Franciszek jest odważnym i mocnym charyzmatykiem

Papież Franciszek nic nie podważa, nie uderza w prawdę i prawdy nie depcze. A u podstaw jego programu odnowy Kościoła jest Boża logika miłości i miłosierdzia – mówi bp Andrzej Czaja z okazji 5-lecia pontyfikatu.

Jakim teologiem jest Franciszek?

– Myślę, że mamy do czynienia z teologią dobrego czytania „znaków czasu”. Franciszek to teolog, który odważnie je czyta – od razu wyprowadzając sugestie jak odpowiedzieć, jak podjąć. Idzie w praxis: róbmy coś, a nie siedźmy! Jest to teologia bliska życiu, skupiona na odczytaniu nowych wyzwań, aby Kościół mógł skuteczniej pełnić swoją misję i służyć człowiekowi.

Jakie „znaki czasu” są dlań najważniejsze, najpilniejsze?

– Zagubienie człowieka w dzisiejszym świecie, wspieranie go w odnajdywaniu sensu życia i towarzyszenie mu na drodze rozwoju duchowego. Ponadto sprawa uchodźców, rodzina, ekologia, kwestie związane z wyzyskiem gospodarczym, walka o pokój i dialog ekumeniczny. Papież wzywa Kościół, wszystkich chrześcijan, do zaangażowanie się w te sfery.

Niektórzy mówią, że Franciszek to „papież – antyklerykał”. Wciąż krytykuje słabości swych współbraci w kapłaństwie. A nawet mówi o 15 chorobach trawiących kurialnych funkcjonariuszy. Czy Ksiądz Biskup podziela tę diagnozę? A jeśli tak, to jaka terapia winna pójść w ślad za nią?

– Nie podzielam opinii jakoby papież był „antyklerykałem”. Jego postawa jest wyrazem wielkiej odpowiedzialności za cały Kościół, a także wyrazem prawdziwego ojcowskiego zatroskania o księży. Mamy do czynienia z wymagającym ojcem, który bezpośrednio formułuje swoje uwagi i zakreśla kapłanom bardzo konkretny program formacyjny. Mówiąc o 15 chorobach wskazuje ważkie punkty do solidnego rachunku sumienia. Natomiast zasadniczy przekaz do księży wyraźnie koncentruje na podkreślaniu znaczenia troski o osobistą, autentyczną i życiodajną więź z Jezusem. To fundamentalna sprawa! Papież wciąż też przypomina, że kapłan (jak zresztą każdy wierny), musi być uczniem – misjonarzem. Być uczniem ubogim, czyli bez przywiązania do dóbr tego świata i pełnym miłosierdzia, tzn. wrażliwym i delikatnym bez arbitralnych odniesień. Równocześnie być mężnym misjonarzem, który bez zabezpieczeń wychodzi do każdego i z radością głosi Ewangelię, nade wszystko kerygmat.

Kwestia miłosierdzia wydaje się jednym z najważniejszych dla Franciszka wątków…

– Tak. Do nauczania swych poprzedników, Jana Pawła II i Benedykta XVI, Franciszek dopowiada pewne nowe treści. Przypomina myśl Jana Pawła II o potrzebie wielkiej wyobraźni miłosierdzia, a sam wielokroć apeluje o podnoszenie jakości miłosierdzia świadczonego bliźnim, które zawsze musi wyrastać z autentycznego umiłowania Boga. Podobnie jak Benedykt podkreśla, że nie wystarczy być „antropofilem”; trzeba być „teofilem”, tzn. przyjacielem Boga, aby naprawdę okazywać miłosierdzie i pełnić posługę Caritas. Mówi, że Kościół nie może być „organizacją pozarządową”, ale czymś więcej, prawdziwym domem i matką miłosierdzia.

Pontyfikat Franciszka – jeśli chodzi o reformę Kościoła – przebiega także pod hasłami zwiększenia „synodalności” i „kolegialności”. Jak jest to realizowane, jakie owoce przynosi?

– Franciszek stara się dokonywać recepcji Soboru Watykańskiego II. Zależy mu bardzo na dowartościowaniu Kościoła lokalnego i ukazaniu prawdziwej natury urzędu w Kościele, który ma charakter służebny, osobowy, ale też i kolegialny. Franciszek koryguje więc pewne nurty centralizujące rzeczywistość kościelną. Chodzi mu o to, aby więcej odpowiedzialności wzięli biskupi Kościołów lokalnych, a zwłaszcza Konferencje Episkopatów.

Jakie nowe uprawnienia przekazuje konferencjom biskupim?

– Na razie papież nas do tego zachęca i na takie funkcjonowanie otwiera. Zachęca do podjęcia tematu, aczkolwiek jest świadom, że sprawa musi dojrzeć i że tych reform nie można przeprowadzić zbyt szybko. Jest świadom, że nie stanie się to za jego życia. Raczej przygotowuje grunt następcom.

A jak ocenia Ksiądz Biskup reformy Kurii Rzymskiej inicjowane przez Franciszka?

– Dla mnie – niezależnie od powołania nowych gremiów czy reformy finansów Stolicy Apostolskiej – ważniejsze jest to, co Franciszek mówi do Kurii Rzymskiej przed Bożym Narodzeniem. Ostatnio powiedział, że „dokonywać reformy Kurii Rzymskiej to tak, jakby czyścić egipskiego sfinksa szczoteczką do zębów”. W ten sposób wskazał jak bardzo potrzeba tu cierpliwości. Przecież nie tylko o struktury chodzi. Najtrudniejsze są personalia. Papież dał do zrozumienia, że niektórzy zawiedli jego zaufanie, nie wpisali się w ducha reformy i trzeba było im podziękować.

KAI: Franciszek – co w Polsce jest niemal nie znane – ma też duży wkład w nauczanie społeczne Kościoła. W swej programowej adhortacji „Evangelii gaudium” stwierdza, że „Bóg w Chrystusie zbawia nie tylko pojedyncze osoby, ale również uzdrawia międzyludzkie stosunki społeczne”. Papież ostro krytykuje współczesną, będącą konsekwencją liberalizmu gospodarczego „ekonomię wykluczenia”, wzywając do budowania „kultury spotkania. Jakie wnioski ze społecznego nauczania Franciszka winien wyciągnąć przeciętny katolik, także w Polsce?

– Po pierwsze powinniśmy zrozumieć, że społeczne zaangażowanie to nie jest tylko dodatek do życia chrześcijańskiego, ale ważny jego element. Franciszek przypomina, że zaangażowanie społeczne jest po prostu nakazem chrześcijańskiego sumienia i widzi w nim konkretną formę ewangelizacji.

Bardzo mocno akcentuje „opcję na rzecz ubogich. W „Evangelii gaudium” mówi, że powinniśmy być jak najbliżej wszelkich form ubóstwa oraz różnorakich przejawów kruchości ludzkiej egzystencji, także środowiska naturalnego. Postuluje ekologię integralną. Mówi o potrzebie ekologii nie tylko środowiska naturalnego, ale i dziedzictwa kulturowego, historycznego. No i przede wszystkim mówi o ekologii życia człowieka – zdrowia jego ciała ale i ducha.

Pontyfikat Franciszka cechuje też silna troska o sprawiedliwość społeczną. W miejsce „kultury wykluczenia”, domaga się urzeczywistniania „kultury dialogu i spotkania”. W „Evangelii gaudium”, w 239 numerze stwierdza: „Nadszedł czas, by mając na uwadze kulturę, która dostrzega wartość dialogu jako formy spotkania, dążyć do zgody i do wspólnych ustaleń, nie izolując się od troski o społeczeństwo sprawiedliwe, zdolne do pamięci i bez wykluczania kogokolwiek”. Jakże to aktualne słowa w obecnej sytuacji naszego społeczeństwa. Brzmią jak „memento” dla nas. Nic dodać, nic ująć.

Papież mówi też o potrzebie „dobrej pamięci”. Bardzo silnie wybrzmiało to w przemówieniu na Wawelu. „Dobrej pamięci” przeciwstawił „pamięć złą”. Jego zdaniem pojednane życie społeczne można budować jedynie wokół tej „dobrej pamięci”. A „dobra pamięć” ucieka od oskarżeń czy rozliczeń prowadzących do wykluczenia. Jest to kolejne papieskie „słowo-klucz”. To ważne Franciszkowe przesłanie do Polaków, każdego z nas.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg