Lwowski "ksiądz dziadów"

94. Pielgrzymka zagraniczna Jana Pawła II - Ukraina 23-27.06.2001 r.

Oprócz "Domu Pracy" i "Zakładu dla Nieuleczalnych i Rekonwalescentów" ks. Gorazdowski założył także Internat dla Studentów Seminarium Nauczycielskiego i Zakład "Dzieciątka Jezus", w którym, jako w pierwszym w kraju, opiekę znajdowały porzucone niemowlęta. Stworzył również "Towarzystwo Opieki nad Niemowlętami", które objęło opieką ubogie matki wychodzące z lwowskiego zakładu położniczego i ich dzieci. W Zakładzie "Dzieciątka Jezus" bezpłatny dach nad głową, wyżywienie, a także opiekę duchową, a czasem i pomoc w resocjalizacji znajdowały także kobiety z małymi dziećmi. Niemowlęta po ukończeniu pierwszego roku życia były odsyłane na koszt zakładu do rodzin zastępczych mieszkających na wsi.

Przebywały tam do szóstego roku życia, a jeśli było to możliwe, mogły pozostać w takiej rodzinie na stałe. W przeciwnym razie o ich dalszy los troszczyły się siostry, umieszczając w zakładach wychowawczych. System ten mógł funkcjonować wyłącznie dzięki ks. Gorazdowskiemu, który nie ustawał w zjednywaniu dobroczyńców i zdobywaniu niezbędnych środków.

Rozwijając działalność charytatywną ks. Zygmunt Gorazdowski starał się też ją uporządkować i nadać skoordynowany charakter. Z jego inicjatywy powstał m.in. we Lwowie Związek Katolickich Towarzystw Dobroczynnych, którego wiceprezesem sam został. W miarę rozwoju zakonnego zgromadzenia ks. Gorazdowski uruchamiał kolejne jego placówki w różnych miastach Galicji, m.in. w Sokalu, Krośnie, Kaliszu, Czortkowie, Dolinie, Tarnowie. Jako proboszcz parafii św. Mikołaja we Lwowie prowadził też działalność charytatywną na własną rękę.

Jego plebania zawsze była otwarta dla lwowskiej biedoty. Żebracy ścigali tu z całego miasta, bo wiedzieli, że "ksiądz dziadów" ich nie przegoni, mimo że sam żył ubogo. Jadał niezwykle skromnie. Tylko podczas imieninowego śniadania pozwalał sobie "na luksus". Podawano wtedy bułki i kawę. Chodził w starej, zniszczonej bieliźnie, sutannie i płaszczu. Józefitki starały się dbać o swojego założyciela, ale otrzymane od nich odzienie rozdawał ubogim. Gdy dziennikarz "Gazety Kościelnej" zapytał go, skąd bierze fundusze na działalność, odpowiedział, że gdy brakuje mu pieniędzy, to daje większe jałmużny.

Lwowianie cenili ks. Gorazdowskiego nie tylko jako dobroczyńcę, ale również jako kapłana. Jego konfesjonał był zawsze oblężony. Penitenci mogli się do niego zgłaszać o każdej porze, a i on odwiedzał w domach najbardziej zatwardziałych grzeszników, zachęcając ich do skorzystania z sakramentu pojednania. Ks. Gorazdowski założył także katolicką szkołę polskoĐniemiecką i sprowadził do pracy w niej "Braci Szkół Chrześcijańskich". Przystąpił też, choć z niewielkim powodzeniem, do spółki wydawniczej i stał się właścicielem drukarni oraz redaktorem "Gazety Codziennej".

Uważał bowiem, że "religii i moralności katolickiej" nie "uratują same kazania w kościele". Oszukany przez wspólnika, musiał się jednak wycofać z tego przedsięwzięcia. Cierpiąc na niebezpieczną chorobę oczu, grożącą całkowitą utratę wzroku, nie był w stanie go nadzorować. Z tego powodu zrezygnował też z funkcji proboszcza i krótko przed I wojną światową zamieszkał w klasztorze swych duchowych córek. Aż do śmierci w 1920 r. czuwał nad powoływanymi przez siebie dziełami, dzięki czemu przetrwały one szczęśliwie wszystkie zawieruchy.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama