Benedykt XVI mówi rzeczy oderwane od rzeczywistości. Do takich wniosków zapewne dochodzą rozczarowani, którzy oczekiwali od Papieża jednoznacznych deklaracji politycznych.
Nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria, powtarzał filozof Karl Popper. W dotychczasowych przemówieniach Papieża na Cyprze można doszukać się podobnego przekonania: nic tak mocno nie dotyka prawdziwego życia, jak Słowo Życia, które zostawił nam Jezus Chrystus. Nawet najwięksi aktywiści polityczni i religijni, mający nawet „najświętszą rację”, nie osiągną najbardziej słusznych celów, jeśli nie wsłuchają się w „teorię” Krzyża, która jest głupstwem dla pogan. A nierzadko również dla tych chrześcijan, dla których zbyt dosłowne traktowanie Ewangelii jest przejawem skrajnej naiwności. Benedykt XVI, nie zważając na to, zdaje się uparcie mówić, że to w Ewangelii jest największy realizm i życie.
Po co ten mędrkujący wstęp przy okazji komentarza do drugiego dnia pielgrzymki na Cyprze? Bo mimo przeważających pozytywnych opinii komentatorów, pojawiają się również głosy rozczarowanych, że Papież za mało mówi o bieżącej polityce, podziale Cypru, a konkretnie – że nie potępił jednoznacznie tureckiej okupacji północnej części wyspy i nie wezwał Turków do zwrotu zagrabionych i zniszczonych kościołów i monasterów. To, że takie są oczekiwania wobec Benedykta XVI, było jasne już pierwszego dnia wizyty, podczas przemówienia w Pafos prawosławnego patriarchy Cypru. Chrysostomos II powiedział wprost, że ma nadzieję na wsparcie Papieża w walce Cypryjczyków o odzyskanie zagrabionych pomników chrześcijańskiej kultury w północnej części wyspy.
A tu rozczarowanie. Papież tylko mówi o Ewangelii. Między wierszami można rzecz jasna odczytać nawiązania do aktualnych problemów, ale…ciągle ta Ewangelia. I wezwanie do dialogu między chrześcijanami, mało tego – do dialogu chrześcijan z niewierzącymi lub z wierzącymi inaczej. Takie akcenty pojawiały się dzisiaj przede wszystkim podczas spotkania ze wspólnotą katolicką (głównie z maronitami) w szkole podstawowej św. Marona w Nikozji. - Tylko w wyniku cierpliwej pracy, opartej na wzajemnym zaufaniu, można przezwyciężyć brzemię minionej historii, a różnice polityczne i kulturowe między narodami mogą stać się powodem działania na rzecz głębszego zrozumienia – mówił Papież. W podobnym tonie zwrócił się do prezydenta Cypru podczas dzisiejszej wizyty w siedzibie głowy państwa. - W krajach o delikatnej sytuacji politycznej, takie uczciwe i otwarte relacje osobiste mogą być początkiem znacznie większego dobra dla całych społeczeństw i narodów. Pozwólcie, że zachęcę was wszystkich tu dzisiaj obecnych, abyście wykorzystywali dane wam możliwości czy to na poziomie osobistym, czy też instytucjonalnym, do budowania takich relacje i krzewili w ten sposób większe dobro ogółu narodów oraz prawdziwe dobro tych, których reprezentujecie – mówił Papież. I dodał: – Kiedy strony wzniosą się ponad własne partykularne postrzeganie wydarzeń, uzyskują wizję obiektywną i kompleksową. Ci, którzy są powołani do rozwiązywania takich sporów, są w stanie podjąć sprawiedliwe decyzje i promować prawdziwe pojednanie, w chwili kiedy zrozumieją i uznają pełną prawdę o danym zagadnieniu – przekonywał Benedykt XVI.
O tej ostrożności Papieża rozmawiałem dziś z rzecznikiem prasowym Watykanu, księdzem Federico Lombardi. – To zrozumiałe, że patriarcha Cypru w taki jednoznaczny sposób formułuje swoje oczekiwania wobec tej wizyty. On jest stąd i żyje tutejszymi problemami. Ale tak samo zrozumiałe jest, że Papież mówi o tych sprawach w sposób bardziej dyplomatyczny, bo jest głową Kościoła powszechnego i musi niejako wznieść się ponad podziały – mówił „Gościowi” watykański rzecznik.
To zapewne z tego samego powodu doszło do nieplanowanego wcześniej spotkania Papieża z muzułmańskim przywódcą z tureckiej części Cypru w pobliżu kościoła Krzyż Świętego. – Mieszkam tuż za kościołem – powiedział Papieżowi mufti. – Jestem już bardzo stary – dodał. Papież odpowiedział, że on też. Mufti poprosił Benedykta o modlitwę i serdecznym gestem objął Papieża. Ten odwzajemnił gest. I być może jutro w prasie pojawią się niechętne komentarze rozczarowanych. Ale Benedykta bardziej obchodzi Ewangelia niż polityka.
Głęboko ewangeliczna była również homilia wygłoszona we wspomnianym kościele Krzyża Świętego, znajdującym się tuż przy strefie buforowej oddzielającej Cypr południowy od okupowanej przez Turków północy. - Wielu mogłoby zapytać, dlaczego my, chrześcijanie, sławimy narzędzie tortur, znak cierpienia, porażki i niepowodzenia. To prawda, że Krzyż wyraża wszystkie te rzeczy. A mimo to, ze względu na Tego, który został wywyższony na krzyżu dla naszego zbawienia, reprezentuje on także ostateczny tryumf miłości Boga nad wszelkim złem świata – mówił Papież. Słuchał go niemal cały chrześcijański Bliski Wschód w osobach patriarchów wschodnich Kościołów katolickich, biskupów łacińskich, zakonników i ruchów katolickich. Papież nie unikał tematu prześladowań w wielu krajach, w których chrześcijanie stanowią mniejszość. Ale wzywał do wytrwałości. - W moich myślach i modlitwach szczególnie pamiętam o wielu kapłanach i zakonnikach na Bliskim Wschodzie, którzy obecnie doświadczają szczególnego powołania, by swe życie dostosować do tajemnicy Krzyża Pańskiego. Tam, gdzie chrześcijanie są w mniejszości, gdzie cierpią niedostatek i wyrzeczenia z powodu napięć i konfliktów etnicznych i religijnych, wiele rodzin podejmuje decyzję o wyjeździe, a także ich duszpasterze stoją przed podobną pokusą. Jednakże w takich sytuacjach kapłan, wspólnota zakonna, parafia, która pozostaje mocna i nadal daje świadectwo o Chrystusie, jest niezwykłym znakiem nadziei nie tylko dla chrześcijan, ale także dla tych wszystkich, którzy mieszkają w regionie – mówił Benedykt XVI.
Aby zrozumieć intencje Papieża, trzeba odrzucić medialny kostium polityka, w który chcą nieraz ubrać go komentatorzy. Także niektórzy chrześcijanie. Benedyktowi ewidentnie chodzi o Ewangelię. O dobrą teorię. Tylko taka jest najbardziej praktyczna i bliska życiu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.