"Musimy się przyzwyczaić do papieży emerytów" - powiedział Franciszek.
Potem prosto do Pana...
Jak zgodnie relacjonują włoscy i francuscy watykaniści, Franciszek o abdykacji mówił w kontekście pytań o jego niesamowitą popularność. Papież zwierzył się, że czuł się z początku zażenowany okrzykami "Francesco! Francesco!", dlatego prosił, by zamienić je na "Chrystus! Chrystus!". Jednak już nie nalega. "Teraz podchodzę do tego z dużo większą swobodą i naturalnie. Na początku mnie to przerażało. (...) Ale dziękuję Bogu za popularność. Widzę to w takich kategoriach: to radość ludu Bożego i nie należy jej tłamsić. To forma wyrażenia przez ludzi radości z obecności Pana. Bo ja jestem grzesznikiem, błądzę i popełniam mnóstwo błędów. Jestem tylko narzędziem Boga. (...) Wiem więc, że moje możliwości skończą się za dwa, trzy lata". Widząc jednak powagę i zdziwienie na twarzach dziennikarzy, Franciszek dodał, by nieco rozładować sytuację : "No, a potem, cóż... prosto do Pana". Po czym papież wybuchnął salwą śmiechu. Podobnie jak obecni na pokładzie samolotu dziennikarze.
"Jednak słowa Franciszka o abdykacji i to w tak krótkiej perspektywie czasu nie są kokieterią. Skończy on wówczas 80 lat i jak należy przypuszczać planuje by ten właśnie wiek stał się granicą przechodzenia na emeryturę papieży" - kwituje Guenois.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.