Wschód jest bliski

Już w pierwszym dniu wizyty Benedykta XVI na Cyprze było jasne, że to wyjątkowa pielgrzymka.

Przede wszystkim to pierwszy papież, który odwiedza wyspę, określaną jako „chrześcijańska brama Europy”. Nie był tu nawet taki globtroter, jak Jan Paweł II. To tutaj ochrzczono pierwszego Europejczyka, tutaj Ewangelię głosili św. Paweł, św. Barnaba i św. Marek.

Po drugie, jest to pielgrzymka do kraju, którego zdecydowaną większość stanowią prawosławni. I, co istotne, Papież przyjechał tu na zaproszenie nie tylko prezydenta oraz wspólnoty katolickiej. Zaproszenie wystosował przede wszystkim prawosławny arcybiskup Cypru, Chrysostomos.

Po trzecie, to nie jest pielgrzymka do jednego narodu. Sama wspólnota katolicka, stanowiąca ok. 13 tysięczną społeczność (rzymskich katolików i maronitów), to mozaika narodowości ze wszystkich kontynentów. Przechodząc dziś wśród pielgrzymów, zebranych w Pafos, spotkałem zarówno grupy rdzennych Cypryjczyków (czy, jak kto woli, Greków cypryjskich) – głównie maronitów – jak i mieszkających na wyspie imigrantów z Wielkiej Brytanii, Filipin, Indii, Ghany czy nawet Australii. Dzień wcześniej na Mszy św. w Limassol Grecy stanowili zdecydowaną mniejszość. Właśnie ta mozaika plus pogranicze kultury europejskiej i bliskowschodniej nadaje niepowtarzalny charakter tej pielgrzymce. Tutaj bez żadnej reżyserii rysuje się scenariusz Kościoła powszechnego, w którym narodowość jest sprawą wtórną (co nie znaczy: nieważną). Słowa „nie ma już Żyda czy Greka” brzmią tutaj wyjątkowo prawdziwie.

To wyjątkowa pielgrzymka także z powodów politycznych. Cypr formalnie jako całość należy do Unii Europejskiej. Jednocześnie jednak od 36 lat wyspa jest podzielona na część południową (zamieszkiwaną głównie przez Greków cypryjskich) i Turecką Republikę Cypru Północnego, czyli tereny okupowane od 1974 roku przez Turcję. Samozwańczego państewka na północy oczywiście nikt nie uznaje (poza nim samym i Turcją). Sytuacja jednak wydaje się patowa: wojna raczej nie wchodzi w grę, a drogą pokojową żadna ze stron zapewne nie ustąpi. Najmniej powodów do ustępstw mają sami Grecy: dla nich inwazja turecka była i pozostaje zwykłym barbarzyństwem. Tym bardziej, że oprócz kolonizacji północnej części Cypru i czystek etnicznych, Turcy zniszczyli kilkaset kościołów i monasterów, zamieniając je nierzadko w chlewy czy obory. W części północnej byłem dwa lata temu. To tam znajduje się znana z Dziejów Apostolskich Salamina, z której pochodził św. Barnaba, który przywiózł na wyspę św. Pawła. Tam też znajduje się grób Barnaby Apostoła, do którego coroczną pielgrzymkę organizują Grecy z południa („Gość” towarzyszył im 2 lata temu). Aż by się prosiło, żeby Papież pojechał również w tamto miejsce. Niestety, program tego nie przewiduje. – Wizyta papieska w części północnej mogłaby zostać odczytana przez Turków jako akceptacja okupacji – powiedział mi wczoraj franciszkanin z Ghany, pracujący w kościele św. Katarzyny w Limassol.

Tematu politycznego nie unikał Chrysostomos, witając Papieża w Pafos. Dał też do zrozumienia, że wizytę Benedykta na Cyprze prawosławni traktują jako okazję do upomnienia się przed światem o sprawiedliwość. – W tej walce, którą prowadzą Cypryjczycy, będziemy wdzięczni za aktywne wsparcie Waszej Świątobliwości – mówił otwarcie Chrysostomos. Przed uroczystościami jeden z prawosławnych duchownych mówił mi niemal to samo: - Cieszymy się z tej wizyty, bo Papież ma wpływ na katolików, a w Parlamencie Europejskim są w większości katolicy, więc mamy nadzieję, że jego głos wpłynie na stanowczość Unii Europejskiej wobec Turcji.

To wyjątkowa wizyta, bo oprócz kilku protestujących przeciwko niej biskupów prawosławnych, spotkanie Papieża z patriarchą Cypru jest krokiem milowym w stosunkach z resztą prawosławia. To wyjątkowa wizyta również dla Europy, bo z jednej strony kolejny raz przypomina jej o chrześcijańskich korzeniach kontynentu, a z drugiej – przypomina, że dużo wcześniej przed nami wiarę w Chrystusa wyznawali ludzie Bliskiego Wschodu. Stąd wyszła Ewangelia i światło dla każdego, bez względu na rasę czy język. To przez to m.in. Bliski Wschód wydaje mi się często bliższy kulturowo (choć dziś chrześcijanie stanowią tam – oprócz Cypru – mniejszość) niż zachodnie standardy spod szyldu McDonald’s i czy zabobonów europejskiej poprawności politycznej.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg