sami kształcić jak wyjść do człowieka. Jest zatem sytuacja patowa - uporczywe trwanie z archaicznym systemie publicznego funkcjonowania Kościoła. Musiałoby się zmienić całe kierownictwo KEP, a na to się ne zanosi, jeśli jego przewodniczący abp Michalik i jego otoczenie wypowiadają różne opinie nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Kościół bardzo nie lubi zmian rewolucyjnych, woli powolne. Z tym, że powolne zmiany w świadomości kleru jak funkcjonować w świecie szybkiego przepływu infomarcji i dostępu do wiedzy na nic się już nie zdają. Zawsze Kościół będzie się ciągnął w ogonie przemian cywilizacyjnych, w kwestiach duchowych także.
        Kościół tkwi w swoim myśleniu starymi doktrynami i dogmatami, a one powstawały w całkiem innych warunkach historycznych. Niechęć w odstąpieniu od tych doktryn i dogmatów i jakakolwiek nawet próba przyjrzenia się jak wygląda duchowość na świecie utrzymuje Kościół w archaizmach myślenia sprzed wieków.
        Kiedy o tym w komentarzach analizuje się tę postawę Kościoła, od razu biskupi denerwują się, stwierdzając, że odejście od starych doktryn i dogmatów jest niszczeniem image religijnego charakteru Kościoła, odróżniającego go od innych systemów religijnych. W dodatku, jeśli ten związek wyznaniowy jest przekonany o swej wyjątkowości, bo uznał sam siebie, że reprezentuje na ziemi Boga, że ma wszelkie prerogatywy dane mu jakoby z góry, wtedy koło się zamyka. Kościół niedopuszcza absolutnie myśli, że obok niego mogą istnieć inne wyznania, reprezentujące inny wymiar duchowości, bo są konkurencyjne.
        Od Soboru Watykańskiego II upłynęło kilkadziesiąt lat, Sobór ten był jak na tamte czasy postępowy, aby pokazać światu, że Kościół otwiera się na świat, że dostrzega inność. Niestety, w praktyce, szczególnie Kościół w Polsce nie stosował wypracowanych na Soborze postanowień, co dziś widzimy w naszym kraju na każdym kroku.
        Przez te kilkadziesiąt lat od Soboru cywilizacja zmieniła się bardzo, ludzie są bardziej świadomi swego istnienia, żyją w lepszych warunkach bytowych, pomijam oczywiście wiele niedociągnięć w tej kwestii, ponieważ są to powolne procesy przemian. Nie mniej jednak cywilizacja zrobiła ogromny krok w swoim rozwoju, w naukach, w technologii, w prawie, w dostępie do wiedzy. Oznacza to, że człowiek jako indywidualność stał się podmiotem w swoich wyborach, sam chce decydować o sobie, i nie chce aby ktoś wskazywał mu jak ma żyć.
        Kościół tego zupełnie nie rozumie, dlatego traci na znaczeniu, nie potrafi dostosować się do wymogów XXI wieku, czasu internetu, łatwego podróżowania po świecie.
        Wydaje mi się, że potrzebny jest kolejny sobor lub synod, który by wypracował nowy model funkcjonwania Kościoła w świecie lub w poszczególnych państwach.
        Ciągłe powtarzanie, że jest potrzeba "nowej ewangelizacji" i katechezy jest tylko pustym powtarzanym słowem, z którego nic nie wynika. "Musimy coś zrobić", te powtarzane zwroty jak mantra nic nie dają.
        "Musimy zadawac sobie pytanie co robić? jak napisał poniżej ks. Tomasz.
  • nesat
    09.12.2011 19:34
    Do Katolik - odeszli i zobacz - ledwo co wiążą koniec z końcem. Nie da się budować czegoś bez Boga. Dobrym tego przykładem jest Unia Europejska, która upada i to ostro
  • Benek
    09.12.2011 19:59
    A jeszcze nie tak dawno abp.Michalik twierdził,że 96% Polaków to prawdziwi katolicy.I któremu z hierarchów należy w tej sytuacji wierzyć? Chyba jednak bliżej prawdy jest kard.Nycz,bo przecież,jak wynika ze statystyki kościelnej do kościoła w niedziele chodzi około 40%.
  • ja
    09.12.2011 20:21
    Trzeba zacząć katechizować dorosłych, a nie tylko dzieci. Katechizacja kończy się wraz z maturą i co dalej? Zostaje tylko niedzielna Msza z kazaniem, często nienajlepszym. A można przecież stworzyć możliwość uczestniczenia w jakiejś pogłębionej katechezie w niedzielę po Mszy. Na pewno znaleźliby się ludzie zainteresowani i zostali przez 15-20 minut w kościele.Czyli coś na kształt "szkółki niedzielnej" dla dorosłych, którzy w niedzielę zwykle mają więcej czsu, nie muszą pędzić do pracy. Wiadomo, że działają w parafii różne duszpasterstwa, ale nie każdy ma możliwość na tygodniu iść do kościoła.
    • Mario
      09.12.2011 21:14
      Już widzę,ilu bedzie chętnych do zostania w kościele po Mszy św.! Znikoma ilość!.A co zrobić w sytuacji,kiedy Msze św.są co godzina? Przecież w takim wypadku Msza nie mogła by trwać dłużej niż 35-40 minut.
  • katecheta
    09.12.2011 20:29
    no o wypowiedział sie ekspert od katechezy. to zdaje się podpis biskupa Nycza widnieje pod wstępami dio katechizmów, z ktorych ucza sie młodzi w szkołach obecnie... chyba że sie mylę? a jeżeli ktoś nie zauważył, że w Domu Kościoła nie ma 95 procent to na pierwszym miejscu Biskupi. Przykre, ale przwdziwe! Pewnie że trzeba ewangelizować, ale początek tego dzieła na kolanach przed Najświętszym Sakramentem. To jest Źródło!!!
  • katecheta
    09.12.2011 20:29
    no o wypowiedział sie ekspert od katechezy. to zdaje się podpis biskupa Nycza widnieje pod wstępami dio katechizmów, z ktorych ucza sie młodzi w szkołach obecnie... chyba że sie mylę? a jeżeli ktoś nie zauważył, że w Domu Kościoła nie ma 95 procent to na pierwszym miejscu Biskupi. Przykre, ale przwdziwe! Pewnie że trzeba ewangelizować, ale początek tego dzieła na kolanach przed Najświętszym Sakramentem. To jest Źródło!!!
  • Ks. Tomasz
    09.12.2011 20:34
    Księże Kardynale to jest stwierdzenie faktu. Wszyscy o tym wiemy. My pytamy co robić, a nie jak jest. Bo jak jest to każdy ksiądz uczący w szkole, pracujący z młodymi WIE.
    Musimy zadawac sobie pytanie co robić?
  • Jajko
    09.12.2011 22:48
    @Jaskier

    Na coniedzielnych mszach jest nie 50% katolików a jedynie nieco ponad 30%. Takie liczby wynikają z badań prowadzonych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego.
  • Tomek
    09.12.2011 22:53
    Potrzeba ciągłej ewangelizacji.
    Co do rad, to w wielu przypadkach - mam takie wrażenie - ks. Proboszczowie to ludzie apodyktyczni, którzy i tak robią wszystko po swojemu, często (o zgrozo!) nie znając się w ogóle w temacie! To jest dramat! Ich decyzje mogą na wiele lat być nieodwracalne. Rady są tylko pozorami.
  • ks Michał
    09.12.2011 23:24
    Zacząłbym na początek od wprowadzenia rekolekcji ewangelizacyjnych w seminarium - bo tu też króluje błędne założenie że wszyscy kandydaci doświadczyli Żywego Boga! Jak potem taki ksiądz ma prowadzić jakąkolwiek ewangelizację?!
    • Michał Sz.
      11.12.2011 17:57
      Szczerze, nigdy nie przeżywałem ewangelizacji. Nawet nie wiem co to jest. W moim domu wszyscy chodziliśmy do kościoła. Nigdy nie mówiło się o Jezusie, o kazaniu, o postawach moralnych, etycznych. Każdy z nas odmawiał swój pacierz rano i wieczorem. Czytanie Pisma św. w domu - nie było nawet nawyku. Ale był przełom w moim dziecięcym i młodzieżowym życiu, wujek poszedł do zgromadzenia zakonnego. W jakimś sensie to on pobudził moją wiarę, przyciągnął w sposób dziecinny do Chrystusa. Skoro on jest taki radosny, pogodny, dowcipny i poważny w rozmowie to coś w tym musi być. Moje życie miało różne zawirowania, aż pewnego dnia przez głupotę znalazłem się na teologii życia wewnętrznego w Warszawie. I tutaj zaczęła się przygoda. Świat tradycji w którym wzrastałem, powoli zaczął się sypać, gruzy. Nawrócenie z wielkim bólem, zaczęło się budowanie na fundamencie na Jezusie Chrystusie, które trwa do dnia dzisiejszego. Obecnie katechizuję. Mógłbym wiele przykładów przytaczać z życia katechety, ale nie o to chodzi. Na ile jestem Jego świadkiem, tyle mogę zdziałać. Dzieci, młodzi potrzebują naszego świadectwa żywej wiary począwszy od rodziców kończąc na kapłanach. Przykre jest dla mnie to jeżeli ktoś podchodzi z takim założeniem "jak wiara taka ofiara". To niech kamień młyński sobie zawiesi na szyi......
    • Michał Sz.
      11.12.2011 22:00
      Księże Michale. Należałoby bombardować ewangelizacją na każdym kroku. W końcu chodzi o życie, o życie Boże we mnie. Każdy z nas podświadomie tęskni za życiem, za życiem z Ducha. Rodzina, parafia, seminarium. W każdym człowieku widzieć Chrystusa.
  • mikael
    09.12.2011 23:28
    Pierwszym krokiem jest przyznanie się do błędu, potem można coś z tym zrobić. Pamiętam jak jeszcze ok. rok temu biskupi w liście do wiernych stwierdzili, że lekcja religii w szkołach spełnia swoje zadanie. Na szczęście kardynał zauważył, że to banialuki były. Musimy patrzeć się na rzeczywistość realnie. Księża muszą się obudzić, nie żyjemy w XIX wieku, nie ma zaborów. Teraz też nie ma lat 80. i walki z komuną. Nasz wróg przybrał inną postać.... Księża i katolicy muszą się obudzić i skończyć z konformizmem. Księża muszą świecić pokorą, służebnością i ubóstwem w dzisiejszych czasach!
  • Savonarola
    09.12.2011 23:44
    Mysle,ze ratunkiem dla Kosciola jest powrot do Chrystusa i zaprzestanie balwochwalczych praktyk oddawania czci stworzeniu,swietym obrazom,gipsowym figurkom,ampulkom...itd.
    • justyna
      10.12.2011 09:28
      Masz zapewne na myśli wyrugowanie Matki Bożej , naszej Królowej i Pani Jasnogórskiej z serc Polaków . Znam biskupa, który tak w swojej diecezji czyni od kilku lat . Jego działalność przynosi bardzo opłakane skutki. Nie tędy droga. Modlimy się za niego.
      • Savonarola
        10.12.2011 21:46
        Zadaj sobie pytanie-Komu oddawala czesc Maryja? Pamietasz moze slowa Sluzebnicy Panskiej-"Wielbij duszo moja Pana..." Jak myslisz do KOGO sa one skierowane? Moze powinnismy brac przyklad z Maryi i podobnie jak Ona oddawac czesc i chwale Bogu? Polecam VI rozdzial Ewangelii sw.Mateusza-tam Jezus uczy nas DO KOGO i jak powinnismy sie modlic.Przyjemnej lektury Slowa Bozego droga Justyno.
      • Anna
        10.12.2011 23:44
        Ja myślę, że w komentarzu użytkownika Savonarola chodzi raczej o modlenie się przed figurami, obrazami i relikwiami, co można faktycznie uznać za lekko bałwochwalcze. W komentarzu nie było nic na temat Matki Bożej.
      • kathi
        11.12.2011 10:49
        Juz sam wstep "... masz zapewne na mysli..." daje do zrozumienia, ze odczytalas Justyno dziwnym trafem mysli Savanaroli i bierzesz zaraz w obrone serca wszystkich Polaköw z ktörych ona chce wygnac Matke Boza. Ludzie, po pierwsze przestanmy uzurpowac sobie prawo do nieomylnosci. To sie nazywa pycha.
    • kathi
      11.12.2011 10:36
      W momencie kiedy przeczytalam Twöj wpis Savonarola, wiedzialam, ze przyslowiowo „wlozylas kij w mrowisko“.
      Moim zdaniem masz jednak racje. Raz, ze dziwnym trafem wielu myli wiare z czczeniem figurek itp., czyli przedmiotöw wykonanych reka czlowieka. Dwa: Maryja powinna byc dla nas przykladem do nasladowania. Urodzila sie jak kazdy z nas i byla czlowiekiem z krwi i kosci. Zostala wybrana do bycia Matka Jezusa, gdyz byla bez grzechu i dlatego jest i powinna byc PRZYKLADEM do nasladowania. Modlic powinnismy sie jednak DO BOGA. ON sam w pierwszym przykazaniu powiedzial : „Nie bedziesz mial bogöw cudzych przede mna”. Myslmy, zastanawiajmy sie, dyskutujmy na temat naszej wiary bo ona powinna byc zywa, a nie polegac na bezmyslnym klepaniu paciezy.
      I taka tez powinna byc rola Kosciola: dyskusja wiary, przyblizanie wiary wiernym, potrzasniecie czlowiekiem i zadenia mu pytania: czy wedlug tego w co wierzysz, wedlug tego röwniez zyjesz? Czy moze jednak tylko klepiesz "zdrowaski". Bög jest Miloscia (tak tez spiewamy w jednym psalmie), czy jest dla nas miloscia drugi czlowiek, ktöry inaczej postrzega wiare niz my? Czy moze od razu zaciskamy (w przenosni) piesc i zaczynamy go "nawracac"(?)
      • justyna
        11.12.2011 11:41
        katia, zarzucasz mi to, co sama czynisz. Ty wiesz na pewno i osądzasz innych; że "klepią modlitwy" , "klepią zdrowaśki" zamiast modlić się do Boga, że modlą się do figur jako takich. Ty przecież wiesz, co jest w sercu drugiego człowieka... Ty wszystko wiesz... może rozmawiam z samym Panem Bogiem ?
      • kathi
        11.12.2011 15:55
        Droga Justyno,
        Nie mialam zamiaru nikogo obrazac, nie wysmiewam nikogo jezeli modli sie przed obrazem, ale DLA MNIE to jest obraz wykonany przez jakiegos czlowieka, jego rekoma. To jest symbol, materialny symbol.
        Ja ani Ciebie, ani Twojego postrzegania wiary nie atakuje. Wyrazilam tylko moje zdanie na temat twojego postu, bo nie lubie kiedy ktos podklada pod slowa tresci, ktöre w ogöle nie zostaly poruszone. Czy kiedykolwiek zastanawialas sie co tak na prawde DLA CIEBIE oznacza wierzc?( Tylko i wylacznie pytanie retoryczne!)
        Ja, tak. Bög dal nam wolna wole i rozum, i powiedzial idzcie i czyncie sobie Ziemie poddana. To oznacza dla mnie röwniez: myslcie, poznawajcie.
        I za kazdym razem kiedy wezme „pod lupe” siebie sama, dochodze do wniosku, jak malo jeszcze wiem i jak duzo jest rzeczy o ktörych chcialabym sie jeszcze dowiedziec.
        Jednoczesnie zdaje sobie z tego sprawe, ze jako osoba dorosla i myslaca mam pewne WYOBRAZENIE / WIARE na temat swiata, Boga etc. i to jest MOJE spojrzenie na swiat, na Boga. Spojrzenie oparte na tym, czego nauczylo mnie zycie, oparte na tradycjach w ktörych wyroslam jako dziecko, etc. A wiec oznacza to, ze inna osoba moze w zupelnie inny sposöb spogladac na dane zagadnienie, gdyz zyla innym zyciem i byc moze w innej tradycji wyrosla. Czy z tego powodu moja interpretacja danego zagadnienia ( bo wlasnie o to chodzi ze jest to INTERPRETACJA) jest lepsza(?) Nie!
        Nie uzurpuje sobie prawa do nieomylnosci. I byc moze, ze jezeli spojrze na dany temat z perspektywy innej osoby, JEJ INTERPRETACJA przemöwi do mnie i przekona mnie do zmiany zdania na dane zagadnienie.
        Nigdy jednak nie wychodze z zalozenia, ze: „Tylko ja mam racje, poniewaz......”
        Dlatego pozwolisz, ze wyraze MOJA OPINJE.
        Obrazy, figurki, etc. sa symbolami wiary, ktos ich potrzebuje. Potrzebuje widziec obraz z Jezusem, potrzebuje byc w kosciele zeby czuc sie blizej Boga.
        Ja spogladajac na taki obraz mysle: „ ok., ktos, kto ten obraz namalowal mial taka WIZJE. „
        i szanuje jego wizje/ interpretacje, chociaz nie musi mi sie on jako obraz podobac. Czyli znowu dochodzimy do stwierdzenia, ze jest to tylko symbol – materialny symbol.
        Tak samo jak symbolem byl krzyz na plaszczu krzyzakow wycinajacych w pien Polakow pod Grunwaldem. I to wszystko w imie Boga. Czy mozna wiec postawic znak röwnosci miedzy wiara ( jako osobistym przekonaniem wedlug ktörego zyjemy – lub udajemy ze zyjemy), a jej symbolami, ktöre sa oznaka ze do tej konkretnej wiary przynalezymy (?)
        Ja siedzac na plazy i spogladajac na zachöd slonca czuje sie blizej Boga, niz siedzac w lawce, w kosciele zbudowanym reka czlowieka. Taki widok wrecz zapiera mi dech w piersiach, bo wiem, ze zaden czlowiek nie jest w stanie dokonac czegos takiego jak stworzenie swiata.
        Wybudowac budynek – owszem. Namalowac obraz- owszem. Zrobic figurke – tak.
        W co wiec wierzymy? Wierzymy w Boga, czy w materialne symbole? Czy jedno wyklucza drugie? Dla mnie – Tak! I tu znowu dochodzimy do indywidualnej interpretacji wiary.
        Dla mnie wierzyc oznacza kochac, a kochac oznacza akceptowac bez oceniania. Gdyz oceniajac dajemy drugiemu do zrozumienia, ze jestesmy lepsi. Czy na prawde? Czy slowa Jezusa: „kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamien!” powinno sie zinterpretowac wylacznie doslownie?
        Czy nie spotykamy sie z agresja jezeli ktos ma inne zdanie na jakis temat niz my, ze wrecz skaczemy sobie do gardla (?). Gdzie podzala sie milosc o ktörej caly czas möwi Jezus? Jak to ma sie do slow „wierze”? Czy nasza wiara ogranicza sie tylko do obrzedöw religijnych i przestrzegania swiat? Do oddawania czci figurkom, obrazom, ktöre sa tylko symbolami? (TO SA TYLKO PYTANIA RETORYCZNE KRAZACE PO MOJEJ GLOWIE, wiec bez obrazy)
        A czy rozmawiam z Bogiem, Justyno?
        Czy modlitwa nie jest rozmowa z Nim? Dla mnie -tak. Ktos inny powie, ze prowadze monolog.
        Pozdrawiam
      • Savonarola
        11.12.2011 20:43
        Kathi-Podoba mi sie Twoja wypowiedz, szczegolnie ten fragment o bezmyslnym klepaniu paciezy...Czy wiesz kim byl Savonarola?...W wolnej chwili mozesz sobie poczytac i tym czlowieku...Ja takze uwazam,ze nasza wiara w Boga powinna byc zywa,ze powinnismy byc goracy dla Boga,a najlatwiej poznac Stworce z kart Pisma Swietego. Tym,ktorzy zgodnie z katolicka Tradycja adoruja przedmioty wykonane ludzka reka,lub prosza o wstawiennictwo zmarlych-swietych, staram sie przypominac,ze za nasze grzechy na krzyzu umarl Jezus Chrystus i ze to Jezus jest DROGA,PRAWDA i Zyciem i NIKT nie przychodzi do OJCA inaczej jak tylko przez Niego.Apostol pogan-sw.Pawel pisal w II Liscie do Tymoteusza,ze jest tylko jeden posrednik miedzy Bogiem,a czlowiekiem-Jezus Chrystus,ktory stal sie ofiara przeblagalna za nasze grzechy.Kto ma uszy niechaj slucha...
      • Gerwazy
        14.12.2011 01:24
        To nie tyle "kij w mrowisko",co proba zreformowania Kosciola katolickiego. Poprzednia reformacja podzielila Europe na protestancka polnoc i katolickie poludnie. Trudno powiedziec dlaczego,ale wydaje mi sie,ze zerwanie z Watykanem wyszlo polnocnej Europie na dobre.Moze BOG bedac sedzia sprawiedliwym blogoslawi bardziej tym,ktorzy oddaja Mu czesc,a tym ktorzy praktykuja kult obrazow,czy swietych- blogoslawi raczj skapo.Co sie stalo z polska mlodzieza? -Stala sie tania sila robocza w Anglii,Holandii,krajach skandynawskich.Ale w jednym bijemy poloc na glowe-nasze koscioly swoim rozmachem kasuja wszelkie inne,a nasi duszpasterze...ale to juz inna sprawa.
  • T
    10.12.2011 00:11
    ochrzczonych może jest ponad 90%.Chodzących do koscioła regularnie jest 50% i nic pozatym ,a tak naprawde praktykujących jest 20% nie wiecej.Gdyby faktycznie było ponad 90% katolików praktykujących to ten kraj by nie wyglądał jak wygląda.
    • Piotr
      11.12.2011 12:54
      " ,a tak naprawde praktykujących jest 20% nie wiecej."

      Bardzo optymistycznie, naprawdę bardzo. Ja obstawiam o wiele mniej, ale dlaczego to niech już każdy sam w lustro popatrzy i na "wierzące" otoczenie.
  • wierny
    10.12.2011 07:43
    a co ksiądz biskup i tym podobni robi w tej materii -aby lączyć wiernych. O faktach to my już wiemy od kilkunastu lat ale nic nie słyszymy z ust biskupa o zatrzymaniu tego procesu.???????
  • Jajko
    10.12.2011 11:48
    Jak już pisałem, chodzących regularnie do kościoła jest nie 50% a około 30%!!! Prawdziwie praktykujących jest zaś mniej więcej połowa tej liczby!
  • defensor
    10.12.2011 13:34
    faktycznie to odkrycie Ameryki... Jak była o tym mowa 10 lat temu to biskupi nie chcieli słuchać. Poza tym to zbiór pobożnych życzeń. Religia w szkole miejscem ewangelizacji... Widać, że większość z biskupów nie uczyła nigdy w szkole.
  • Adam Kaczor
    10.12.2011 16:15
    1. W świeckich katolikach tkwi wielki potencjał ewangelizacyjny. Mam sporo przyjaciół, którzy wykonują wielką pracę ewangelizacyjną. Udział świeckich w dziele ewangelizacji, to dzisiaj bezwzględna konieczność! 2. Trzeba też bardzo pomagać rodzicom wychowującym dzieci, aby to oni byli pierwszymi ewangelizatorami młodego pokolenia. 3. Doświadczenie Kościoła uczy, że fundamentem każdej ewangelizacji musi być modlitwa. Ewangelizator musi być człowiekiem rozmodlonym i omodlonym przez innych. 4. Mnie bardzo pomogło to, że wzrastałem w bardzo rozwiniętym (ilościowo i jakościowo) środowisku życia parafialnego. To była bardzo liczna i żywa wspólnota. Do dzisiaj czerpię z tego skarbca.
  • Niechżyjenadzieja!!!
    10.12.2011 16:40
    Wreszcie biskupi w Polsce się obudzili!!! Czy wcześniej tego kryzysu wiary nie widzieli czy nie chcieli widzieć? Może nie chcieli bo przeciętni ludzie od dawna komentują obojętność religijną wśród Polaków. Potrzebne są reformy i to duże. Duchowieństwo musi się zmienić, to nie są czasy gdy całowano po rękach księży i przymykano oczy na ich skąpstwo i traktowanie ludzi z góry. No i musi się coś zmienić w liturgii, nie wiem co, ale oprawa muzyczna czy śmieszne nudne kazania na pewno nie przyciągną dzisiejszą młodzież do Kościoła. No i świadectwa ludzi którzy po wyjściu z Mszy św. będą autentycznie świadczyć o Bogu swoim życiem, a nie przemieniać się będą w ścibskich sąsiadów czy obojętnych ludzi na krzywdę ludzką.Coś się musi w Polsce wydarzyć, albo będziemymieć "drugie Czechy".
    • Ajja
      13.12.2011 13:23
      Piszesz, że to nie te czasy kiedy księży całowano po rękach. Istotnie, teraz formuje się księży - kumpli, fajnych ziomali którzy z każdym pożartują i niczego nie wymagają. Niczego też nie nauczą, poza tym że hulaj dusza, piekła nie ma. Trzódce zabrakło pasterzy, bo pasterze chcą być tacy sami jak trzódka. Niestety, mam wrażenie że nie tędy droga.
      Kapłan i wierni powinni być świadomi że kapłan jest "alter Christus" - drugim Chrystusem. To dlatego kiedyś był taki zwyczaj, że całowano dłonie (namaszczone podczas święceń!), a nie dlatego żeby księdzu palma odbiła. Jeśli niektórym odbijała - cóż, patologie się zdarzały, jak i teraz. Jednak kapłan wiedział kim jest, nie udawał zwykłego człowieka. Teraz wielu księzy udaje że jest księżmi tylko w kościele, zaraz po mszy wskakują w cywilne ubrazia jakby wstydzili się kim są... A powinni dawać świadectwo że w tym zepsutym świecie są jeszcze ludzie którzy zdecydowali się służyć Panu Bogu, strój duchowny jest jednym ze sposobów dawania takiego świadectwa. Oczywiście sam strój nie wystarczy, ale naprawdę nie rozumiem księży którzy wstydzą się swojego kapłaństwa.
      Zmienić liturgię? Przecież po ostatnim Soborze wszystko się zmieniło. Zmiany poszły o wiele dalej niż dopuszczono w konstytucji soborowej o liturgii. Za to niektórych jej postanowień nie zrealizowano, np. tego że językiem liturgii pozostaje łacina, a języki narodowe dopuszcza się tam gdzie jest to uzasadnione.
      Nudne kazania odczytywane z kartki to plaga i to trzeba zmienić. Nie tylko treść, ale i formę - a wierni muszą czuć, że ksiądz naprawdę wierzy w to, co głosi.
      Nie rozumiem oczekiwań rodziców, że szkolna katechizacja nauczy ich dzieci czego trzeba - mnie moja mama nauczyła podstawowych modlitw, nauczyła chodzenia do kościoła. Rodzice którzy "dali wybór" swoim dzieciom("jak dorosną, to same zdecydują" teraz nagle są zdziwieni że pociecha nie ma chęci ruszyć się w niedzielę do kościoła, olewa wszystko co niewygodne. Podstawowa katechizacja to rola rodziny. Jeśli rodzina nie spełnia tego zadania, należy katechizować dorosłych. Ile ludzi nie ma pojęcia co to znaczy "świętych obcowanie" czy "niepokalane poczęcie"? Że nie ma "rozwodów" kościelnych? Czego nasz Kościół uczy nas poprzez symbole?
      • Jericho
        13.12.2011 13:34
        Uhaha, co za naiwność. A kto dopuszczał się całej masy nadużyć seksualnych, jak nie ci wspaniali księża wychowani na nadludzi w aurze świętości soboru trydenckiego??? To przecież nie posoborowi księża-ziomale.
        Pewnie zaraz mi się za to oberwie, ale mam to gdzieś. Wkurza mnie tylko takie upraszczanie. Patologia była od zawsze; hipokryzja szalała w najlepsze już wcześniej. A że ksiądz nie lata już metr nad ziemią, bo wie, że jak spadnie, to se zwykły ludzki zadek potłucze jeszcze mocniej, to i dla niego lepiej
      • JAWA25
        23.09.2017 11:03
        kapłan jest drugim Chrystusem - a zawsze mi się zdawało że Chrystus jest tylko Jeden
  • inka
    10.12.2011 19:01
    Księża sami są nieraz winni tego, że młodzi ludzie przestają chodzić do kościoła. W moim kościele parafialnym były kiedyś organizowane roraty dla dzieci po południu i bardzo dużo dzieci, z lampionami, uczestniczyło w tych nabożeństwach. Teraz takie Msze dla dzieci zlikwidowano stwierdzając, że roraty dla wszystkich będą odbywać się rano. I nie ma dzieci w kościele, bo one o tej porze wybierają sie do szkoły(na roratach są prawie sami emeryci). To tylko drobny przykład niezrozumienia przez duchownch ,że jeśli nie zachęci się o dzieci to potem trudno będzie przyciągnąć je do kościoła, gdy już podrosną.
  • Adam Kaczor
    10.12.2011 19:08
    Zarys tego, czym na codzień powinna charakteryzować się wspólnota kościelna, znajduję w tej oto modlitwie skierowanej do Boga: "Niech wszystkie dzieci Kościoła umieją rozpoznawać znaki czasu i niech ofiarnie oddają się służbie Ewangelii. Uczyń nas otwartymi i pełnymi gotowości wobec braci i sióstr, których spotkamy na naszej drodze, abyśmy mogli dzielić ich bóle i strapienia, radości i nadzieje, oraz postępować razem na drodze zbawienia" (V modlitwa eucharystyczna).
  • Nawrócony
    10.12.2011 19:59
    Czas na prawdziwe zmiany, a I-szym krokiem, do zmian jest dokonanie zmiany w samym sobie (we własnej głowie), wyrzucenie z siebie własnego EGO i otwarcie się na życie na rodzinę, na bliźniego, zdaniem sobie sprawy, że sami bez pomocy Bożej, nie jesteśmy w stanie nawet poruszyć małym palcem u stopy. Następnie promujmy prawdziwą rodzinę. Idźmy do środowisk, gdzie o Panu Bogu po prostu zapomniano i głośmy Dobrą Nowinę, że Chrystus zwyciężył. Wyrugajmy z przestrzeni publicznej wszelkie patologie, nie bądźmy obojętni na przesiąknięte erotyzmem i pornografią bilboardy. Chodźmy do środowisk homoseksualnych powiedzieć im, że Pan Jezus czeka na nich w konfesjonale.
  • kathi
    10.12.2011 22:04
    Zagadnienie bardzo ciekawe, a zarazem smutne bo nasuwa pytanie: w co lub kogo tak naprawde wierzymy? Czy to, ze coraz mniej Polaköw lub moze lepiej napisac mlodych nie czuje potrzeby odwiedzania kosciola nie jest spowodowane, ze sam Kosciol JAKO INSTYTUCJA przestal byc dla nas autorytetem(?). Pozostaje jedynie autorytetem i ucieczka dla starszych. (uogölnienie)
    WEDLUG MNIE (katoliczki, ale röwniez osoby o szerokim spojrzeniu na swiat juz z samego wzgledu, ze zylam w röznych miejscach na swiecie ) - wiara, czy katolicka, czy buddyzm, islam, judaizm lub inna, jest osobista sprawa kazdego z nas i powinna byc uszanowana. Jezeli zyje sie zgodnie z zasada: `Kochaj blizniego swego jak siebie samego, ( czyli podchodzi z miloscia do kazdego blizniego jak to robil np: Chrystus), to nie bede oceniac osobistych przekonan lub wierzen innych ludzi, gdyz wtedy grzesze pycha, bedac przekonanym ze moja religia/ przekonanie jest lepsza, jedyna prawdziwa, jestem lepszym czlowiekiem etc.
    Zastanöwmy sie - tylko bez hipokryzji – czy, jezeli urodziliBYSMY sie w srodowisku/ rodzinie muzulmanskiej lub zydowskiej, na Bliskim Wschodzie lub gdziekolwiek indziej i wyznawalibysmy zgodnie z tradycja religie inna od katolickiej, to czy tez uwazalibysmy, ze nasza religia jest jedyna prawdziwa i tylko my dostapimy zbawienia? Czy moze zla, gorsza, falszywa?
    I tu byc moze – moim skromnym zdaniem – trzeba sie zastanowic!?
    Czy spychajac katolicyzm do rangi dogmatu nie popelnia sie bledu(?). ( Problem nie tylko w katolicyzmie). (Oczywiscie Kosciöl katolicki stara sie jako instytucja dzialac we wspölpracy z innymi wyznaniami.)
    Ale jak to jest w kosciolach parafialnych, na ambonach, w polskich domach?
    Jak to jest naprawde w naszym pieknym katolickim kraju, ze wszyscy ktorzy maja inne zdanie/ wyznanie niz nasze wlasne, od razu staja sie naszymi wrogami lub w najlepszym razie staramy na sile wmusic im "nasza wizje rzeczywistosci".
    Ciekawa jestem co powiedzialby na to Jezus, ktory nie robil roznicy miedzy ludzmi(?).
    Czy nie wierzymy wszyscy w milosc, dobro i Boga ( poza ateistami)? Czy nie jest obojetne jak ten Bög w danym jezyku, danym kraju sie nazywa, jesli reprezentuje uniwersalna Milosc? Czy my Polacy nie grzeszymy pycha uwazajac sie za kogos szczegölnego? Dlaczego mielibysmy byc bardziej kochani przez Boga niz inne Jego dzieci modlace sie do niego w meczecie lub synagodze np: w Afryce, czy Azji? Dlaczego?
    Mysle, ze gdyby nasze dzieci byly wychowywane w mysl uniwersalnej Milosci, ktörej zasady w naszej tradycji reprezentowane sa przez Kosciöl Katolicki, (ale w Libii przez Islam, a w Indiach Hinduizm,) nie musielibysmy martwic sie, ze katolicyzm kojazy sie z babcia w berecie, z ksiedzem cytujacym dogmaty, z polityka z ambony i ludzmi ktözy najpierw bija sie przed oltarzem w piers, a pözniej na ulicy pluja jadem na tych, ktözy odwaza sie miec odmienne zdanie.
    Pozdrawiam wszystkich niezaleznie od wiary, przekonan, narodowosci lub rasy.
    • Myślący
      11.12.2011 05:34
      Tak to widzę Kathi jak Ty lub Kael i Racjonalny. Pozdrawiam :-)
    • owieczka
      11.12.2011 12:39
      Kathi, czy ta uniwersalna miłość jest osobą?
    • kathi
      11.12.2011 15:04
      Zastanawiam sie wlasnie czy moje postrzeganie wiary jest bledne jezeli jest ona dla mnie:
      BÖG = Milosc ( uniwersalna i bez zastrzezen) tak jak pokazal nam Chrystus umierajac za kazdego z nas: czy za grzesznikow, czy za apostolöw, czy byli to Zydzi, Rzymianie czy Polacy, czarni, biali czy zölci. Za kazdego, bo kazdego kochal. Dlaczego wiec teraz my robimy röznice? Kazdy z nas pochodzi od tego samego Stwörcy. Czy moze sie myle? Moze w takim razie zle uczylam sie katechizmu?

      Pozdrawiam cie Myslacy :)
      • owieczka
        11.12.2011 16:35
        W artykule "Oddzielenie ziarna od plew" ks.R.Winiarski zadaje pytania katolikom do przemyślenia:

        1.Jak można mylić wiarę w jednego Boga (monoteizm) z pogańskim wielobóstwem (politeizm)?

        2.Jak można mylić Boga osobowego chrześcijan z bliżej nieokreśloną siłą w duchowości buddystów?

        3.Jak można identyfikować demiurga oświeceniowych filozofów z ojcostwem Boga chrześcjan?

        4.Jak można stawiać w jednym szeregu Mojżesza, Buddę, Mahometa i Jezusa?

        5.Jak można mylić albo łączyć zmartwychwstanie z reinkarnacją?

        6.Jak można pomylić kolistą koncepcję czasu, w której istnieje cykliczność, z koncepcją linearną, w której nic się nie powtarza?

        7.Jak można łączyć ludzką wolność z wiarą w przeznaczenie (fatum)?

        8.Jak można porównywać nirwanę do życia wiecznego?
        A ja dodatkowo zadałabym pytanie:

        9.Czy należę do Kościoła katolickiego rozumianego jako Mistyczne Ciało Chrystusa, czy poszukuję kościoła New Age, w którym zbawię się sam i rozpłynę w uniwersalnej (kosmicznej, bezosobowej) miłości?

        Św.Jan wskazuje na naszego Zbawiciela, który chrzci Duchem Świętym i ogniem i to jest wiejadło, które odróżnia ziarno od plew.

        Dawno skończyłam szkolną katechezę i jestem ciekawa czy powyższe pytania i odpowiedzi na nie są zawarte w podstawie programowej z religii?
      • kathi
        11.12.2011 18:20
        Bardzo ciekawe pytania.
        ad. 9) Jezeli pisze ze dla mnie BÖG= Milosc; oznacza to ze zabawiam sie w New Age?
        Czy to mialas na mysli?
      • owieczka
        11.12.2011 18:49
        Kathi nie mam pojęcia czy zabawiasz się w New Age, mam nadzieję, że nie :)
      • Myślący
        12.12.2011 07:01
        Widać Owieczko, żeś skończył/skończyła (piszesz o sobie w dwóch rodzajach) szkolna katechezę. Pytania ks. Winiarskiego wynikają z poczucia wyższości jego Kościoła nad inną duchowością, jakoby jego religia przewyższała wszystkie inne religie, wyznania i systemy filozoficzne. To błąd wynikający z uzurpacji, że chrześcijaństwo jest uniwersalne. Gdyby było, wtedy cały świat dążyłby do wartości chrześcijańskich. Jest inaczej.
        Powtarzasz jak echo za księdzem pytania, przypouszczam, że nie wiesz co to jest reinkarnacja, buddyzm, kim byli Mahomet, Sakjamuni, nie znasz zapewne Huny, jak ona patrzy na osobowość człowieka. Nie znasz też badań naukowych nad naturą człowieka, jego psychologią, jaźnią, umysłem, że człowiek tym ostatnim może poruszać się w czasie i przestrzeni, odkrywać pamięć zdarzeń przez kwanty energii. To bardzo skomplikowana tematyka, która jest dopiero odkrywana, o czym kiedyś nie wiedziano i przypisywano różne cudowne zdarzenia siłom nadprzyrodzonym, jak również zjawiska przyrodnicze.
        Mozesz oczywiście wierzyć, nikt Ci nie broni. Tu jednak omawiamy zła kondycję Kościoła hierarchicznego w przestrzeni poublicznej.
      • owieczka
        12.12.2011 09:18
        Widzisz Myślący, coś nas łączy, oboje (jestem kobietą :) interesujemy się człowiekiem. Ja od kilkunastu lat uprawiam zawód psychologa, a ty uprawiasz parapsychologię.
      • Myślący
        12.12.2011 10:22
        Owieczko, uprawiać to można ogródek. Poza tym, jak słucham psychologa z Radia Maryja to doznaję osłupienia, gdzie tę dyscyplinę miesza się z wiarą. Jeśli w ten sposób podchodzisz do psychologii, którą też znam to wątpię w Twoje pragmatyczne badanie jaźni człowieka.
        Poza tym zwyczajowo, jak każdy wierzący tego typu człowiek co Ty Owieczko na forum, nie czytacie ze zrozumieniem o czym piszemy, bo nie tylko ja komentuję.
        Duchowość nie musi mieć konotacji chrześcijańskich, są inne strony duchowości, dobre jak najbardziej. Podejrzewam, że nawet nie wiesz, że niektóre elementy filozofii buddyjskiej są postrzegane przez psychologów głównego nurtu jako terapia. Wystarczy jak przejrzysz treść Ośmiorakiej Ścieżki Środka, gdzie nic nie ma o okultyzmie, a jedynie zalecenia jak człowiek ma postępowac w życiu aby nie cierpiał.
        Słynny psychiatra C. Yung interesował się mistyką Wschodu, która go interesowała do badań nad osobowością człowieka.
        Jeśli jestesteś rzeczywiście psychologiem owieczko, to te sprawy powinnaś znać z racji wykonywanego zawodu, w przeciwnym wypadku zawężasz pole obserwacji zachowań ludzi przez filtr wiary, a to nie jest wskazane w tej dziedzinie medycyny.
      • kathi
        12.12.2011 15:05
        Owieczko, stawiajac proste pytanie czy wedlug Ciebie stwierdzenie BÖG= Milosc swiadczy o mojej przynaleznosci do New Age oczekiwalam prostej odpowiedzi. Odpowiedzialas wymijajaco, ze masz nadzieje, ze nie naleze do New Age. Nie wiem co ma jedno z drugim do czynienia, ale widocznie wedlug Ciebie odpowiedz jest rözna w zaleznosci kto stawia pytanie i kto na nie odpowiada. Na forum dyskusyjnym pod Tytulem „Bög nie jest milosca” jest ponad 2150 postöw od ludzi ktörzy przekonuja mlodego chlopaka, ktöry zapoczatkowal ten temat, ze jednak jest w bledzie. Wiec jak to jest wedlug Ciebie(?) Dla mnie odpowiedz jest jednoznaczna.
        Co do pytan, ktöre przytoczylas na podstawie artykulu ks. Winiarskiego (znalazlam go na stronie Szkoly Formacji Duchowej) oczekiwalam znalezienia röwniez odpowiedzi na nie. Co znalazlam? Znalazlam kilka ogölnych cytatöw z Biblii oraz okreslenie, ze wszystko to brednie (doslownie), a ludzie sa jak dzieci szukajace prostej recepty na zycie, ktörej nie ma. Wydaje mi sie iz widzenie swiata w kolarach albo czarnym albo bialym jest wlasnie takim uproszczeniem. A szukanie wlasnie, stawianie pytan i szukanie odpowiedzi na nie jest, ze sie tak wyraze „niechodzeniem na skröty”.
        Poza tym pytania te – juz niezaleznie od tresci – sa sugestywne („... jak mozna mylic..”). Stawiajac pytania sugestywne wplywa sie niejako na odpowiedz, wiec jak mozna byc w tym wypadku obiektywnym(?) Na temat sugestii nie bede sie tu wypowiadac, bo nie mam zamiaru rozpoczynac nowej dyskusji.
        Moze powiesz, ze sie czepiam, lecz jestem niestety, albo moze „dzieki Bogu” ,(znowu zalezy od punktu widzenia tego kto pyta” :) ) osoba pytajaca, szukajaca odpowiedzi. I o to chyba chodzi. Gdyby nie ludzka ciekawosc i stawianie pytan, szukanie rozwiazan to pewnie do dzisiaj tkwilibysmy w epoce kamienia lupanego.
        Ze instytucja kosciola nie zawsze ma racje mozemy przekonac sie na przykladzie Giordano Bruno (ktöry sam byl ksiedzem, ale takze poeta i filozofem) i Galileo Galilei. Pierwszy zostal skazany na stos (wiemy za co ) , a w roku 2000 po 400 latach komisja papieska przyznala, ze nieslusznie. G.Bruna na pewno ten werdykt ucieszyl.
        Natomiast G.Galilei za podobne tezy zostal skazany na wiele lat aresztu domowego, ale tylko dzieki temu, ze mial przyjaciöl w kregach koscielnych. To tyle na temat nieomylnosci ludzkiej, bo przeciez urzedy röwniez koscielne piastowane sa przez ludzi. Prawda?
        Pozdrawiam
      • Myślący
        12.12.2011 15:50
        Kathi, mała poprawka jeśli mogę. Otóż Galileusz został zrehabilitowany ponieważ jego poglądy odnoście mechaniki nieba Kościół wreszcie uznał z uwagi na pełne odkrycia naukowe potwierdzające. Natomiast G. Bruno nie został rehabilitowany, mimo że świat naukowy upomniał się o niego, w tym nobliści. Mimo że Bruno był kapłanem, ale też myślicielem-badaczem doszedł do wniosku, że to co przedstawia Kościół jest humbugiem, czyli uderzył w podstawy doktryn i dogmatów tegoż, innymi słowy został uznany za heretyka. Dlatego w 2000 roku Watykan odmówił jego rehabilitacji.
        Śledzę z uwagą Twoje przemyślenia, mimo że jesteś Kathi wierzącą, jak piszesz, to nie zasklepiasz się w skorupie wiary, ale jesteś otwarta na świat.
        Uważam, że różnorodność naszej cywilizacji w wielu jej przejawach oraz naturalna ciekawość człowieka prowadzi do rozwoju i poznawania również własnej natury. Nie wszystko musi być jednoznaczne, unifikacja w percepcji wszystkiego co nas otacza, także w sferze wewnętrznych przeżyć prowadzi do zastoju, stagnacji.
        Raz jeszcze pozdrawiam Cię :-)
      • owieczka
        12.12.2011 19:49
        Kathi, jeżeli rzeczywiście zależy Ci na znalezieniu odpowiedzi na pytania postawione przez ks.Winiarskiego,to nic chyba nie stoi na przeszkodzie żebyś się z nim skontaktowała. A może portal wiara podejmie temat i rozjaśni nam w głowach jak odróżnić ziarno od plew?

        Myślący, proponuję Ci na początek uznać, że psychologia to nauka samodzielna, a nie dziedzina medycyny. Potem już pójdzie łatwiej, choć na studiach psychologicznych wykładanych na uniwersytetach, parapsychologii nie pogłębisz.

        Pozdrawiam
      • Myślący
        13.12.2011 07:12
        Widzisz Owieczko, zamiast pisać na temat, odbiegasz od niego, to Twoja stylistyka, bo brak Ci argumentacji - zamieszać i już, charakterystyczne dla ludzi wąsko wierzących.
        Mnie nie musisz ustawiać i wyjaśniać mi czym jest psychologia, jest częścią medycyny a zawód ten wykonuje osoba samodzielnie w swoim gabinecie. Czy to jest jasne? Masz problemy z logiką, bowiem np. dentysta prowadząć swój gabinet jest samodzielną osobą w swoim zawodzie, nie mniej jednak zawód ów należy do medycyny.
        Co do parapsychologii, nie jesteś dobrze zorientowana w tej materii, więc daj spokój. Termin ten jest rozległy, obejmuje dziedziny psychologii, psychiatrii, funkcjonowania mózgu i wraz z nim umysłu, świadomości, nadświadomości i podświadomości, relacji z otoczeniem.
        Czytałaś może Ośmioraką Ścieżkę Środka?
        Tak poza tym Owieczko, jako element stadny idący za pasterzem bezrefleksyjnie, nie masz nic do powiedzenia, że ludzie odchodzą od Kościoła. Wolisz wykłócać się. Zaprawdę powiadam Ci, nie chciałbym być Twoim pacjentem, z uwagi brak stabilności wewnętrznej, która psychologowi szczególnie jest potrzebna.
        To wszystko, dalej pisz sobie co chcesz...
      • owieczka
        13.12.2011 10:05
        Myślący, nie wprowadzaj ludzi w błąd, psycholog nie ma wykształcenia medycznego, nie zapisuje leków i nie daje L4 (porównanie do dentysty zupełnie chybione). Psycholog po specjalizacji klinicznej może pracować w służbie zdrowia, ale nie znaczy to, że jest medykiem. Może pracować w diadzie z psychiatrą.

        Psychologia jako nauka wypracowała własne metody badawcze i dlatego można nazwać ją samodzielną, a nie dlatego, że psycholog może prowadzić samodzielnie gabinet.

        A skąd Ty wiesz jaka jest moja wiedza o parapsychologii i jaka jest moja 'stabilność wewnętrzna'(cokolwiek to znaczy)? Jako psychologowi amatorowi polecam nie diagnozować na odległość. Takie działanie obarczone jest za dużym błędem, chyba, że korzystasz z jasnowidzenia. Ale dobra, kończę już, bo napiszesz, że się wykłócam:)
      • Myślący
        13.12.2011 13:59
        Oczywiście Owieczko, że psychologia "w zakresie związków z naukami medycznymi jest bliska neurologii, psychiatrii, oraz wyodrębniającej się od niedawna neuropsychiatrii" etc. Chodziło Ci o jej wyodrębnienie jako odzielnej dyscypliny, i tak powinnaś napisać, byłoby jasne.
        Skąd wiem, że masz małe rozeznanie w parapsychologii? To proste, nie używasz żadnego terminu z tej dziedziny, a poza tym jesteś nastawiona negatywnie do niej, chcąc tu pokazać, że jest nienaukowa.
        Czy znam Twoje stany emocjonalne? Oczywiście, wyczuwam ludzi zdalnie gdy wchodzę intuicyjnie z nimi w kontakt, np. po przez tekst, który pisany daje mi obraz stanów człowieka. W dodatku jak czytam Twoje teksty n.t. religii łatwo Cię widzę z nastawieniem napięcia wewnętrznego, nieuświadomionego. Twoja wyliczanka ks. Winiarskiego na to wskazuje, bo wierzysz w księdza i jego prawdy, a one nimi nie są, na pewno nieuniwersalne.
        Prawdą jest natomiast, że inne systemy filozoficzno-religijne istniały na kilkaset lat przez chrześcijaństwem, więc ta ostatnia jest jedną z wielu i na pewno nie musi być punktem odniesienia, dla Ciebie na pewno tak.
        Tak, już nie wykłócasz się ze mną - brawo :-)
        Na koniec mała uwaga sympatyczna Owieczko, nie łącz swojego zawodu z wiarą, to może dać pewne widoczne efekty, ale nie są one trwałe, powracają ze zwiększona siłą.
      • owieczka
        13.12.2011 16:54
        Myślący, no, no, no! Wnioskować o stanie mojej niewiedzy na temat pseudonaukowej parapsychologii na podstawie tego, czego o niej nie napisałam, to dosyć karkołomne. W psychologii analizuje się raczej czyjeś wytwory, a nie ich brak, a w parapsychologii, która opiera się na magii, widzę, że na odwrót.

        A ja analizując Twoje pisanie, wnioskuję, że jesteś ochrzczony i raczej radziłabym Ci wrócić z Ośmiorakiej buddyjskiej ścieżki na ścieżkę Dziesięciorga Przykazań.

        Idąc do pracy nie zawieszam mojej wiary na kołku i nawet tego nie zamierzam:) Jedno z drugim się nie kłóci, powiem więcej zapraszam Jezusa, żeby mi w tej niełatwej pracy towarzyszył.

      • Myślący
        13.12.2011 17:38
        Więc Owieczko, kończę z Tobą rozmowę, skoro nie znasz tematu zupełnie, brak Ci podstaw analizy w wiedzy na różne tematy, którą znasz wyrywkowo i wszystko sprowadzasz do jakiejś magii.
        Twoja wiara jest bardzo Cię ogranicza, nie jesteś intelektualistką wysokich lotów, skoro opierasz się na słowach księdza, a który nie jest zródłem wiedzy, i przez to brak Ci samodzielnego myślenia.
        Nie potrafisz też samodzielnie zanalizować złej kondycji Kościoła, w którego wierzysz jak w Boga. Szkoda Cię... to tyle.
      • owieczka
        13.12.2011 20:19
        Drogi Myślący, dzięki za miłą pogawędkę. W jednym masz rację, nie jestem intelektualistką wysokich lotów, ale to nie wstyd uczyć się od lepszych.
        Pozdrawiam
    • Kathi
      12.12.2011 22:12
      Masz racje, Myslacy. Bruno nie zostal zrehabilitowany jako naukowiec. Papieska komisja teologiczna przyznala, ze nie powinien byl zostac spalony na stosie. Jedna z okolo 50.000 ofiar spalonych na stosie.

      Owieczko, jak myslisz jaka odpowiedz otrzymalabym od kogos, kto kwituje wszystko slowem „bzdura” (?). Nie wiem, czy uslyszalabym cos innego i czy bylaby to odpowiedz obiektywna(?)
      Pozdrawiam
    • kathi
      12.12.2011 22:31
      Masz racje, Myslacy. Bruno nie zostal zrehabilitowany. Papieska komisja teologiczna przyznala jednak, ze nie powinien byl zostac spalony na stosie. Jedna z okolo 50.000 ofiar spalonych na stosie w Europie.

      Owieczko, jak myslisz jaka odpowiedz otrzymalabym od kogos, kto kwituje wszystko z göry slowem „bzdura” (?). Nie wiem, czy uslyszalabym cos innego, a czy obiektywnie(?).

    • Gloria
      13.12.2011 00:46
      Absolutnie się z tym nie zgodzę. Wiara religijna, żeby mogła być postrzegana jako prawdziwa, musi być dogmatyczna. Musi też być uważana za jedyną prawdę lepszą od innych. Za religijną wiarą nie przemawiają żadne racjonalne argumenty (w znaczeniu, że ratio nie jest jej podstawą). Stąd wszelkie relatywizacje i dopuszczanie równorzędności innych światopoglądów są dla trwałości religijnej wiary niekorzystne ponieważ rodzą wątpliwości. Jeżeli wiara ma być trwała, dogmaty muszą być głęboko wtłoczone w umysły wiernych i lepiej dla wiary, żeby nikt nie naruszał ich spokoju w tych umysłach. Opowiadanie, że inne religie są równie dobre na pewno Kościołowi Katolickiemu nie przysporzy gorliwych wiernych.
      • Racjonalny
        13.12.2011 09:32
        Przede wszystkim Glorio coś takiego jak "wiara" religijna nie istnieje w pojęciach. Jest albo religia, albo wiara. Wiara to indywidualne, osobiste przekonanie, odczucie o czymś, o kimś, nie zawsze racjonalne. Natomiast religia to wiara zorganizowana dla ludzi, dla mas, w której istnieją określone "prawdy", a więc dogmaty i doktryny.
        Czy musi wiara być uważana za "jedyną prawdę lepsza od innych", jest to wątpliwe. Bo jak zamierzasz zmusić kogoś do uznania tej wiary jako najlepszej? Zastanów się. Można jedynie utrwalać wśród samych wiernych to przekonanie.
        Oczywiście, że są równorzędne religie do chrześcijańskiej, tu nie ma żadnej relatywizacji, ponieważ zanim powstało chrześcijaństwo istniały inne systemy religijne. Więc nie wciskaj nonsensów.
        Oczywiście, że wiara z rozumem nie ma nic wspólnego, ale rozum ludzki domaga się wyjaśnień, dowodów, że coś istnieje, bo taka jest natura człowieka - ciekawość i wyjaśnianie czegokolwiek przez empirię, a ta ostatnia musi być logiczna, racjonalna.
        I na koniec Glorio, jak zamierzasz uchronić wiernych przed innymi przekonaniami, że inne religie są równie dobre co chrześcijaństwo? Jedynym wyjściem kiedyś były stosy i krucjaty. Dziś należałoby zatem wszystkich chrześcijan zgromadzić w jednym miejscu i odgrodzić od reszty świata wysokim parkanem. Wiesz o tym, że to nie możliwe, a poza tym jestem ciekaw jak długo wytrzymaliby ze sobą razem, ludzie o tej samej wierze?
  • Maciej
    10.12.2011 23:00
    Przeciesz był zachwyt że katecheza w szkole jest od 20 lat. 0d 5 roku życia do 18 lat człowiek jest katechizowany, są wspaniałe programy katechetyczne na wszystkie poziomy nauczania, kolorowe katechizmy, ćwiczenia, obrazki, konkursy,olimpiady wiedzy religijnej.
    Co się stało że proces odchodzenia od Chrystusa, Kościoła i praktyk tak narasta?
    Jaka jest tego przyczyna? Według mnie dla młodych nauka Chrystusa to wiedza a nie życie z Nim na codzień. Kościół to instytuacja usługowa- płacę i należy mi się chrzest dziecka, ślub, pogrzeb. Spowiedź to psychoterapia za darmo. Msza to zaliczenie obowiązku bo to grzech ciężki.Komunia św to połknięcie "opłatka". Modlitwa to wyklepanie Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryjo. Biskupów i kapłanów oceniają według gazet i internetu.
    Po śmierci bł. Jan Pawła uważają że to nie nasz Papież. Podsumowując-nie "opłaca" się dzisiaj wierzyć. Są ważniejsze sprawy niż wiara- zdrowie, forsa, sukces, luz bez ograniczeń.Sumienie zagłusza się alkoholem, narkotykami, muzyką, seksem. Co w tej sytuacji Kościół może im ofiarować? Radość i szczęście z Jezusem na ziemi a po śmierci w Niebie jest "bajkowe".
  • Dom
    11.12.2011 03:45
    Dom
    O domowe ognisko trzeba dbać, a nie dmuchać na zimne.
    _____
    www.domaniewska.pl
  • Adam Kaczor
    11.12.2011 13:14
    Sprawcą nowej ewangelizacji jest Duch Święty, dlatego tak bardzo ważne jest, abyśmy codziennie modlili się do Niego: "Przyjdź Duchu Święty, napełnij serca Twoich wiernych i zapal w nich OGIEŃ Twojej Miłości."
    • do Adama Kaczora
      12.12.2011 13:33
      Wokół ciebie i Myślącego nikt nie ma więcej głosów jak dwa lub kilka. Ty zaś masz kilkanaście na plus, bo sam sobie je nabijasz a Myślącemu nabijasz na minus ? Jesteś zapewne prawdziwym katolikiem połączony ogniem miłości z Duchem Św. Niesłychane.
  • Karolajn
    11.12.2011 16:14
    @Gabriela módlcie się i pośćcie za swoją wspólnotę. Zaufajcie Bogu jeśli to jest dzieło Boże to przetrwa. W mojej wspólnocie tez tak było proboszcz leciwy już człowiek nie rozumiał co robimy ledwo co się godził na spotkania ale później zgodził sie już na msze z modlitwa o uzdrowienie a od niedawna mamy nowego proboszcza który jest bardzo charyzmatyczny i chce stworzyć SNE. Pamiętajcie dzieło Boże się ostanie dzieło ludzi nie. Modlitwa i zaufanie :) Pzdr
  • Iwona
    11.12.2011 17:17
    Proboszcz nie dba o parafian jest sztywny i mało kontaktowy, przy bliższym poznaniu można zmienić zdanie ale czy kazdy parafianin ma możliwość Go lepiej poznać ?.W kościele lodownia, jak się usiądzie w ławce to jak na tafli lodu, trzeba sobie coś podkładać bo inaczej wizyta u lekarza.Parafia okolo 12 tyś ludzi, świątynia też b.duża i piękna, mimo że z płyt cementowych.Na pasterce będzie niby grzanie, jak co roku włączą dmuchawy i będzie hulał zimnny wiatr. Kochamy naszą świątynię ale zimową porą, uciekamy do "Floriana" albo przeważnie do Braci Kapucynów, bo tam jest inna atmosfera, tam jest ciepło rodzinne.Przykro mi, jestem w rozterce,ale to jest nie tylko moja opinia, chociaż zdaję sobie sprawę ile kosztuje ogrzewanie.Może jednak dało by się coś zrobić aby ludzie nie uciekali z kościoła.
  • RolaLukasz
    12.12.2011 09:46
    RolaLukasz
    Czytałem niedawno świetną książkę! O swoim życiu, miłości i wierze, w pasjonujący i godny podziwu sposób, mówi Ziemiec, Babiarz, Ochojska, Zubilewicz, Budziaszek, siostra Bałchan, Izabela Drobotowicz-Orkisz. Tytuł „Ścieżkami wiary” na długo zapadnie w mojej pamięci. Naprawdę warto ją przeczytać!
    Niestety na razie dostępna tylko w księgarniach religijnych. Ale wydawca również rozsyła. I to ze zniżką!
    www.wydawnictwojut.pl (zakładka nowości)
    Jeśli chcesz przeczytać coś naprawdę dobrego to polecam!
  • ka19
    12.12.2011 15:20
    WIERZYMY W CHRYSTUSA- WIERZYMY CHRYSTUSOWI.To nie jest to samo.Wydaje się,że te 95%wierzy w to,że jakiś Bóg istnieje,moze i Chrystus.Z tego te ok.30% próbuje uwierzyć Chrystusowi,CZYLI ZASTOSOWAĆ W ŻYCIU TO CO ON- PAN MÓWI.Jeśli do tego część praktykuje z przyzwyczajenia, nie rozumiejąc, nie czując dlaczego- wcześniej czy później odejdzie. Nie uszczęśliwiajmy ludzi na siłę,"NIE RZUCAJMY PEREŁ MIĘDZY WIEPRZE BO PODEPCZĄ". LUDZIE BARDZIEJ GARNĄ SIĘ TAM GDZIE SĄ JASNE WYMAGANIA A NIE TAM GDZIE SIĘ JE OBNIŻA LUB ROZMYDLA.KOŚCIOŁOWI HIERARCHICZNEMU POTRZEBA CHRYSTUSOWEGO R A D Y K A L I Z M U . Część ludzi odejdzie, ale na ich miejsce przyjdą inni.Jestem o tym przekonany.Nie chodzi o to byśmy byli bezgrzeszni,ale o te same,jasne wymagania wobec wszystkich,z umiejętnością przyznania się i próby naprawy.PRZYKAZANIASĄ TE SAME DLA WSZYSTKICH,KSIĘŻY,ŚWIECKICH
  • Naiwniak
    12.12.2011 20:08
    To, że od Chrystusa to tragedia ale od kościoła jako firmy już dawno ludzie powinni się odwrócić. Kościół już dawno przestał spełniać rolę miejsca kultu. A pedofilia i gejostwo będzie gwoździem do trumny kościoła.
  • O. Marek
    12.12.2011 21:57
    No wresczcie sie budzicie ze snu biskupi Polski! Ksiadz kardynal twierdzi ze to jakis nagly niezauwazalny proces. Hm... Ksiadz Franciszek Blachnicki juz ponad 40 lat temu o tym mowil i ostrzegal. Komuna wiedziala kogo zabic, wiec wyslali ubekow do Niemiec zeby go otruc. Mordercy do dzis zyja w Warszawie i naleza do elit salonu...
    Ewangelizacja, katecheza, formacja i styl pracy duszpasterskiej wymagaja dzis wielu zmian, poswiecenia, kreatywnosci i kontaktu z rzeczywistoscia. A tego ostaniego wielu biskupom brakuje. Prostota Ewangelii, codzienna swietosc i ciagla misyjna robota, slowem swiadectwo zycia okraszonego modlitwa i potem - tak bardzo dzis potrzebne.
  • Zeitgeist
    13.12.2011 00:38
    I bardzo dobrze.
  • renata155
    14.12.2011 12:50
    renata155
    odchodzą..widocznie Pan Bóg tego chce ;p
  • sebimar
    15.12.2011 12:23
    Dwa dni temu telewizje pokazywały archiwalne filmy ze stanu wojennego, wszędzie spiewano kościelne pieśni oraz nosili krzyze. I co patrioci, jak trwoga to do Boga, teraz wam lepiej i zapomnieliście o Nim. Troszkę szacunku. Ale historia pokazała już że bez Boga nie ma ani spokoju ani pokoju. Jeszcze wrócicie do Niego i będziecie się modlili.
Dyskusja zakończona.

Reklama

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama