Warunki Pekinu, granice Watykanu

Za pontyfikatu Benedykta XVI kontakty watykańsko-chińskie znacznie się ożywiły. Trwają tajne negocjacje, choć być może to bardziej efekt chińskiej gry przedolimpijskich pozorów niż watykańskiej polityki ustępstw - napisała Rzeczpospolita.

Benedykt XVI wykonał jeszcze cztery inne znaczące gesty pod adresem Pekinu. Najpierw nie spotkał się z Dalajlamą, gdy ten był w Rzymie. Potem powierzył napisanie pełnych chińskich akcentów rozważań drogi krzyżowej biskupowi Hongkongu kard. Josephowi Zen Ze-kiunowi. Z rezerwą i opóźnieniem zareagował na ostatnie wydarzenia w Tybecie. Wreszcie niejako pobłogosławił olimpiadę w Chinach.

Władze chińskie długo milczały zanim zareagowały na list papieża z 2007 roku. Najpierw zakazały publikacji papieskiego listu w Internecie, bo uznały go za szkodliwy. Wreszcie w marcu tego roku chiński minister ds. wyznań Ye Xiaowen zarzucił Watykanowi dwulicowość, zmuszanie chińskich katolików do wyboru między partią a Kościołem, a także mieszanie się do spraw wewnętrznych Chin, czyli chęć mianowania chińskich biskupów. Równocześnie jednak oficjalna chińska delegacja prowadziła rozmowy w watykańskim Sekretariacie Stanu o przywróceniu stosunków dyplomatycznych. Wreszcie kilkanaście dni temu, 7 maja w Watykanie dla papieża zagrała orkiestra filharmonii pekińskiej i zaśpiewał chór opery z Szanghaju.

W grze z Pekinem Watykan posiada dwa główne atuty: może przenieść nuncjaturę z Tajwanu do Pekinu i poprzez nawiązanie stosunków dyplomatycznych niejako legitymizować chiński reżim. Propagandową wartość takiego ruchu dla reputacji władz w Pekinie, mocno nadszarpniętej po stłumieniu protestów w Tybecie, trudno przecenić. Pekin gra losem 12 milionów katolików i uchyleniem drzwi do ewangelizacji milionów Chińczyków. Wie jednak, że póki negocjacje trwają, Watykan mówiąc o sytuacji w Chinach będzie używał bardzo powściągliwego języka.

Optymiści wierzą, że w dalekiej perspektywie jest możliwe osiągnięcie jakiegoś modus vivendi na wzór stosunków Watykanu z państwami komunistycznymi w Europie Wschodniej przed 1989 rokiem. Pesymiści wskazują, że chiński reżim na żadne ustępstwa nie pójdzie, bo byłoby to sprzeczne z logiką państwa policyjnego. Mimo że sprawa dotyczy zaledwie jednego procenta ludności, uchylenie furtki wolności stanowiłoby niebezpieczny precedens. Mógłby wywołać on reakcję łańcuchową podgryzającą hegemonię wszechwładnej partii. Znający doskonale sytuację w Chinach biskup Hongkongu powiedział niedawno, że władze chińskie rozmawiają z Watykanem tylko po to, by stworzyć pozory otwartości przed zbliżającą się olimpiadą. Jest przekonany, że po igrzyskach sprawy wrócą do smutnej normy.

Prowadzenie dialogu jest na rękę obu stronom. Watykanowi pozostaje liczyć, że w wyniku wewnętrznych tarć na chińskiej wierchuszce zwyciężą zwolennicy otwarcia, aż w końcu komunizm w Chinach upadnie. Na razie Watykan prowadzi politykę, o której Anglosasi mówią „contain damage”, czyli politykę ograniczania strat.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg