Kapelan, złodziej, bohater,... święty?

Najwyższe wojskowe odznaczenie USA może otrzymać wojskowy kapelan ks. Emil Kapaun, który nie opuścił rannych żołnierzy walczących w konflikcie korańskim. W efekcie został wzięty do niewoli i zmarł.

Pochodził z Kansas. Urodził się 20 kwietnia 1916. Jego rodzice byli czeskimi imigrantami.  Święcenia kapłańskie przyjął w 1940 roku. Kiedy Stany Zjednoczone przystąpiły do II Wojny Światowej, chciał zostać kapelanem wojskowym i ruszyć na front, by tam służyć żołnierzom. Na początku biskup mu odmówił. Ostatecznie do wojska wstąpił w 1944 roku. Służył przez dwa lata w Birmie i Indiach. Potem wrócił do „cywila”, a następnie został przydzielony do 1 Dywizji Kawalerii w Japonii.

Na linii ognia
W czerwcu 1950 roku wojska północnokoreańskie maszerowały bardzo szybko w kierunku Seulu. 1 Dwyizja Kawalerii wykonała desant, by zablokować ten niszczycielski pochód. Walki były bardzo ciężki i wkrótce wojska amerykańskie zaczęły odwrót. W wojennej zawierusze ks. Kapaun był niezmordowany. Przemierzał linię frontu, nie zważał na niebezpieczeństwo, pocieszał żołnierzy, grzebał martwych i wszędzie, gdzie tylko mógł, oferował wspólną modlitwę a także Mszę świętą.
Kiedy do Korei Południowej we wrześniu 1950 roku dotarły amerykańskie posiłki, nastąpił radykalny zwrot w działaniach wojennych. Wojsko północnokoreańskie zaczęło dramatyczny odwrót. Amerykanie ruszyli za nimi. Bardzo szybko znaleźli się na terytorium Korei Północnej. Tymczasem do wojny przyłączyły się potężne siły chińskie, które Mao Zedong skierował na pomoc w walce z USA.

Niewola ze św. Dyzmą
Bitwa, w efekcie której ks. Kapaun trafił do niewoli, rozpoczęła się 1 listopada 1950 roku. Duchowny jak zwykle wspierał żołnierzy, kiedy zauważył rannego, biegł mu na pomoc, nie zważając na latające wokół pociski chińskich żołnierzy. Pod koniec dnia oblężenie zacisnęło się tak mocno, że miejsce w którym znaleźli się ranni, zostało odcięte od głównych sił amerykańskich. Wówczas kapelan zdecydował, że zostaje właśnie z tymi najbardziej poszkodowanymi żołnierzami. Ich los praktycznie był przesądzony. Ci, którym udało się przeżyć, trafili do niewoli.
Wojsko nieprzyjaciela poprowadziło ich na północ wśród lodowatych, pokrytych śniegiem górskich szczytów. Szli w łachmanach, cierpieli, głodowali. Kapelan wciąż był z nimi. Pomagał nieść rannych, zachęcał do modlitwy i wytrwałości.
Kiedy wreszcie dotarli na miejsce – do obozu w Pyokdong niedaleko granicy z Chinami, mieli tak mało jedzenia, że praktycznie umierali z głodu. Żołnierze, by przeżyć, musieli podkradać jedzenie swoim oprawcom. Do tych akcji przyłączył się również ksiądz Kapaun. Modlił się z towarzyszami przez wstawiennictwo św. Dyzmy, dobrego łotra, a następnie ruszał po jedzenie. Nierzadko wracał z nocnych eskapad z workiem zboża, ziemniaków czy kukurydzy.

Był tam, gdzie inni nie chcieli
Podczas pobytu w obozie zgłosił się jako ochotnik do grupy, która zbierała drewno. Dzięki temu mógł dotrzeć do wielu więźniów, których podnosił na duchu. Podejmował się też zadań, które innych napełniały obrzydzeniem. Czyścił latryny, prał ubrania więźniów chorych na czerwonkę.
Jego wiara pozostawała niezachwiana. Potrafił wybaczyć więźniom słabość i nienawiść do swoich oprawców. Nigdy jednak nie sprzeciwiał się nauce Kościoła. Jego niesamowita postawa skłoniła 15 jeńców do przyjęcia wiary katolickiej.
Miał w zwyczaju dzielić się swoimi racjami żywnościowymi z współwięźniami, którzy byli słabsi. W końcu to tak osłabiło jego odporność, że 23 maja 1951 roku zmarł i został pochowany w zbiorowym grobie.
Ostatnio został wydany dokument „Cud księdza Kapauna”. Jest to zbiór rozmów i świadectw ludzi, którzy go znali, byli z nim na froncie i których wspierał swoją posługą. Te rozmowy składają się na portret niezwykłego księdza-męczennika.
Wśród dokumentów są także osobiste listy, które uwięziony duchowny pisał do rodziny. W ostatnim napisał, że pomimo okrucieństwa wojny, wciąż są powody do śmiechu.
Pentagon rozważa przyznanie mu najwyższego odznaczenia wojskowego w Stanach Zjednoczonych – Medalu Honoru. W 1993 roku papież ogłosił go „sługą Bożym”, tym samy rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.

romereports Military chaplain being considered for medal of honor and sainthood

 

Korzystałem z:

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama