Błogosławiony Jan XXIII uchodzi za jednego z najwybitniejszych papieży w dziejach Kościoła.
"Pokutujcie, pokutujcie, pokutujcie..."
Pod koniec grudnia 1944 r. abp Roncalli przybył do Paryża jako nuncjusz apostolski. Wystarczyło kilka pierwszych godzin pobytu, aby "wiejski proboszcz, tak gruby, że nie mieścił się w swej sutannie" - jak go postrzegano - stał się prawdziwą osobistością i ulubieńcem salonów. Jako dziekan korpusu dyplomatycznego miał złożyć życzenia noworoczne w imieniu dyplomatów szefowi rządu gen. Charlesowi de Gaulle. Ponieważ nie było pewności, że przyjedzie na czas, na wszelki wypadek zastępcze przemówienie napisał ambasador ZSRR. Roncalli nie zdążył przygotować tekstu, więc udał się do Rosjanina, od którego pożyczył przemówienie i je wygłosił, dodając od siebie kilka słów o Bożej opatrzności.
Przyjmował u siebie ludzi o różnych orientacjach politycznych, w tym znanych antyklerykałów. - Dzielą nas poglądy? Przyzna Pan, że to tak niewiele - przekonywał jednego z nich. Całą Francję obiegły powiedzonka nuncjusza. Kiedyś w czasie bankietu posadzono go obok mocno wydekoltowanej pani. Podczas deseru podał jej jabłko i wyjaśnił: "Ewa dopiero gdy zjadła jabłko spostrzegła, że jest naga". Lubił żartować ze swojej tuszy. Po uroczystej sesji w Akademii Francuskiej stwierdził, że na tamtejszych krzesłach mieści się tylko pół nuncjusza... Już jako papież usłyszał jak za jego plecami jedna pani mówiła do drugiej: "Jaki on jest gruby!", na co Jan XXIII odwrócił się i odrzekł: "Moje panie, konklawe to nie konkurs piękności".
"Wolę raczej to, co łączy, niż to, co dzieli" - mawiał. To on wspierał powstającą ekumeniczną wspólnotę w Taizé, interesował się ruchem księży robotników, starał się bronić filozofa o. Pierre'a Teilharda de Chardin.
Mianowany kardynałem i patriarchą Wenecji, kapelusz kardynalski odebrał z rąk prezydenta Vincenta Auriola w Pałacu Elizejskim. Wrócił do Francji niedługo przed wyborem na papieża. Jako legat Piusa XII konsekrował w Lourdes podziemną bazylikę św. Piusa X. Pytany przez dziennikarzy, co chciałby powiedzieć Francuzom na pożegnanie, odparł: "Pokutujcie, pokutujcie, pokutujcie".
W kafejce na placu św. Marka
Tak jak w Stambule chodził po bazarach, a w Paryżu przechadzał się między stoiskami bukinistów nad brzegami Sekwany, podobnie w Wenecji często można było go spotkać siedzącego w kafejce na placu św. Marka i gawędzącego z mieszkańcami miasta. Zawsze chciał kontaktować się z ludźmi w sposób bezpośredni, nie uroczysty. "Taka jest rola pasterza: liczyć owce jedna po drugiej" - deklarował patriarcha.
Jako papież tęsknił do kontaktu z prostymi ludźmi. "Dziś rano przyjmuję kardynałów, książąt, ważnych przedstawicieli rządów. Ale po południu spędzę parę chwil ze zwykłymi ludźmi, których jedynym tytułem jest godność istot ludzkich i dzieci Bożych" - cieszył się Jan XXIII. "Zaproszę dziś do siebie - notował - nowych rekrutów Gwardii Szwajcarskiej, abyśmy mogli się poznać przy szklaneczce wina".
Już na początku pontyfikatu zdobył serca ludzi wizytami w szpitalu dziecięcym oraz w więzieniu, gdzie ocierał łzy skazanym i opowiadał, jak jeden z jego krewnych trafił do aresztu za kłusownictwo...
Nie robię nic gorszącego
Papieskie obowiązki nie zmieniły jego skłonności do żartów. Podczas odwiedzin w szpitalu Ducha Świętego, roztargniona siostra przełożona przedstawiła się słowami: "Jestem przełożoną Ducha Świętego", na co Jan XXIII odparł: "Ma siostra szczęście, ja jestem tylko wikariuszem Jezusa Chrystusa". Innym razem pytano go, co sądzi o telewizji. "Odkąd zobaczyłem w niej, jak zostałem papieżem, przywiązuję do niej duże znaczenie" - odpowiedział z błyskiem w oku. O jednym ze swoich współpracowników mawiał: "Ma wiele pomysłów, lecz czasem zastanawiam się, kto tu jest papieżem: on czy ja...". Burzył się, gdy zamykano turystom wstęp na kopułę bazyliki św. Piotra, kiedy przechadzał się po ogrodach watykańskich: "Ale dlaczego ludzie nie mogliby mnie zobaczyć? Przecież nie robię tam nic gorszącego!".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.