„Nasze sumienie potrzebuje oświecenia i oczyszczenia światłem Chrystusa, aby pojąć co jest prawdziwe, dobre i złe, bowiem śmieci pojawiają się nie tylko na ulicach naszego świata, ale także w naszych sumieniach i duszach” – stwierdził papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Swą katechezę główną Benedykt XVI poświęcił żyjącej w XIII wieku (1240-1310) mniszce kartuskiej, bł. Małgorzacie z Oingt. W auli Pawła VI zgromadziło się ok. 8 tys. wiernych.
Pewna kartuska mniszka tak określa postać Małgorzaty: „Poprzez swe dzieło ukazuje nam fascynującą osobowość, o żywej inteligencji, ukierunkowaną ku spekulacji a jednocześnie obdarzoną łaskami mistycznymi: jednym słowem kobieta święta i mądra potrafiąca wyrazić z pewnym poczuciem humoru uczuciowość w pełni uduchowioną” (Una Monaca Certosina, Certosine, in Dizionario degli Istituti di Perfezione, Roma 1975, col. 777). W dynamizmie życia mistycznego Małgorzata dowartościowuje doświadczenie uczuć naturalnych, oczyszczanych przez łaskę, jako uprzywilejowany środek głębszego zrozumienia i wspierania z większą gotowością i zapałem działania Bożego. Motywem jest fakt, że osoba ludzka jest stworzona na obraz Boga, i dlatego jest powołana do budowania z Bogiem wspaniałej historii miłości, pozwalając się wciągnąć całkowicie w Jego inicjatywę.
Fascynuje ją Trójjedyny Bóg, Bóg miłości objawiający się w Jezusie Chrystusie. Małgorzata żyje relacją głębokiej miłości ku Bogu i przeciwnie, widzi ludzką niewdzięczność posuwającą się aż do podłości, aż do paradoksu Krzyża. Twierdzi, że krzyż Chrystusa jest podobny do stołu rodzenia. Ból Jezusa na Krzyżu porównuje do bólu matki. Pisze: „Matka, która niosła mnie w swym łonie, bardzo cierpiała wydając mnie na świat, a nie jeden dzień czy jedną noc, ale przez ponad trzydzieści lat[...]: jakżesz gorzko cierpiał z mego powodu przez całe życie! A kiedy przyszedł czas porodu, Twoja męka była tak bolesna, że Twój święty pot stał się jak krople krwi, spływające przez całej Twoje ciało aż do ziemi” (tamże, Medytacja I, 33, str. 59).
Małgorzata, przywołując opisy Męki Jezusa, kontempluje te bóle z głębokim współczuciem: „Zostałeś złożony na twardym łożu Krzyża, w taki sposób, byś nie mógł poruszyć, obrócić czy potrząsnąć swymi członkami, jak może to czynić człowiek, który cierpi wielki ból, bo zostałeś całkowicie wyciągnięty i w Twoje ciało zostały wbite gwoździe [...] i [...] zostały rozerwane wszystkie Twoje mięśnie i żyły. [...] Ale cały ten ból jeszcze [...] Tobie nie wystarczał, tak bardzo, że zechciałeś, aby Twój bok został przebity włócznią tak okrutnie, aby twoje posłuszne ciało było całkowicie przeorane i rozszarpane. Twoja najdroższa krew popłynęła z taką siłą, że stworzyła szeroką drogę, jakby była wielką rzeką”. Odnosząc się do Maryi mówi: „Nic dziwnego, że miecz, który przeniknął Twe ciało przeniknął również do serca Twojej chwalebnej Matki, która tak bardzo chciała Ciebie wspierać [...] ponieważ Twoja miłość przewyższała wszelką inną miłość” (tamże, Medytacja II, 36-39.42, s. 60n.).
Drodzy przyjaciele, Małgorzata z Oingt zachęca nas do codziennego rozważania życia bólu i miłości Jezusa oraz życia Jego Matki, Maryi. Tu jest nasza nadzieja, sens naszego istnienia. Z kontemplacji miłości Chrystusa względem nas rodzi się moc i radość, by odpowiadać z równą miłością, oddając swe życie w służbie Bogu i bliźnim. Wraz z Małgorzatą mówimy i my: „Najsłodszy Panie, wszystko, czego dokonałeś ze względu na miłość do mnie i całego rodzaju ludzkiego, skłania mnie by Ciebie kochać, lecz wspomnienie Twojej najświętszej Męki daje niezrównaną moc moich możliwości uczuciowych, by Ciebie kochać. Dlatego wydaje mi się, że [...] znalazłem to, czego tak bardzo pragnąłem: kochać jedynie Ciebie, lub w Tobie, czy też ze względu na Twoją miłość” (tamże, Medytacja II, 46, str. 62).
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że ta postać średniowiecznej kartuzki, jak i całe jej życie i myśl wydają się od nas bardzo odległe, od naszego życia, od naszego sposobu myślenia i działania. Jeśli jednak spojrzymy na to, co w tym życiu najistotniejsze, widzimy, że dotyka ono także nas i powinno stać się istotne także dla naszego życia.
Słyszeliśmy, że Małgorzata uważała Pana Jezusa za księgę, kierowała swój wzrok na Pana, uważała go swego rodzaju zwierciadło, w którym pojawia się także nasze własne sumienie. Z tego zwierciadła w jej duszę wkroczyło światło: pozwoliła, by w jej własne istnienie weszło słowo, życie Chrystusa i w ten sposób została przemieniona: sumienie zostało oświecone, odnalazło kryteria, światło i zostało oczyszczone. Właśnie tego potrzebujemy także i my: pozwolić, by w nasze sumienie wkroczyły słowa, życie, światło Chrystusa, aby zostało oświecone, zrozumiało co jest prawdziwe i dobre a także to, co jest złe. Oby nasze sumienie zostało oświecone i oczyszczone. Śmieci pojawiają się nie tylko na różnych ulicach świata. Istnieją śmieci także w naszych sumieniach i duszach. Oczyszczają nas jedynie światło Pana, Jego moc i miłość, dając nam życie uczciwe. Naśladujmy więc św. Małgorzatę w owym spojrzeniu ku Jezusowi. Czytajmy w księdze jej życia, pozwólmy się oświecić i oczyścić, aby nauczyć się życia prawdziwego. Dziękuję.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.