Czołówki gazet (i nie tylko czołówki) zdominowały dziś sprawy okołokatastrofosmoleńskie. Warto jednak zauważy także inne tematy.
Na stronie A7 w Rzeczpospolitej dwa artykuły. Jędrzeja Bieleckiego „Złamany Kodeks Napoleona” o wprowadzeniu we Francji „homoseksualnych małżeństw”, a niżej Jerzego Haszczyńskiego „Złe czasu dla chrześcijan. I trochę nadziei” o sytuacji chrześcijan w Egipcie. Może to przypadek, ale zestawienie jest dość znamienne.
„Legalizacja związków homoseksualnych będzie pierwszą poważną obietnica wyborczą, jaką spełni Francois Hollande. Wobec załamania gospodarki, rekordowego bezrobocia i powtarzających się skandali korupcyjnych w rządzie to rzecz dla niego kluczowa” – tłumaczy jeden z ekspertów, na którego powołuje się autor artykułu. Czyli będzie jak w Hiszpanii za czasów Zapatero. Igrzyska zamiast chleba. Smutne, ale widać nie tylko u nas brakuje włodarzy, którzy byliby zainteresowani dobrem obywateli, a nie tylko sposobem na utrzymanie władzy i płynących z tego profitów.
Gdy przeczytać drugi tekst, o sytuacji chrześcijan w Egipcie, uderza, że tam mechanizm jest podobny. Choć póki co nie można powiedzieć, że ginie tam więcej chrześcijan niż dawniej, ilość antychrześcijańskich ekscesów zaczyna budzić poważne zaniepokojenie. Zwłaszcza to – jak pisze autor artykułu – że do ataków na chrześcijan włączają się policjanci. Widać że Bractwo Muzułmańskie rządzące dziś Egiptem nie ma pomysłu na zaradzenie realnym problemom Egipcjan. Dlatego przymyka oko na kanalizujące gniew ludu antychrześcijańskie ekscesy.
W sumie nic nowego, prawda? Przecież podobnymi motywami kierowali się już prześladujący chrześcijan rzymscy władcy. „Chrześcijanie dla lwów” – bo to oni rozsadzają porządek społeczny i wywołują gniew bogów – było dobrym sposobem na ukrycie niekompetencji w kierowaniu państwem. A że przy tym można usprawiedliwić swoją bezinteresowną złość wobec chrześcijan…
W Dzienniku Zachodnim (wyjątkowo nie ma w nim nic o obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej) artykuł Pawła Wrońskiego „Smutna prawda o nas: kogo Ślązak nie lubi”. To o badaniach przeprowadzonych w całej Polsce, ale autor wybrał z nich to, co charakteryzuje mieszkańców Śląska. Kogo więc nie lubimy na Śląsku? Świadków Jehowy, Romów i chorych psychicznie. Gejów oczywiście też nie bardzo. Mieszkańcy Śląska niekoniecznie znajdują się w czołówce „nielubiących”, ale jednak, ogólnie, wypadają nie najlepiej. Podobno daleko nam do otwartych mieszkańców Warszawy, ale…
Przepraszam bardzo, ale wydaje mi się, że jeśli ktoś na pytanie w stylu „czy chciałbyś mieszkać obok osoby chorej psychicznie” odpowiada twierdząco i mówi, że nie miałby nic przeciwko temu, to albo nie wie o czym mówi albo kłamie. Oczywiście chory psychicznie nie musi sąsiadom przeszkadzać. Zwłaszcza jeśli przyjmuje leki, nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Polecam jednak rozmowy z ludźmi, którzy mieli za sąsiadów alkoholowych degeneratów czy „zbieraczy” wszystkiego, co tylko możliwe. Nie wierzę że pijackie awantury, walenie po nocy do drzwi, zasikana klatka schodowa czy – w przypadku zbieraczy – wszędobylski smród staroci powiększony przez niechęć delikwentów do mydła nie przeszkadza. Oczywiście tacy ludzie nie mieszkają na odgrodzonych osiedlach ze strażnikami przy bramach. A ile może być w takich deklaracjach prawdy najlepiej pokazują fakty z ostatniego dwudziestolecia: nie tylko protesty tzw. porządnych i zapewne uważających się za bardzo otwartych obywateli przeciwko powstaniu na osiedlu ośrodka MONARu, ale i przeciwko domowi dziecka czy hospicjum. Bo nieruchomość straci na wartości, bo dzieci będą patrzyć…
Deklarować można wszystko. W praktyce.. Wiadomo… A przy okazji warto zauważyć, że robienie z tolerancji bożka tylko prawdziwej tolerancji szkodzi. Wszystko jest dobrze, dopóki inność zwyczajnie sobie jest i nie wchodzi na „moje terytorium”. Ból i trud zaczyna się, gdy zaczyna mi utrudniać życie. Wtedy piewcy tolerancji zazwyczaj znajdują powód, by ten konkretny przypadek dodać na listę wyjątków. Ot, choćby przyklejając łatkę faszysty…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.