„Nasze sumienie potrzebuje oświecenia i oczyszczenia światłem Chrystusa, aby pojąć co jest prawdziwe, dobre i złe, bowiem śmieci pojawiają się nie tylko na ulicach naszego świata, ale także w naszych sumieniach i duszach” – stwierdził papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Swą katechezę główną Benedykt XVI poświęcił żyjącej w XIII wieku (1240-1310) mniszce kartuskiej, bł. Małgorzacie z Oingt. W auli Pawła VI zgromadziło się ok. 8 tys. wiernych.
Drodzy bracia i siostry,
Wraz z Małgorzatą Oingt, o której pragnąłbym wam dzisiaj powiedzieć, wkraczamy w duchowość kartuską, czerpiącą swą inspirację z syntezy ewangelicznej przeżywanej i zaproponowanej przez św. Brunona. Nie znamy daty jej narodzin, chociaż niektórzy umieszczają ją około roku 1240. Małgorzata pochodziła z możnej rodziny starodawnej szlachty z rejony Lyonu, Oingt. Wiemy, że jej matka miała też na imię Małgorzata, że miała dwóch braci Guiscarda i Ludwika oraz trzy siostry: Katarzynę, Izabelę i Agnieszkę. Ta ostatnia pójdzie za nią do klasztoru, do Kartuzji i będzie jej następczynią jako przeorysza.
Nie mamy informacji o jej dzieciństwie, ale z jej pism możemy odgadnąć, że upłynęło ono spokojnie, w środowisku rodzinnym przepełnionym atmosferą miłości. Rzeczywiście, aby wyrazić bezgraniczną miłością Boga, docenia ona bardzo obrazy związane z rodziną, ze szczególnym odniesieniem do postaci ojca i matki. W jednej ze swych medytacji modli się w ten sposób: „Najsłodszy Panie, kiedy myślę o specjalnych łaskach, jakich mi udzieliłeś ze względu na Twą szczególną troskę: nade wszystko, jak strzegłeś mnie od dzieciństwa i jak mnie ustrzegłeś od niebezpieczeństw tego świata oraz powołałeś do poświęcenia się na Twą świętą służbę, i jak zapewniłeś mi wszystkie te rzeczy, które były mi potrzebne by jeść, pić, ubrać się i obuć się, a uczyniłeś to w taki sposób, że nie miałam okazji we wszystkich tych sprawach myśleć o niczym innym jak o Twoim wielkim miłosierdziu” (Małgorzata z Oingt, Scritti spirituali, Meditazione V, 100, Cinisello Balsamo 1997, p. 74)
Również z jej medytacji wyczuwamy, że wstąpiła do klasztoru kartuzek w Poletins odpowiadając na Boże wezwanie, porzucając wszystko i przyjmując surową regułę kartuską, by całkowicie należeć do Pana Jezusa, aby nieustannie z Nim przebywać. Pisze ona: „Słodki Panie, bo zostawiłam ojca i matkę, moich braci i wszystkie rzeczy tego świata, ze względu na Twoją miłość. Jest to jednak bardzo mało, gdyś bogactwa tego świata są jedynie ostrymi kolcami, a ten kto ich więcej posiada, ten jest bardziej nieszczęśliwy. Dlatego właśnie wydaje mi się, że porzuciłam jedynie biedę i ubóstwo. Ty jednak wiesz słodki Panie, że gdybym posiadała tysiące światów i mogłaby nimi dysponować według własnego upodobania, wszystko bym porzuciła ze względu na Twoją miłość. A gdybyś nawet Ty dał wszystko, co posiadasz na niebie i na ziemi, nie czułabym się usatysfakcjonowana, dopóki nie miałabym Ciebie, bo Ty jesteś życiem duszy mojej, nie mam ani nie chcę mień ojca i matki poza Tobą” (tamże, Medytacja II, 32, str. 59).
Mamy też niewiele danych na temat jej życia w Kartuzji. Wiemy, że w 1288 r. stała się czwartą przeoryszą – stanowisko, które będzie piastowała aż do śmierci – 11 lutego 1310 r. Z jej pism nie możemy jednak wnioskować o jakichś przełomach duchowych. Pojmowała całe życie jako wędrówkę oczyszczania aż do pełnego upodobnienia się do Chrystusa. Chrystus jest księgą, którą należy wypisywać, wyryć każdego dnia w swoim sercu i w swoim życiu, zwłaszcza jego zbawczą mękę. W dziele Speculum, Małgorzata, odnosząc się do samej siebie, podkreśla mówiąc w trzeciej osobie, że ze względu na łaskę Pana „zostało wyryte w jej sercu święte życie jakie Bóg Jezus Chrystus prowadził na ziemi, Jego dobre przykłady i Jego dobra doktryna. Umieściła tak dobrze słodkiego Jezusa Chrystusa w swym sercu, że wydawało się jej nawet, iż był on w niej obecny i że trzymał w swej ręce zamkniętą księgę, aby ją pouczyć” (tamże, I, 2-3, s. 81). „W księdze tej znajdowała ona zapisane życie, jakie Jezus Chrystus prowadził na ziemi, od swego narodzenia aż po wstąpienie do nieba” (tamże, I, 12, str. 83).
Każdego dnia, od poranka poczynając, Małgorzata bierze się do studiowania tej księgi. A kiedy dobrze się jej przyjrzała, zaczyna czytać w księdze własnego sumienia, która ujawnia kłamstwa i fałsze jej życia (por. tamże., I, 6-7, str. 82). Pisała o sobie, aby pomóc innym i umocnić w swoim sercu łaskę Bożej obecności, chcąc sprawić, aby każdego dnia jej życie było naznaczone odniesieniem do słów i czynów Jezusa, Jego Księgi Życia. Wszystko to, aby życie Chrystusa było wyciśnięte w duszy w sposób trwały i głęboki, aż do tego stopnia, by można było dostrzec Księgę na wewnątrz, czyli do kontemplacji tajemnicy Boga Trójcy (por. tamże., II, 14-22, III, 23-40, s. 84-90).
Małgorzata poprzez swe pisma daje nam jakiś przebłysk swojej duchowości, pozwala nam uchwycić pewne części swej osobowości i jej darów zarządzania. Jest to kobieta bardzo wykształcona. Zazwyczaj pisze po łacinie, w języku erudytów, ale pisze także po prowansalsku - a to jest rzadkością: jej pisma są w ten sposób pierwszymi o jakich wiadomo napisanych w tym języku. Jej życie było pełne doświadczeń mistycznych, opisanych w sposób prosty, pozwalający wyczuć niewypowiedzianą tajemnicę Boga, podkreślając ograniczenia umysłu w jej pojęciu i nieadekwatność języka w jej wyrażaniu. Ma osobowość prostą, zwyczajną, otwartą, serdeczną uczuciowo, bardzo wyważoną, o przenikliwym rozeznaniu, zdolną do wniknięcia w głębię ludzkiego ducha, do zrozumienia jego ograniczeń, dwuznaczności, ale także aspiracji, pociągania ku Bogu. Ukazuje wybitną zdolność zarządzania, łącząc swe głębokie duchowe życie mistyczne z posługą wobec sióstr i wspólnoty. Pod tym względem bardzo znaczący jest fragment pewnego listu do jej ojca: „Mój kochany ojcze, przekazuję Tobie, że jestem tak bardzo zajęta z powodu potrzeb naszego domu, że nie mogę się zaaplikować ducha do dobrych. Mam rzeczywiście tak wiele do zrobienia, że nie wiem w którą stronę się obrócić. Nie zebraliśmy pszenicy w siódmym miesiącu tego roku, a nasze winnice zostały zniszczone przez burzę. Także nasz kościół jest w tak złym stanie, że musimy go po części odbudować” (tamże, listy, III, 14, str. 127).
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.