To tu ujrzymy Jezusa!

Męczennicy z Ugandy. Są patronami młodzieży, duchownych, dziennikarzy, pisarzy, harcerzy, przewodników, nauczucieli. Nade wszystko walczących o wierność Jezusowi i sobie samym.

Św. Mbaaga Tuzinie – urodził się w Bunyonga w okręgu Busiro County i należał do klanu Ngaga. Jego rodzicami byli Katamiza Waggumbulizi z rodu Mamba, (który miał dziesięć żon) i Mmumanvi Bukuwa z rodu Kkobe. Jego ród nazywał się Tuzinde. Wołano do niego Mbaaga,  nie było to jego prawdziwe imię, lecz nadane mu w pracy na dworze. Jednym z jego obowiązków tam, było rozdzielanie jedzenia, które król dostarczał swoim licznym utrzymankom. Kiedy w  danym dniu nie było mięsa, - było ono wielkim rarytasem, towarzysze żartobliwie pytali: „Co, nie mamy dziś mięsa?” jego nieodmienną odpowiedzią było: „Mbaaga?” co oznaczało: „Czy ja jestem rzeźnikiem?” Innym obowiązkiem Tuzinde było trzymanie królewskiego sztandaru w czółnie, kiedy król wypływał na jezioro.

Zgodnie z ówczesnym zwyczajem był przyjęty na wychowanie do rodziny Mukaajanga, głównego kata, odpowiedzialnego za egzekucje i inne ważne zadania na dworze. Mukaajanga bardzo go kochał i chronił go w swym domu, ponieważ zawarł z jego dziadkiem, Kikonyogo pakt krwi.

Mbaaga był dobrze zbudowany, jego twarz była nieco zeszpecona po przebyciu ospy w czasie epidemii w 1884 r. Miał prawy charakter, był posłuszny, uprzejmy, prawdomówny i był bardzo wesoły. Oprócz tego był wysportowany, świetnie biegał.

Karol Lwanga opiekował się nim, jak i wieloma innymi chłopcami ze służby dworskiej, a także uczył go katechizmu. Tuzinde już jako katechumen żył zgodnie z zasadami wiary katolickiej. Ochrzcił go Karol Lwanga 26 V 1886 r. rano, tuż przed aresztowaniem.

Spośród wszystkich męczenników Mbaaga Tuzinde miał najwięcej pokus, aby zaparzeć się wiary i zachować swoje życie. Jego rodzina wielokrotnie starała się odwieść go od wiary chrześcijańskiej i w ten sposób ocalić mu życie, jednakże bez skutecznie.

Prześladowanie chrześcijan wybuchło w środę 26 V 1886 r. Tego dnia chrześcijanie zostali skazani na śmierć. Król Mwanga rozkazał, aby skazani chrześcijanie pogrupowali się i poszli na wskazane miejsce. Karol Lwanga trzymał Kizito za rękę, bez wahania powiedział do chrześcijan: „Nie zaprzeczajcie temu, co uznajecie za prawdę” Przeszli na wskazane miejsce i wszyscy chrześcijanie - zarówno katolicy jak protestanci poszli za Lwangą. Ku zdumieniu, Mukaajanga zobaczył swojego ukochanego chłopca Mbaaga razem z chrześcijanami, na miejscu wyznaczonym dla chrześcijan skazanych na śmierć. Od razu powiedział do króla: „Wasza wysokość, ten Mbaaga nie jest chrześcijaninem i nigdy nie praktykował chrześcijaństwa.” Mukaajanga rozkazał wściekłym głosem chłopcu, aby wrócił natychmiast na bezpieczne miejsce. Ale ku przerażeniu naczelnego kata Mbaaga odpowiedział:

- Jestem chrześcijaninem i muszę być na wskazanym miejscu.
- Kiedy poznawałeś naukę chrześcijańską i kto cię w nią wprowadzał? - grzmiał Mukaajanga na chłopca.
- Przychodziłem na lekcje religii w nocy, a nauczał mnie Lwanga – zdecydowanie, ale spokojnie odpowiedział Mbaaga.
- Pozwól mi umrzeć za moją wiarę - kontynuował chłopiec.

Król rozkazał, aby wszyscy skazani chrześcijanie włącznie z Mbaaga zostali związani, zabrani do Namugongo i spaleni żywcem. Po wydaniu rozkazu król Mwanga odszedł, pozostawiając katów, aby wypełnili jego polecenie. Mukaajanga, naczelny kat rozkazał podległym mu katom, aby związali wszystkich skazanych chrześcijan z wyjątkiem Mbaaga. Z pałacu królewskiego na miejsce kaźni szli wszyscy męczennicy spętani powrozami na szyi, on szedł swobodnie.

Mukaajanga wziął chłopca na stronę i próbował wszelkich sposobów, aby przekonać go do zaparcia się wiary, obiecywał mu wielkie posiadłości i pokój. Ale chłopiec zdecydowanie odmówił. Powtarzał, że jest chrześcijaninem. 

- Co ludzie pomyślą o mnie, gdy dowiedzą się, że zabiłem ciebie?-  wykrzyknął Mukaajanga.

Mukaajanga widział, że jego namowy są bezskuteczne, usilnie prosił innych katów, żeby porozmawiali z chłopcem i spróbowali nakłonić go do zmiany zdania i wyparcia się  wiary, w celu zachowania życia. Mukaajanga błagał podległego mu kata Sebatta, aby wpłynął na Tuzinie i doprowadził go do wyrzeczenia się wiary, Sebatta powoływał się na to, że obowiązuje go posłuszeństwo wobec ojca. Tuzinde  wytłumaczył mu, że jego jedynym ojcem, którego powinien słuchać jest Bóg. Sebatta był natarczywy, więc żeby mu już więcej nie przeszkadzał, Tuzinie dał mu kopniaka. Sebatta rozłościł się i wziął sznur, aby go związać. Tuzinde nie stawiał oporu i dalej szedł związany z grupą skazańców. Mukaajanga rozkazał katom odseparować Mbaaga od pozostałych, zabrać go do swojej rezydencji w Namugongo i oddać go w ręce krewnych, aby wszelkimi sposobami przezwyciężyli upór chłopca tak, by wrócił do wierzeń pogańskich. Krewni, wieśniacy, znachorzy i przyjaciele w czasie oczekiwania na egzekucję zastraszali go i próbowali wszelkich możliwych sposobów, żeby tylko Mbaaga wyparł się wiary i zachował swoje życie, ale wszystko na próżno. Im bardziej się starali, tym bardziej chłopiec był nieustępliwy, aż w końcu zrezygnowali. Przez cały tydzień Mbaaga prawie nie zmrużył oka. Niemal każda chwila była czasem tortur wewnętrznych i urągania, ale chłopiec był mężny i nigdy nie wyparł się wiary. Często powtarzał im: „Ten kto straci swe życie z Mego powodu, ten je zachowa”.

Gdy tydzień czekali w Namugongo na egzekucję, był oddzielony od towarzyszy i pozbawiony ich moralnego wsparcia. Nie był jednak pozbawiony ich modlitwy o wytrwałość. Musiał samodzielnie stawić czoła łzom i prośbom swoich licznych krewnych, którzy błagali go, aby nie marnował swojego młodego życia. Ten niespełna 18 chłopiec niewzruszenie przetrwał próbę. Pozostali chrześcijanie, którzy przebywali w innym pomieszczeniu bardzo martwili się o niego, o to czy wytrwa w wierze do końca. Karol Lwanga zachęcał wszystkich do gorliwej modlitwy za Tuzinde..

Wczesnym rankiem we czwartek 3 VI 1886 r. kiedy przyszli męczennicy byli już na granicy utraty wiary w wytrwałość Mbaaga, zobaczyli ku swojemu zdumieniu, że Mbaaga został związany i przyprowadzony przez katów do ich grupy. Skazani chrześcijanie aż krzyknęli z radości. Szczególnie cieszył się Karol Lwanga, jego radość nie miała granic, krzyczał z radości: brawo. Mbaaga z entuzjazmem witany był przez innych chrześcijan. Wołano:
- Oto nadchodzi Mbaaga.
- Dzielny chłopak
- Zwyciężyłeś zło! Podobasz się naszemu Panu!
- Jesteś chlubą naszej wiary!
Wytworzyła się atmosfera radości, która wzbudziła podziw nawet u katów. Wszyscy poczuli się zachęceni i bardziej zdecydowani na śmierć dla Chrystusa.  Następnie udali się na miejsce egzekucji.
 
Kiedy był już był związany przed spaleniem, i z towarzyszami spokojnie z pogodną i pełną pokoju twarzą odmawiał modlitwy,  Mukaajanga podjął jeszcze raz próbę ocalenia go. Rozkazał, by go rozwiązano i zaczął błagać:
- Synu mój, porzuć swą religię, ten europejski nonsens. Zaprowadzę cię przed króla, wstawię się za tobą i powiem mu: „Porzucił religię.”  Król ci przebaczy!
Ale Mbaaga mając ręce związane z tyłu uklęknął przed nim i odpowiedział:
- Wybacz mi, ale modlitwa nie jest przestępstwem. Nie chcę zrezygnować ze służby Jezusowi i jestem szczęśliwy, że mogę umrzeć dla Niego, mojego Króla. Chcę umrzeć dla Boga, nie chcę wyrzec się religii!
Mukajanga nalegał, obiecał, że go ukryje. Mbaaga odpowiedział spokojnie:
- Ojcze, król rozkazał, żebym spłonął. On jest twoim panem i nie ukryjesz mnie.
 - Co to za szaleństwo - wykrzyknął Mukaajanga - które prowadzi cię do złamania mi serca?
Mukaajanga miał złamane serce i był zrozpaczony, gdy musiał powierzyć płomieniom swojego upartego, ale kochanego syna.
Mukaajanga walczył dalej, nie zrezygnował tak łatwo z próby przekonania Mbaanga Tuzinie, żeby porzucił swoje chrześcijaństwo – nawet wtedy, gdy był już przy palenisku w Namugongo owinięty w matę ze suchej trzciny, gotowy do wrzucenia na duży płonący stos drewna. Wtedy kilku chrześcijan, wśród nich Tuzinde zostało odprowadzonych na bok. Mukaajanga rozkazał Mubiru – jednemu z katów przyprowadzić do siebie Mbaaga i jeszcze raz próbował wszelkich sposobów przekonania chłopca do porzucenia tej zagranicznej wiary białych ludzi i zachowania życia. Wszystko na próżno.

Mukaajanga, kat, który miał tak wiele doświadczenia w zabijaniu i masakrowaniu ludzi odszedł na bok i płakał ocierając łzy w poły swojego ubrania. Potem zebrał się na odwagę i rozkazał katom, żeby wzięli Mbaaga razem z kilkoma wybranymi osobami, uderzyli ich najpierw w głowę, a potem wrzucili do ognia. Kaci wzięli go osobno, uderzyli maczugą w kark i Mgaaba natychmiast umarł. W ten sposób Mukaajanga, chciał ochronić ich przed ogromnym bólem konania w płomieniach.

Tuzinde został spalony w Namugongo 3 VI 1886 r.

Jest patronem ludzi niezachwianej wiary.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

TAGI| ŚWIĘCI

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama