Biskupi Birmy podziękowali Papieżowi Franciszkowi za to, że ujął się za cierpiącymi mieszkańcami tego azjatyckiego kraju. Wyrazili nadzieję, że jego apel o otwarcie korytarzy humanitarnych zaowocuje szybką pomocą dla tysięcy umierających z głodu Birmańczyków. Ojciec Święty mówił o dokonującej się w tym kraju tragedii w czasie niedzielnego spotkania na Anioł Pański.
„Papieskie słowa są ogromnym umocnieniem nie tylko dla katolików. Widzimy w nich promyk nadziei na zmianę dramatycznej sytuacji, która wykrwawia nasz kraj” – stwierdził abp Marco Tin Win. Na terenie jego archidiecezji Mandalay tysiące ludzi schroniło się w kościołach, klasztorach i seminariach. Są to głównie kobiety z dziećmi, osoby starsze i chore. Niezwykłym gestem okrucieństwa wobec głodującej ludności birmański hierarcha nazwał palenie przez żołnierzy zapasów, tak bardzo potrzebnej żywności. Podkreślił, że przemoc wciąż przybiera na sile, a junta wojskowa, która przejęła władzę nie reaguje na żadne apele o rozpoczęcie dialogu narodowego.
W tym trudnym dziejowym momencie przewodniczący birmańskiego episkopatu wezwał wszystkich ludzi dobrej woli do wytrwałej modlitwy za ten kraj. Zarówno wojsko rządowe, jak i opozycjonistów zachęcił do szukania innej drogi niż ta, która wierzy jedynie w moc broni. Kard. Charles Bo przypomniał zarazem, że mimo wielu apeli kościoły, szpitale i szkoły, które powinny być neutralnymi miejscami schronienia i pomocy nadal są ostrzeliwane. Z dróg nie zniknęły też bariery wojskowe, które uniemożliwiają dostarczenie żywności i lekarstw ok. 200 tys. uchodźców, którzy schronili się w dżungli.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.