Kulisy i następstwa pierwszej wizyty Jana Pawła II w Ojczyźnie.
Mieli stracha
22 marca 1979 roku przybywa do Polski abp Agostino Casaroli, Sekretarz Rady ds. Publicznych Kościoła. Jest określany mianem architekta polityki wschodniej Watykanu. Po jego wyjeździe zapadają ostatnie ustalenia, a przede wszystkim zatwierdzona zostaje dokładna trasa pielgrzymki. I tu nie było łatwo. „Władze stawiały wielki opór przeciwko przekraczaniu Wisły na wschód” - mówił bp Orszulik. Ostatecznie w programie nie znalazły się także Piekary Śląskie i Trzebnica, choć takie było życzenie Jana Pawła II. Ojciec Święty nie może odwiedzić także Nowej Huty, będzie za to w sąsiedniej Mogile.
Gdy Jan Paweł II rozpoczynał wizytę w Polsce, cały aparat bezpieczeństwa był w pełni zmobilizowany do działania. W ramach akcji „Lato 79” sporządzono bardzo szczegółowy plan przedsięwzięć operacyjnych.: „Miały go realizować dosłownie wszystkie piony podległe Służbie Bezpieczeństwa - mówi Marek Lasota, który badał materiały SB jako pracownik Instytutu Pamięci Narodowej. - W akcji brał udział cały aparat począwszy od Wydziału I czyli służb wywiadowczych, Wydziału II czyli kontrwywiadu, poprzez III - zajmujący się opozycją demokratyczną i IV, inwigilujący Kościół. Ponadto: pion techniczny odpowiedzialny za podsłuchy, obserwację fotograficzną i filmową, Biuro B (operacje bezpośrednie) i Biuro W (kontrola korespondencji)”.
Jest sobota 2 czerwca 1979 roku. Kard. Dziwisz, po latach: „Przylot do Warszawy był dla nas przykry. Kiedy nasz samolot zbliżał się nad Wisłę, tłumy warszawiaków opalały się, jakby w ogóle nic się nie działo. To było odczucie dość przykre. Jednak dalej szło coraz lepiej, atmosfera rosła z każdą chwilą”.
Samolot z Janem Pawłem II na pokładzie ląduje na warszawskim lotnisku Okęcie. Oficjalne powitanie, wizyta w katedrze a następnie w Belwederze i u szefa partii Edwarda Gierka. Tego samego dnia po południu, pośród wiwatującego tłumu, Papież przybywa odkrytym samochodem na stołeczny Plac Zwycięstwa. Padają słynne słowa, które przejdą do historii: „Tysiąclecie chrztu Polski, którego szczególnie dojrzałym owocem jest święty Stanisław - tysiąclecie Chrystusa w naszym wczoraj i dzisiaj - jest głównym motywem mojej pielgrzymki, mojej dziękczynnej modlitwy wspólnie z Wami wszystkimi, drodzy Rodacy, których Jezus Chrystus nie przestaje uczyć wielkiej sprawy człowieka. Z Wami, dla których Chrystus nie przestaje być wciąż otwartą księgą nauki o człowieku, o jego godności i jego prawach. A zarazem nauki o godności i prawach Narodu. Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z Wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!”.
Kard. Poggi: „Podczas Mszy przebywałem w hotelu Victoria. Po 20 minutach homilii, kiedy Papież powiedział, że nie można poznać Polski bez Chrystusa, wszyscy bili brawo. A władze? Oni mieli stracha - mówił mi o tym ambasador Szablewski”.
KC miał pełny obraz
Jeszcze przed wizytą podjęto szereg decyzji dotyczących sposobu jej prezentacji w mediach. Relacje prasowe, radiowe i telewizyjne przygotowywane były pod dyktando KC, choć przecież oprócz tego działała normalna komunistyczna cenzura. Specjalny instruktaż dotyczył przekazu telewizyjnego: zarówno nielicznych bezpośrednich transmisji ogólnopolskich, jak i materiałów, które są montowane. Odstępstwo od narzuconych ustaleń groziło utratą pracy.
Kazimierz Kąkol przyznaje, że zgromadzenia z udziałem Papieża pokazywano w taki w sposób, by sugerować niską frekwencję. Bp Orszulik: „Zgodzono się na manipulowanie kamerami. Pokazywano tylko twarz Papieża, babcie, parę zakonnic. Żadnych rzesz. Natomiast z telewizyjnego centrum przekazywano pełen obraz do KC. Oni widzieli całą tę rzeszę, widzieli entuzjazm”.
Kąkol: „Cały aparat partyjny siedział przy telewizorach i oglądał, jakby był najbardziej wierzącym obywatelem. Mieliśmy do czynienia z jakimś rozdwojeniem jaźni”.
W dzień Zesłania Ducha Świętego Papież przybywa do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. I mówi wówczas o przyszłości Europy, podzielonej żelazną kurtyną. „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten Papież Polak, Papież Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu”.
Słowa Papieża wypowiedziane w Warszawie i Gnieźnie budzą niepokój władz. Zdaniem bp. Orszulika dlatego, że ludzie nabrali nadziei na odmianę systemu. „Może też «na zapleczu» stał strach: co o tym powie Wielki Brat”.
Powściągnąć go w niektórych zwrotach
Władze decydują się na próbę dotarcia do Jana Pawła II, aby wpłynąć na treść jego homilii. „Próbowaliśmy podejmować jakieś akcje zmierzające do tego, żeby troszkę oddziałać... - mówi nerwowo Kazimierz Kąkol. - Po wystąpieniu Papieża w Gnieźnie, Kania, który był motorem organizacyjnym, zaczął się zastanawiać, jak by tu można było spowodować pewną powściągliwość Papieża w formułowaniu tez. Doszliśmy do wniosku, że być może ci ludzie z Episkopatu, którzy byli w totumfackich stosunkach z Papieżem mogliby coś tutaj zadziałać. Poleciałem więc do Krakowa... Bardzo precyzyjna organizacja bezpieczniacka... Pomyśleliśmy: może by tak Macharskiego jakoś zaangażować, ponieważ jest tak blisko z Papieżem. Może by przemówił do Papieża i powściągnął go w niektórych zwrotach?”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.