Spotkania z prezydentem Paulem Biyą, biskupami oraz duchowieństwem znalazły się w programie drugiego dnia pobytu Benedykta XVI w Kamerunie. Papież wskazał tamtejszemu Kościołowi misję ewangelizacji i jedności. Relacja z Jaunde Beaty Zajączkowskiej.
„Przede wszystkim zachowanie dziesięciu przykazań jest tutaj bardzo ważne – podkreśla polska misjonarka. – Pracując z tymi ludźmi, widać właśnie, że mają z tym wielkie problemy. Choćby przykazanie: «Czcij ojca swego i matkę swoją». Nie ma rodziny, rodzice opuszczają swoje dzieci, nie wychowują ich, oddają na wychowanie wujkom, ciotkom, dziadkom. Ze strony rodziców nie ma odpowiedzialności za dzieci. Czy inne przykazania: «Nie cudzołóż», «Nie kradnij». Życie moralne jest tutaj na bardzo niskim poziomie, stąd bardzo ważny jest powrót do 10 przykazań Bożych”.
Wołanie o konkretne świadectwo życia chrześcijańskiego jest szczególnie ważne wobec agresywnej działalności sekt, które są coraz większym wyzwaniem – mówi z kolei ks. Stanisław Wawro, sercanin. „Sekty to jest wielki problem nie tylko w Kamerunie, ale i w całej Afryce – uważa polski misjonarz. – Można wymienić wiele przyczyn tego stanu rzeczy, wśród nich płytkość wiary chrześcijańskiej. Tutaj katecheza trwa dwa, trzy lata – wyjaśnia ks. Wawro. – Wiadomo, że w takich warunkach wiara nie jest zakorzeniona. Stąd wystarczy naprawdę niewiele, by zejść z głównej drogi na manowce”.
Dzisiejszy dzień papieskiej wizyty to także wskazanie, że dobrej formacji potrzebują nie tylko ludzie świeccy, w tym katechiści, na których w dużej mierze opiera się życie tutejszego Kościoła, ale także kapłani, zakonnicy i siostry zakonne. Jedną z płaszczyzn konkretnej pracy jest uwolnienie Kameruńczyków z zakorzenionego mocno w ich kulturze lęku i uczynienie ich ludźmi wolnymi – mówi s. Damiana Rojek, józefitka. Jej zdaniem należy „wszczepiać Chrystusa, miłość do Niego, osobistą więź, ewangelizować kulturę i zwyczaje, styl życia, który wiąże się z ogromnym strachem, z wielkim uzależnieniem od tradycji, od czarów. Trzeba wszczepiać wolność wewnętrzną – uważa polska misjonarka. – Po porostu wyzwalać ich od strachu przed własnym klanem, od czarów, od tego, co zniewala człowieka. Jesteśmy w Afryce od 1975 r. i mamy już wiele rodowitych powołań – dodaje s. Rojek. – Formacja jest w Afryce rzeczą podstawową, na którą nie można żałować ani czasu, ani pieniędzy, ani innych środków. Bo jeśli siostra nie uformuje się najpierw i nie przeskoczy barier swojej tradycji, nie zaszczepi w sobie wiary i miłości do Chrystusa, to wszystko inne jest tylko jakąś przykrywką, jest na nic”.
Praca misjonarzy jest bardzo ceniona przez Kameruńczyków. Angażują się oni bowiem nie tylko w głoszenie Ewangelii słowem, ale i przez konkretne dzieła miłosierdzia. Misjonarki ze Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej prowadzą szkoły, przychodnie i pracownie haftu. Jak informuje s. Danuta Ziomek, głównym ich zadaniem jest formacja kobiet, do czego zakonnice przygotowują się przed wyjazdem na misje. „Mamy zarówno w Ayosie, jak i Esembot pracownie, gdzie uczymy dziewczęta haftu i szycia. Między innymi tutaj, w Ayosie, jest dwuletnia szkoła dla dziewcząt. Jest potrzeba zajęcia się kobietą w Afryce, bo kobieta się tu nie liczy – dodaje polska misjonarka. – Jeżeli da się jej pracę, będzie doceniona i będzie choć w pewnej mierze samowystarczalna. Kobiety mające pracę mogą dzieci wysłać do szkoły, mogą wyżywić czy ubrać rodzinę, a czasami nawet wybudować dom. Nie muszą iść na ulicę zarabiać swoim ciałem”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.