... w którym trzeba pozwolić sobie na zadziwienie wielkością Bożego miłosierdzia - ojciec święty w rozważaniu przed modlitwą „Anioł Pański”.
„Adwent jest okresem …w którym trzeba pozwolić sobie na zadziwienie wielkością Bożego miłosierdzia. Okresem, w którym przygotowując szopkę dla Dzieciątka Jezus, uczymy się na nowo, kim jest nasz Pan; okresem, w którym wyłamujemy się z pewnych schematów i uprzedzeń wobec Boga i naszych braci; okresem, w którym zamiast myśleć o prezentach dla siebie, możemy dać słowa i gesty pocieszenia osobom zranionym, tak jak Jezus uczynił to ze ślepymi, głuchymi i chromymi” – powiedział 11 grudnia Ojciec Święty w rozważaniu przed modlitwą „Anioł Pański”.
Drodzy bracia i siostry, dobrej niedzieli!
Ewangelia dzisiejszej trzeciej niedzieli Adwentu mówi nam o Janie Chrzcicielu, który będąc w więzieniu, wysyła swoich uczniów, aby zapytali Jezusa: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (Mt 11, 4). Istotnie Jana, gdy usłyszał o dziełach Jezusa, ogarnia wątpliwość, czy rzeczywiście to On jest Mesjaszem, czy też nie. Myślał o surowym Mesjaszu, który przychodząc wymierzy sprawiedliwość z mocą, karcąc grzeszników. Natomiast Jezus przeciwnie ma dla wszystkich słowa i gesty współczucia, w centrum Jego działania jest przebaczające miłosierdzie, dzięki któremu „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (w. 6). Warto, byśmy się zastanowili nad tym kryzysem Jana Chrzciciela, przeżywa kryzys, bo może on powiedzieć coś ważnego także i nam.
Tekst podkreśla, że Jan jest w więzieniu, a to, oprócz miejsca fizycznego, każe nam pomyśleć o sytuacji wewnętrznej, jaką przeżywa: w więzieniu panuje ciemność, nie ma możliwości jasnego widzenia i widzenia dalej. Rzeczywiście, Jan Chrzciciel nie może już rozpoznać Jezusa jako oczekiwanego Mesjasza i, zaatakowany wątpliwościami wysyła uczniów, żeby sprawdzili: „Idźcie zobaczyć, czy jest to Mesjasz, czy też nie?”. Dziwimy się, że to spotkało Jana, który ochrzcił Jezusa w Jordanie i wskazał Go swoim uczniom jako Baranka Bożego (por. J 1,29). Ale to oznacza, że nawet największy wierzący przechodzi przez tunel wątpliwości. Nie jest mu oszczędzony ów tunel wątpliwości. I nie jest to nic złego, wręcz przeciwnie, czasem jest to niezbędne dla rozwoju duchowego: pomaga nam zrozumieć, że Bóg jest zawsze większy, niż to sobie wyobrażamy; dzieła, których dokonuje, zawsze są zaskakujące w porównaniu z naszymi kalkulacjami; Jego działania są inne, przekraczają nasze potrzeby i oczekiwania; i dlatego nigdy nie wolno nam przestać Go szukać i nawracać się na Jego prawdziwe oblicze. Wielki, wspaniały teolog mawiał, że Boga „trzeba odkrywać na nowo etapami... czasem sądząc, że Go tracimy" (H. DE LUBAC, Sulle vie di Dio, Milano 2008, 25). Trzeba Go odkrywać na nowo etapami, czasem sądząc, że się Go traci. Tak właśnie postępuje Jan Chrzciciel: w zwątpieniu wciąż Go szuka, pyta, „dyskutuje” z Nim i w końcu odkrywa Go na nowo. Jan, określony przez Jezusa jako największy spośród tych, którzy narodzili się z niewiast (por. Mt 11,11), uczy nas, krótko mówiąc, by nie zamykać Boga w naszych schematach. Co jest zawsze niebezpieczeństwem, pokusą: uczynić sobie Boga na naszą miarę, Boga do wykorzystania. A Bóg jest czymś innym...
Bracia i siostry, my również możemy czasem znaleźć się w takiej sytuacji jak on, w wewnętrznym więzieniu, nie mogąc rozpoznać nowości Pana, którego być może trzymamy w niewoli, zakładając, że już wszystko o Nim wiemy. Drodzy bracia i siostry, nigdy nie wiemy wszystkiego o Bogu, nigdy. Być może mamy w głowie potężnego Boga, który czyni to, co chce, zamiast Boga pokornej łagodności, Boga miłosierdzia i miłości, który zawsze interweniuje szanując naszą wolność i nasze wybory. Może i my przychodzimy, by powiedzieć Mu: „Czy naprawdę Ty, tak pokorny, jesteś Bogiem, który przychodzi, aby nas zbawić?”. I coś podobnego może się nam przytrafić także z naszymi braćmi: mamy własne wyobrażenia, własne uprzedzenia i przyczepiamy innym sztywne etykiety - zwłaszcza tym, których uważamy za innych niż my. Adwent jest więc okresem odwracania perspektyw, Adwent służy odwracaniu perspektyw, okresem w którym trzeba pozwolić sobie na zadziwienie wielkością Bożego miłosierdzia. Zadziwienie: Bóg zawsze zadziwia. Widzieliśmy to, w programie „A Sua immagine” [program katolicki włoskiej telewizji publicznej - przyp. KAI], mówili o zdumieniu. Bóg zawsze zadziwia. Adwent jest okresem, w którym przygotowując szopkę dla Dzieciątka Jezus, uczymy się na nowo, kim jest nasz Pan; okresem, w którym wyłamujemy się z pewnych schematów i pewnych uprzedzeń wobec Boga i naszych braci; Adwent jest okresem, w którym zamiast myśleć o prezentach dla siebie, możemy dać słowa i gesty pocieszenia osobom zranionym, tak jak Jezus uczynił to ze ślepymi, głuchymi i chromymi.
Niech Matka Boża jako Matka weźmie nas za rękę w tych dniach przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia i pomoże nam rozpoznać w małości Dzieciątka wielkość Boga, który przychodzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.