O misji przy trzech papieżach opowiada prof. Hanna Suchocka, była ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej.
Z perspektywy czasu można powiedzieć, że Jan Paweł II zdawał sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji, do jakich doprowadzi destabilizacja sytuacji w Iraku i na Bliskim Wschodzie.
To prawda, następstwem wojny w Iraku jest m.in. obecny kryzys migracyjny. Jan Paweł II niewątpliwie miał dar i umiejętność profetycznej oceny wielu konsekwencji tamtych działań. Przewidywał rzeczy, których politycy i przywódcy innych krajów nie dostrzegali. Dopiero po latach premier Wielkiej Brytanii Tony Blair przyznał, że popełnił błąd, angażując brytyjskie wojska w ten konflikt. Dlatego trudno się dziwić ówczesnym polskim władzom, że postępowały podobnie, kierując się zaufaniem do argumentów przedstawianych przez Stany Zjednoczone i lojalnością wobec partnerów w NATO.
Nie miałem wrażenia, że ktokolwiek w Polsce rozważał wówczas racje, jakie przedkładał Jan Paweł II. Dominowała postkolonialna narracja o materialnych korzyściach z tej misji.
Być może rzeczywiście nikt racji Jana Pawła II nie rozważał, a może brano pod uwagę inne, istotne dla naszej pozycji międzynarodowej czynniki. Pamiętam, że byłam pod wielkim wrażeniem zaangażowania, z jakim papież występował przeciwko tej wojnie. Nasza placówka wszystkie papieskie zastrzeżenia przekazywała do centrali. Niestety, nie zostały one wzięte pod uwagę. Jan Paweł II kładł silny nacisk na znaczenie ONZ przy rozwiązywaniu tego kryzysu. Dlatego głównym adresatem papieskich apeli, a w konsekwencji także krytyki, były władze amerykańskie, co doprowadziło do przejściowego ochłodzenia stosunków między Waszyngtonem a Watykanem.
Przegraną batalią przez Jana Pawła II była także próba wpisania do konstytucji europejskiej wartości chrześcijańskich, co znajdowało zresztą wsparcie polskiej dyplomacji.
Cała dyskusja wokół konstytucji dla Unii Europejskiej pokazała, że był to zamiar przedwczesny. Zakładano, że ponieważ ma nastąpić znaczące poszerzenie Unii, warto to wykorzystać do kodyfikacji najważniejszych norm prawnych. Stąd wziął się pomysł konstytucji dla Unii. Ostatecznie konstytucja została odrzucona, ale nie dlatego, że zabrakło w niej zapisów o wartościach chrześcijańskich, ale z zupełnie innych powodów. Faktem jest, że za sprawą przede wszystkim Francji w akcie tym nie wspomniano o chrześcijańskich korzeniach Europy.
Stary Kontynent laicyzuje się, odcinając się od swych korzeni. Dostrzegała Pani te procesy w czasie swej misji w Rzymie?
Niewątpliwie jesteśmy świadkami odchodzenia znacznej części społeczeństwa od religii. Podstawą do takiej refleksji były dla mnie puste kościoły we Włoszech. Należałam do parafii w centrum Rzymu, w której w najważniejszej Mszy św. w niedzielę uczestniczyło zaledwie kilkadziesiąt osób. To był bardzo widoczny symptom zachodzących zmian.
Ważnym momentem Pani misji była sprawa nominacji, a później rezygnacji z urzędu metropolity warszawskiego abp. Stanisława Wielgusa, w styczniu 2007 r. Czy państwo polskie zachowało się wówczas bezstronnie?
W książce zaznaczam, że o wielu szczegółach mej pracy w Rzymie milczę, gdyż obowiązuje mnie dyskrecja i tajemnica zawodowa. Sprawa, o którą pan pyta, ma taki charakter. Mogę jedynie powiedzieć, że byłam włączona w pewne rozmowy dotyczące tej kwestii. Urzędom watykańskim dawałam wyraźny sygnał, że ta nominacja może wywołać w Polsce pewien rezonans. Wiemy, jak się to dalej potoczyło. Moje sygnały nie zostały wzięte pod uwagę. Muszę powiedzieć, że nawet po latach, gdy dotyka się tej sprawy, wywołuje ona wiele emocji i różne przemyślenia.
Czy popełniono wówczas błędy?
Po czasie łatwo pewne rzeczy oceniać, co nie znaczy, że są to oceny sprawiedliwe. Być może strona watykańska powinna była bardziej wnikliwie wsłuchiwać się w pewne głosy i postępować ostrożniej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.