Nawet w "czerwonej" szkole tego dnia panowało nieznośne podniecenie. Przyjeżdża papież! Będą pokazywać w telewizji! Wypadało udawać, że nic się nie stało. Ale jak nie zobaczyć tej historycznej chwili? Jak nie uczestniczyć, choćby biernie, w wydarzeniu bez precedensu w tysiącletniej historii Polski?
Czas zatarł już w mojej pamięci sam moment przylotu Jana Pawła II i to, co wtedy podczas Eucharystii mówił. Pozostało tylko mgliste wspomnienie dziwnego dialogu już po Mszy: my mu śpiewaliśmy, on nam odpowiadał. Tylko chwila, kiedy po zaśpiewaniu „Zwiastunom z gór” głos lekko mu się załamał na wspomnienie, kiedy ostatni raz tę piosenkę słyszał, wyryła się mocno w mojej pamięci. Czy była to tęsknota za spotkaniami, które miały już nigdy nie wrócić? Czy czerpał z nich, podobnie jak wielu z nas, część swojej siły? Nie wiem. Ale widać naprawdę nas lubił. Te spotkania musiały być dla niego czymś więcej niż tylko duszpasterski obowiązkiem.
Patrzyliśmy jeszcze, jak odleciał helikopterem w stronę Zakopanego i jak wracał lecąc w kierunku Krakowa. No tak, czy mógł się spodziewać, że odtąd regularnie, co parę lat będzie odwiedzał naszą ojczyznę? I że wróci jeszcze nie jeden raz w swoje ukochane Tatry?
Potem przyszła kolejna burza. A z Nowego Targu nie sposób było się wydostać. Tłum w dworcowej poczekalni pozwolił wepchnąć się do środka, ale tam już krokami nie dał kierować. Trzeba było falować razem z innymi. Przez głośniki ktoś błagał, by ludzie nie chodzili po zwrotnicach. Wycofaliśmy się. Odjechaliśmy parę godzin później. Mokrzy po kolejnym oberwaniu chmury, które przeszło nad Nowym Targiem. Ale szczęśliwi.
Siostra zdała na bardzo dobry egzamin, do którego prawie się nie uczyła. Mnie nieobecności w szkole chyba nie usprawiedliwiono. Ale co tam. Tamto spotkanie z Janem Pawłem i z moimi starszymi braćmi i siostrami wierzącymi w Jezusa Chrystusa (bo byłem na pewno jednym z najmłodszych uczestników tego nocnego marszu) utwierdziło mnie w przekonaniu, że zakłamany świat realnego socjalizmu nie jest dla mnie. W Ruchu Światło-Życie znalazłem prawdziwą oazę. Oazę, w której jednym z duchowych przewodników na zawsze pozostał Jan Paweł II. Jan Paweł Wielki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.