Dni od śmierci papieża aż do pogrzebu były niezwykłą audiencją, w której wzięły udział setki tysięcy ludzi. Oczekiwali godzinami by móc złożyć hołd zmarłemu. Godziny modlitwy, czuwania, budowania wzajemnej jedności. To było niezwykłe. My, mieszkańcy jednego z domów przy głównej ulicy della Conciliazione w tych dniach nieco sparaliżowani napływającym wciąż tłumem ludzi, byliśmy świadkami tego niecodziennego wydarzenia. Stawiałem sobie pytanie na ile ta lekcja pozostanie właściwie odczytana i oby nie poszła w zapomnienie, kiedy umilkną emocje. Modlitwa, jedność, budowanie Kościoła.
* * *
I w końcu dzień pogrzebu. Uczestniczyłem stojąc naprzeciw wielkiego telebimu. To, co dotknęło mnie jakoś mocno, to podniosłość tej celebracji, ale także pewien szczegół, jak się okazuje szybko dostrzeżony przez bacznych obserwatorów. Myślę o otwartym na prostej, zbitej z cyprysowych desek trumnie papieża, Ewangeliarzu. Wiatr, który uderzał swym podmuchem raz po raz, przerzucał karty Ewangelii. Całe życie Karola Wojtyły było odczytywaniem, kontemplowaniem i głoszeniem Ewangelii Chrystusowej. Zakończyła się Modlitwa Powszechna i w tym momencie zamknęła się Księga Ewangelii. Może i przypadek. Dla wielu jednak czytelny znak. Dokonało się głoszenie Słowa Bożego życiem i ustami Jana Pawła II, nawet ta ostatnia katecheza już zakończona. Teraz czas na realizację tego, co nam przekazał i co głosił. Nie może być inaczej. Nie można zapomnieć, trzeba na nowo podjąć tę myśl Papieża Polaka. A odczytać ją na nowo oznacza wrócić do Ewangelii, wrócić do Chrystusa i dalej słuchać Kościoła, zwłaszcza tego, co było tak mocno obecne w minionym pontyfikacie, myślę o nauce II Soboru Watykańskiego. I w końcu wrócić do nauczania Jana Pawła II, wyraźnego, wymagającego, ewangelicznego.
* * *
Przed nami konklawe. Mam już dosyć spekulacji na temat kto będzie papieżem. Próbując odczytać wydarzenia ostatniego miesiąca nie sposób nie stwierdzić jasno, że uczestniczyliśmy w prawdziwym misterium, że tu Ktoś inny pisze scenariusz. Patrzę na Pałac Apostolski, opustoszały. Patrzę też częściej w kierunku Kaplicy Sykstyńskiej. Nie jest łatwo, kiedy brakuje Pasterza. A przecież papież jest tylko zastępcą, a nie następcą Chrystusa. Pasterz żyje w Ewangelii, Eucharystii, w Kościele. Czyż nie tego uczył nas Jan Paweł II? Czekam jednak na papieża. Potrzebuję papieża. Czekam z nadzieją. Nie jest dla mnie ważne kto nim będzie, jakiej narodowości, koloru skóry. Nie. Wierzę, że będzie naznaczony przez Ducha Św. I jedno wiem. Muszę od pierwszej chwili przyjąć go jako ojca, pokochać, słuchać i szanować. Nie czas na sentymenty. Jeśli tak twierdzę to dlatego, że jestem przekonany, że tego chce ode mnie Jan Paweł II, który tak często wspominał swoich poprzedników. Pasterzem Kościoła jest Chrystus. I to On wskazuje tych, którzy przewodzą Kościołowi na ziemi. Nie może być inaczej. Może dlatego zatrzymując się nad wydarzeniami ostatnich dni i tygodni przeżywam na nowo prawdziwą fascynację Kościołem. I modlę się za Kościół katolicki, w który wierzę i który kocham, dziękując Chrystusowi za dar Jana Pawła II. Jestem przekonany, podobnie jak kard. Ratzinger i wielu innych, że on stoi w oknie domu Ojca i błogosławi nam, umacniając w wierze i powtarzając: Nie lękajcie się!
Czas zatem powstać z zadumy i ruszyć w dalszą drogę. „Wstańcie! Chodźmy!”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.