„Zmarł Andrzej Dziewit” - setki osób podawały sobie przedwczoraj tę szokującą informację.
Poprosiłem jego przyjaciela Maćka Sikorskiego o krótkie wspomnienie o tym niezwykłym człowieku. Odpisał:
„Zostawiam świat pozorów, gdzie trudno znaleźć wytchnienie
Całą nadzieję moją dziś powierzam Ci.
Jakże jest pięknie, cicho na łąkach Twoich obietnic,
Boże w Twą jasną miłość chcę wpatrywać się”.
„Rysiu, stęskniłżem się za Tobą!” – pisaliśmy często do siebie, żartując. A potem Andrzej telefonował do mnie, albo ja do niego, i rozmawialiśmy. Długo, do skutku. Andrzej mówił aż do momentu, kiedy poczułem się wzmocniony. Bardzo wiele osób otrzymywało od niego SMS-y z fragmentem Pisma Świętego z nieodłącznym „Jezus żyje!” na końcu. I pewnie bardzo wielu, jak ja, miało wrażenie, że przychodzą one w odpowiednim momencie i z odpowiednim przekazem. Widywaliśmy się rzadko, upływ czasu niczego nie psuł, nic się nie oddalało. Będąc u niego we Wrocławiu, za każdym razem wzruszałem się, jak rozmawiał z bezdomnymi na ulicy. Nie widziałem nigdy, żeby przeszedł obok nich, nie zagadując. Wiesz, że Jezus Cię kocha? Pytał i rozdawał siebie jak chleb.
Studiował nauki polityczne, wychodził z Pomarańczową Alternatywą na ulice Wrocławia. Nie wybrał jednak Barabasza. Spotkał Jezusa. I szedł za Nim zdecydowanie, a brak nogi i proteza zamiast niej nie przeszkadzały mu wcale. Śmieszne za to były miny kobiet, z którymi tańczył na weselach swych przyjaciół, gdy dowiadywały się o tym.
Na początku było Słowo. Słowo szuka człowieka. A Ty, Andrzeju, wiele lat pomagałeś, aby Ono nas odnalazło.
Nam wszystkim, którzy Cię znaliśmy, Przyjacielu drogi, będzie bardzo brakowało Twoich nauczań, Twojego humoru, rozmów z Tobą. Ale wszyscy jesteśmy pewni, że w dobrych zawodach wystartowałeś, bieg ukończyłeś i odbierasz teraz laur od Tego, o którym nam tak często mówiłeś.
11 lat temu byłem na pogrzebie innego Andrzeja – Cudzicha, dla którego pisałeś słowa z początku tego tekstu. Obaj teraz leżycie pewnie na zielonych łąkach i wpatrujecie się w świetlane oblicze Tego, który zawsze dochowuje swoich obietnic.
Maciek
Andrzej Dziewit – politolog, założyciel Ruchu Nowej Kultury, związany z Pomarańczową Alternatywą. Od lat niezmiernie aktywny ewangelizator, związany ze środowiskiem muzyków. O swoim doświadczeniu spotkania Jezusa i życia z Nim mówił przy okazji koncertów takich zespołów jak Arka Noego, 2 Tm2,3, Luxtorpeda. Przyjaciel zmarłego przed laty kontrabasisty jazzowego Andrzeja Cudzicha. Pisał teksty utworów, artykuły. Prowadził wiele spotkań modlitewnych we Wrocławiu, w innych miejscach Polski i świata. Pomimo swojego kalectwa (kiedy był nastolatkiem, tramwaj obciął mu nogę) był niezmiernie aktywny, zapalał innych do działań, modlitwy, radości. Odszedł do domu Ojca w Dzień Matki 26 maja 2014 roku.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.