Tytuł encykliki ogłoszonej przez Jana Pawła II w 1980 roku powraca do nas z
nową siłą niemal po ćwierćwieczu, tym razem jako motto jego kolejnej
pielgrzymki do Polski.
Cierpiąca ludzkość
Papież uczy nas postrzegać i rozumieć owe zjawiska w perspektywie możliwie najszerszej, wręcz światowej. Opis problemów świata zaczyna więc od zasadniczych podziałów: na Północ i Południe oraz na Wschód i Zachód. Pierwszy z nich jest podziałem ekonomicznym: na kraje bogate i biedne ("drugi", "trzeci", a nawet "czwarty świat").
Z każdym niemal rokiem podział ten jedynie się powiększa: kraje wysoko rozwinięte pomnażają w wielkim tempie swoje dochody; kraje "rozwijające się" nie zawsze nawet potrafią wykorzystać zaoferowaną sobie pomoc: nierzadko przeznaczają ją na zbrojenia i trwonią w lokalnych wojnach; w efekcie wzrasta jedynie ich międzynarodowe zadłużenie. Inna rzecz, iż owa nadchodząca z bogatych krajów pomoc nosi czasami na sobie wyraźne piętno, którego Papież nie waha się nazwać swego rodzaju neo-kolonializmem. Nie zawsze bowiem szanuje miejscową kulturę i tradycyjne wartości np. w podejściu do tzw. kwestii demograficznej.
Drugi podział: Wschód-Zachód ma charakter ideologiczny. Chociaż same związane z nim napięcia nie są już tak wyraźne dziś, jak dwadzieścia lat temu, to przecież nie można tracić z oczu całych wielkich obszarów świata (Chiny, Korea Płn., Kuba i in.), gdzie w imię "jedynego słusznego" światopoglądu gwałcone są podstawowe prawa człowieka na czele z wolnością religii, sumienia czy wypowiedzi. Co więcej, to właśnie ten podział wpływał najmocniej na raczej "prowizoryczny charakter pokoju po II wojnie światowej"; ostatnie zaś lata z niesłychanym okrucieństwem odsłoniły ową tymczasowość i słabość, owocując szeregiem krwawych wojen, np. wojną bałkańską.