Za beatyfikację dziękowali nie tylko Polacy. Wszak miłość do Jana Pawła Wielkiego łączy wierzących z całego świata.
Po zakończonej w niedzielę 1 maja Mszy beatyfikacyjnej Plac św. Piotra i jego okolice nie opustoszały. Ci, którzy wcześniej stali gdzieś daleko, chcieli podejść bliżej. A do wystawionej w Bazylice św. Piotra trumny z relikwiami Jana Pawła Wielkiego ustawiła się ogromna kolejka ludzi, którzy chcieli oddać hołd Błogosławionemu i prosić go o potrzebne łaski. Plac nie opustoszał nawet nocą. Ogromna kolejka zdała się wcale nie zmniejszać. Za to służby porządkowe uporały się już częściowo z tonami śmieci, które zostały po pielgrzymach.
W poniedziałek przyszedł czas na dziękczynienie. Słońce znów schowało się gdzieś za chmurami. Widocznie pogodne niebo w Rzymie w dzień beatyfikacji było tylko specjalnym darem niebios. Już parę godzin przed zaplanowaną na 10.30 Mszą dziękczynną za beatyfikację Jana Pawła Wielkiego, na Plac ciągnęły rzesze wiernych. I nie przestały napływać nawet, gdy Eucharystia już się rozpoczęła.
"Sześć lat temu, w dniu pogrzebu Jana Pawła II potężny wiatr zamknął księgę złożoną na jego trumnie. Dziś ponownie otwieramy księgę jego życia, by ją odczytywać, by uczyć się z niej mądrości i świętości" – mówił na początku uroczystości kardynał Stanisław Dziwisz. W dniu, w którym świat „świętuje” zabicie Osamy bin Ladena te słowa nabierają nieco gorzkiej wymowy. Trudno przecież nie pamiętać, jak mocno Błogosławiony wypowiadał się przeciw zabijaniu i przeciw wojnie.
Eucharystię sprawował kardynał Tarcisio Bertone, Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej. W homilii podkreślił między innymi ten właśnie rys osobowości Jana Pawła Wielkiego. „Dzięki wierze wyrażającej się przede wszystkim w modlitwie Jan Paweł II był autentycznym obrońcą godności każdej istoty ludzkiej, a nie po prostu bojownikiem ideologii polityczno-społecznych. Dla niego każda kobieta i każdy mężczyzna to dziecko Boże, niezależnie od rasy, koloru skóry, pochodzenia geograficznego i kulturowego czy nawet wiary religijnej”.
Perspektywa czasu wielkość Jana Pawła II odsłania coraz wyraźniej. W jakimś sensie chyba faktycznie w dniu jego śmierci zostaliśmy osieroceni. Tym większe wyzwanie, by jego ideały wprowadzać w życie. Trudno nie powtórzyć za Sekretarzem Stanu Stolicy Apostolskiej: „Dziś składamy dzięki Panu, że dał nam świadka takiego jak on, tak wiarygodnego, tak przejrzystego, który uczył nas, jak należy przeżywać wiarę i bronić chrześcijańskich wartości, począwszy od życia, bez kompleksów, bez lęków. Jak należy dawać świadectwo wiary z odwagą i konsekwencją, przekładając ewangeliczne Błogosławieństwa na codzienne doświadczenie. Dziękujemy Panu, że dał nam przewodnika takiego jak on, który żyjąc głęboko wiarą opartą na trwałej, wewnętrznej więzi z Bogiem, umiał przekazywać ludziom prawdę, że «Chrystus Jezus poniósł śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami!» i że «odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (...) i ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym»”.
Każdy z przybyłych tego dnia na Plac św. Piotra mógł mieć nieco inną motywację. Ale czy nie właśnie owo przekonanie o niezwykłości osobowości i myśli Jana Pawła Wielkiego skłoniło ich do przybycia na beatyfikację do Rzymu?
W tych dniach nad partykularnymi ambicjami przeważała myśl o powszechności Kościoła. Rozumiał to chyba kardynał Bertone, gdy zwyczajem Jana Pawła II i Benedykta XVI podziękował zgromadzonym w różnych językach świata. „Wszyscy jesteśmy braćmi, jesteśmy jedną rodziną, tej prawdy nic już nie zaćmi, a teraz jest jej godzina”. Tak, w godzinie beatyfikacji Jana Pawła Wielkiego też.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.