Benedykt XVI w rzymskim seminarium

W ostatnią sobotę przed Wielkim Postem wspólnota Wyższego Seminarium Rzymskiego obchodzi patronalne święto Matki Bożej Zawierzenia. Z tej okazji Benedykt XVI - kontynuując tradycję swych poprzedników Pawła VI i Jana Pawła II - udał się tam z wizytą.

Jako sprawę znacznej wago Benedykt XVI określił potrzebę dyscypliny, ustalonego porządku dnia, aby nie zastanawiać się codziennie, co robić. Pomaga ona w dobrym, przeżyciu dnia. Pytany jak sam wspomina swoją formację przyznał, że na ile mógł, z uwagą śledził wykłady. Przez 2 pierwsze lata filozofii od początku zafascynowała go postać św. Augustyna i później również jego szkoła (w średniowieczu św. Bonawentura – wielki naśladowca św. Franciszka). Podkreślił zwłaszcza wielkie człowieczeństwo św. Augustyna, który nie miał prostej możliwości utożsamienia się z Kościołem, gdyż na początku był katechumenem. Musiał walczyć, prowadzić duchowe zmagania, aby powoli odnaleźć dostęp do słowa Bożego, do życia z Bogiem oraz wielkiego „tak” dla Kościoła. W tym procesie, tak bardzo ludzkim, nawet i dziś możemy zauważyć, że gdy człowiek decyduje się na „wejście”, to wszystkie opory naszego bytu brane są na poważnie i ukierunkowane ku wielkiemu „tak” dla Boga.” Tak więc, jego teologia jest bardzo osobista, rozwinięta głównie w głoszeniu słowa – stwierdził Papież.

Wyjaśniając swoją fascynację św. Augustynem Benedykt XVI przyznał, że jedną z racji był fakt, iż on na początku chciał prowadzić życie kontemplacyjne, pisać kolejne książki filozoficzne. Bóg jednak tego nie chciał, sprawił, że został księdzem, biskupem, przez co całe jego życie i dzieło rozwinęło się głównie w dialogu z ludem bardzo prostym. Z jednej strony najpierw sam musiał odnaleźć znaczenie Pisma Świętego, a z drugiej mieć na uwadze zdolności poznawcze tych ludzi, w ich kontekście życia - po to, aby dojść do chrześcijaństwa realistycznego, choć równocześnie niezmiernie głębokiego.

„Poza tym oczywiście bardzo ważna była dla mnie egzegeza – mówił Benedykt XVI. - Mieliśmy dwóch egzegetów, nieco liberalnych, choć wielkich i zarazem naprawdę wierzących, którzy nas zafascynowali Pismem Świętym. Rzeczywiście mogę powiedzieć, że Pismo Święte było duszą naszych studiów teologicznych. Żyliśmy naprawdę Pismem Świętym. Nauczyłem się je kochać i rozmawiać z nim” – wyznał Papież.

Wspomniał także swego profesora dogmatyki, sławnego Schmausa, który karmił swe nauczanie Ojcami Kościoła i liturgią. „Dalej punktem centralnym była u nas formacja liturgiczna. W tamtych czasach zazwyczaj nie było jeszcze katedr liturgiki, ale nasz profesor teologii pastoralnej wiele wykładów poświęcał liturgii, a był on równocześnie rektorem seminarium. W ten sposób liturgia przeżywana, celebrowana, nauczana i przemyślana była obok Biblii głównym punktem naszej formacji teologicznej. Za to jestem zawsze wdzięczny. Są one bowiem razem centrum życia kapłańskiego” – powiedział Papież.

Wspomniał także, że do programu jego studiów należała też literatura. W modzie był wówczas Dostojewski, także wielcy Francuzi, tacy jak Claudel, Mauriac, Bernanos, ale również literatura niemiecka: w ten sposób formowały się horyzonty humanistyczne. „Bardzo też kochałem muzykę i piękno przyrody naszej ziemi. Tą nie zawsze łatwą drogą postępowałem naprzód. Bóg mi pomógł w dojściu do powiedzenia „tak” kapłaństwu i w mówieniu „tak”, które mi towarzyszyło każdego dnia mojego życia” – wyznał Benedykt XVI podczas spotkania z rzymskimi seminarzystami.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama