"Papież będzie w Bułgarii dobrze przyjęty" - zapewnia biskup Gerazym (Georgiew), sekretarz generalnym Świętego Synodu Bułgarskiego Kościoła Prawosławnego.
Andrzej Grajewski (GN), Alina Petrowa-Wasilewicz i Krzysztof Tomasik (KAI): Na początku maja Bułgarię odwiedzi papież Franciszek, a w 2001 r. był tu Jan Paweł II. Jak była oceniana wizyta Jana Pawła II przez bułgarski Kościół prawosławny?
Bp Gerazym Georgiew: Pielgrzymka Jana Pawła II miała bardzo szczególne znaczenie. Papież przyjechał, aby zetrzeć plamę na naszym honorze w związku z oskarżeniami Bułgarów o udział w spisku na jego życie. Oczywiście nie mówimy o sprawach dogmatycznych. One w czasie takich wizyt nie są rozstrzygane. Jednak reakcja ludzi na obecność Jana Pawła II i jego nauczanie o przebaczeniu, którego wówczas byliśmy świadkami, było wartością dla obu stron. W spotkaniu z nim wziął udział patriarcha Maksym (Minkow) oraz obecny patriarcha Neofit (Dimitrow), który wówczas był metropolitą w Ruse. Wspominamy tamten czas, jako serdeczne, międzyludzkie spotkanie.
Jakie są obecne relacje prawosławnych z katolikami?
Katolicy w Bułgarii są grupą mniejszościową. Jest ich ok. 60 tys. i żyją rozproszeni w kilku punktach. Bułgarzy są tolerancyjni i nigdy nie dochodziło u nas do gorących sporów na tle religijnym. Miejscowi katolicy są po prostu swoi, dlatego nie ma żadnego problemu w relacjach między wiernymi obu naszych Kościołów. Znam taką wioskę Nowo Dełczewo na południu, w której są dwie cerkwie. Jedna jest prawosławna, druga unicka i cała społeczność żyje od pokoleń zgodnie, nie ma tam napięć na tle wyznaniowym. Jeśli zaś chodzi o kontakty na poziomie hierarchii, to z naszej strony decyzje muszą być podejmowane kolegialnie przez Synod naszego Kościoła. W dialogu teologicznym oraz ruchu ekumenicznym nasz Kościół nie bierze udziału. Dotyczy to nie tylko katolików, ale także innych Kościołów chrześcijańskich. Nasi wierni, wykształceni teologicznie, wiedzą, kto ma sukcesję apostolską, a kto nie. I oczywiście w naszych relacjach jest wielka wartość, bo katolicy mają zachowaną sukcesję apostolską.
Jak przyjmowany w Bułgarii jest papież Franciszek?
W wielu miejscach jest dobrze przyjmowany, bez względu na oceny religijne. Jego wizyta w naszym kraju jest oczekiwana i będzie dobrze przyjęty, zarówno przez władze państwowe, jak i samorządowe. Przewidziane jest także spotkanie papieża z Synodem naszego Kościoła. Postaramy się odwzajemnić jego świeży i serdeczny stosunek do wszystkich ludzi.
A jak Ksiądz Biskup osobiście go postrzega?
Papież Franciszek jest wyjątkowo sympatyczny, ale dla mnie osobiście, nie wpisuje się w obraz papieża takiego, jakiego ja sobie wyobrażam. Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle. Nie potrafię tego ocenić. Papież zazwyczaj kojarzy się z kimś surowym, wymagającym. Jan Paweł II potrafił połączyć obie te rzeczy, wielką godność sprawowanego urzędu z serdecznym podejściem do każdego człowieka. Aby zarządzać tak wielką i skomplikowaną strukturą, jak Kościół katolicki, potrzebne są wyjątkowe cechy i zwykły człowiek tego nie rozumie i nie może temu podołać. Sam Bóg mu pomaga i niweluje jakieś drobne niedociągnięcia. Głową Kościoła jednak jest Pan Jezus.
Jak Ksiądz Biskup widzi kondycję Kościoła prawosławnego w Bułgarii?
Od 30 lat żyjemy w czasach pokojowych i w wolnym społeczeństwie. Niestety Kościół prawosławny w Bułgarii stracił szansę na odrodzenie po upadku komunizmu, jakie było widoczne w innych krajach, gdzie prawosławie dominuje, np. w Rumunii, Serbii, czy Rosji. Do tego przyczynił się rozłam, do jakiego doszło u nas w latach 90. ubiegłego stulecia, na gruncie różnic politycznych. W praktyce przybrało to podział na tzw. niebieskich i czerwonych, czyli demokratów oraz siły postkomunistyczne. Wywołało to wielki zamęt i dezorientację wśród wiernych. Nawet ci, którzy odkrywali wiarę na nowo i chcieli wrócić do Kościoła, nie wiedzieli do jakiego mają pójść, gdyż funkcjonowały w tym czasie dwa episkopaty. To hamowało proces odrodzenia wiary w narodzie. Kiedy rozłam został przezwyciężony w 2004 r. okazało się, że minął także czas pierwszego rozbudzenia religijnego, który był tak istotny w innych krajach. Kościół prawosławny w Bułgarii w skutek rozłamu stracił ten pierwszy impuls, kiedy powrót do wiary był naturalną potrzebą wielu ludzi w naszym kraju. Później zaś dały o sobie znać różne problemy społeczne, polityczne i demograficzne. Wielu wyjechało na Zachód, co musiało się także odbić na pracy duszpasterskiej, szczególnie w parafiach wiejskich, które nagle straciły wielu swoich wiernych. Powinniśmy także krytycznie ocenić nasze własne zachowanie. W moim przekonaniu nie potrafiliśmy znaleźć najlepszej, najbardziej skutecznej drogi do ludzi. Pomimo tych wszystkich trudności jest rzeczą niezwykłą, że ludzie prowadzeni przez Ducha Świętego nadal przychodzą do kościołów, uczestniczą w liturgii, przyjmują sakramenty, spowiadają się. Niestety liczba osób biorących udział w życiu kościelnym jest u nas niewielka w porównaniu z innymi krajami prawosławnymi w Europie. Myślę, że podstawowym problemem ludzi wierzących w naszym kraju oraz ich pasterzy jest nie tyle przyciąganie nowych wiernych, co pogłębianie formacji tych, którzy są w Kościele.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.