– Chrześcijanin jest radosny, nigdy nie jest smutny – mówił Franciszek podczas Mszy św. sprawowanej w narodowym sanktuarium maryjnym Brazylii w Aparecidzie.
Nawiązując do drugiego czytania mszalnego z 12. rozdziału Księgi Apokalipsy papież zauważył, że w ludzkim życiu jest wiele trudności, ale niezależnie od tego, jak wielkie mogą się wydawać, Bóg nigdy nie dopuszcza, aby nas pogrążyły. Zachęcił do przezwyciężenia zniechęcenia, jakie może pojawić się w obliczu zła i niepowodzeń w misji przekazywania wiary. - Bóg idzie przy was, w żadnej chwili was nie opuszcza! Nigdy nie traćmy nadziei! Nigdy jej nie gaśmy w sercu! - zaapelował. Zauważył, że choć zło realnie istnieje, to najsilniejszy jest Bóg i Bóg jest naszą nadzieją. Dzieje się to pomimo faktu, że dziś wszyscy po trosze, a także młodzież, ulegają fascynacji wieloma bożkami, zajmującymi miejsce Boga. Wezwał, aby być światłami nadziei, pozytywnie patrzeć na rzeczywistość. Papież zachęcił do umacniania wielkoduszności, charakterystycznej dla ludzi młodych, prowadzenia ich, by stali się budowniczymi lepszego świata. Podkreślił, że są oni potężną siłą dla Kościoła i społeczeństwa. Potrzebują nie tylko rzeczy, ale przede wszystkim, aby im zaproponowano te wartości niematerialne, które są duchowym sercem narodu, pamięcią narodu: duchowość, wielkoduszność, solidarność, wytrwałość, braterstwo, radość. Wartości te mają swe najgłębsze korzenie w wierze chrześcijańskiej - zaznaczył Ojciec Święty.
Nawiązał do historii sanktuarium w Aparecidzie, gdzie trzech rybaków po bezowocnym dniu, w którym nie udało się im złowić ryb, w wodach rzeki Parnaíba znalazło figurkę Matki Bożej Niepokalanie Poczętej. Wskazał, że Bóg wciąż zadziwia, zachowując dla nas zawsze to, co najlepsze. - Zaufajmy Bogu! Z dala od Niego wyczerpuje się wino radości, wino nadziei. Jeżeli zbliżamy się do Niego, jeśli przebywamy z Nim, wówczas to, co wydaje się zimną wodą, co jest trudnością, grzechem, przemienia się w nowe wino przyjaźni z Nim - stwierdził Ojciec Święty.
Zachęcił też do życia w radości, wypływającej z podążania w nadziei. - Chrześcijanin jest radosny, nigdy nie jest smutny. Jest z nami Bóg. Mamy Matkę, która zawsze oręduje za życiem swoich dzieci – wskazał Franciszek. Przypomniał, że w Jezusie pokonane zostały grzech i śmierć. Dlatego chrześcijanin nie może być pesymistą. - Jeśli jesteśmy naprawdę zakochani w Chrystusie i czujemy, jak bardzo On nas kocha, to nasze serce „rozpali się” tak wielką radością, że udzieli się ona tym, którzy żyją blisko nas - stwierdził papież.
W modlitwie wiernych, przeplatanej wezwaniem: „Pani Objawiona, wstawiaj się za nami do Boga”, modlono się m.in. o to, by Kościół coraz bardziej angażował się w życie ludzi ubogich, a także o to, by biskupi, prezbiterzy i diakoni, zakonnicy i zakonnice byli wrażliwi na potrzeby ludzi.
Po Komunii św. papież zawierzył siebie Matce Bożej z Aparecidy. Oddał jej swe myśli, język i serce, aby służyły jej chwale. Poprosił też o wsparcie w słabości oraz o pomoc we wszystkich potrzebach duchowych i doczesnych, szczególnie zaś w godzinie śmierci. Następnie okadził figurkę Matki Bożej, po czym trzymając ją w rękach udzielił końcowego błogosławieństwa zebranym, którzy zaczęli wołać” „Niech żyje Matka Boża z Aparecidy”.
Początkowo niosąc samemu otrzymaną figurę, wyraźnie wzruszony papież zaczął iść przez bazylikę. Zatrzymał się przy chorych na wózkach inwalidzkich (było wśród nich dwóch biskupów), witał się z dziećmi, serdecznie ucałował parę swoich znajomych, chwilę rozmawiał i wymieniał uściski z przedstawicielami religii niechrześcijańskich: judaizmu i islamu oraz różnych Kościołów chrześcijańskich. [W programie papieskiej wizyty nie ma osobnego spotkania ekumenicznego ani międzyreligijnego – KAI]. Uścisnął także dłoń dyrygenta, dziękując orkiestrze i chórowi, który zapewniły muzyczną oprawę liturgii. Następnie wyszedł na balkon bazyliki, by pozdrowić wiernych moknących na zewnątrz, którzy zgotowali mu owację. – Niech was błogosławi Matka Boża z Aparecidy! – powiedział po hiszpańsku. Zapytał, czy matka może zapomnieć o swych dzieciach, na co zebrani opowiedzieli gromkim „Nie!”. - Ona o nas nie zapomina – dodał Franciszek, wskazując na bazylikę, po czym wszystkich jeszcze raz pobłogosławił figurą Matki Bożej.
Z sanktuarium Ojciec Święty w papamobile przejedzie wąskimi ulicami Aparecidy do pobliskiego seminarium Dobrego Jezusa. Pobłogosławi tam obraz św. Antoniego de Santany Galvão (znanego w Brazylii jako Frei Galvão), kanonizowanego przez Benedykta XVI w São Paulo w 2007 r.). Wizerunek ten znajdzie się w sanktuarium w Guaratinguetá – rodzinnym mieście świętego, sąsiadującym z Aparecidą.
Po obiedzie, zjedzonym w towarzystwie orszaku papieskiego, biskup tego regionu i seminarzystów, Franciszek odleci helikopterem na odległe o niespełna 80 km lotnisko w São José dos Campos, skąd wróci samolotem do Rio de Janeiro. Tam wieczorem odwiedzi szpital św. Franciszka w dzielnicy Tijuca.
Dla Ojca Świętego pielgrzymka do Aparecidy była powrotem do miejsca, w którym był jako arcybiskup Buenos Aires w 2007 r. Uczestniczył tam wówczas w V Konferencji Ogólnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Przewodniczył też redakcji końcowego Dokumentu z Aparecidy, który zapoczątkował wielką misję kontynentalną.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.