Można powiedzieć, że Całun jest ikoną tajemnicy Wielkiej Soboty, która jest dniem ukrycia Boga – powiedział Benedykt XVI po nawiedzeniu tej szczególnej relikwii w Turynie.
Benedykt XVI odwiedził Turyn 2 maja. Była to 18. – według statystyk watykańskich – podróż obecnego papieża na terenie Włoch. Po spotkaniu z młodzieżą na Placu św. Karola pojechał samochodem do miejscowej katedry i tam, powitany przez proboszcza ks. Giancarlo Garbiglię i kanoników kapituły metropolitalnej, udał się do Kaplicy Najświętszego Sakramentu, który przez kilka chwil adorował, a następnie modlił się przed Całunem.
W świątyni obecne były także mniszki klauzurowe z różnych klasztorów na terenie archidiecezji oraz członkowie Komitetu ds. Całunu, których papież pozdrowił na zakończenie wizyty w tym miejscu.
Bezpośrednio po uczczeniu relikwii Benedykt XVI wygłosił rozważania na ten temat. Wyraził radość, że znowu, po latach, może znaleźć się w tym miejscu, dodając, że czas, jaki upłynął od poprzedniej wizyty, jeszcze bardziej uwrażliwił go na przesłanie „tej niezwykłej ikony”. Podkreślił, że obecnie przybył tu jako Następca Piotra, a zatem przyniósł z sobą „cały Kościół, a nawet, więcej – całą ludzkość”.
Nawiązując do podtytułu hasła obecnego wystawienia Całunu – „Tajemnica Wielkiej Soboty”, Ojciec Święty zauważył, że to szczególne płótno jest ikoną owej tajemnicy i ikoną Wielkiej Soboty. Jest to bowiem tkanina pogrzebowa, w którą owinięto ukrzyżowanego człowieka, w całości odpowiadającego temu, co Ewangelie mówią o Jezusie. Przypomniawszy ewangeliczny opis zdjęcia z Krzyża Pana Jezusa i złożenia Go do grobu, dodał, że „od tamtego czasu Całun Turyński daje nam obraz tego, jak wyglądało Jego Ciało spoczywające w grobie w owym czasie, który był krótki chronologicznie (mniej więcej półtora dnia), ale ogromny, nieskończony w swej wartości i w swym znaczeniu”.
Wielka Sobota jest dniem ukrycia Boga – mówił dalej Benedykt XVI. Zauważył, że w Credo wyznajemy wiarę w to, że Chrystus po ukrzyżowaniu, śmierci i pogrzebaniu „zastąpił do piekieł” a trzeciego dnia zmartwychwstał. Zwrócił uwagę, że w naszych czasach, zwłaszcza po przeminięciu XX wieku „ludzkość stała się szczególnie wrażliwa na tajemnicę Wielkiej Soboty”. „Ukrycie Boga jest częścią duchowości współczesnego człowieka, w sposób egzystencjalny, prawie nieświadomy, niczym pustka w sercu, która coraz bardziej się rozszerza” – powiedział Ojciec Święty.
Przywoławszy słynne zdanie Friedricha Nietzschego z końca XIX wieku: „Bóg umarł! A my go zabiliśmy!”, papież zaznaczył, że często powtarzamy je, „może nawet nie zdając sobie w pełni sprawy z tego, co mówimy”. Przypomniał, że po dwóch wojnach światowych, po łagrach i gułagach, Hiroszimie i Nagasaki „nasze czasy stały się w coraz większej mierze Wielką Sobotą: ciemność tego dnia przywołuje tych wszystkich, którzy zadają sobie pytanie o życie, zwłaszcza nas, wierzących”.
A jednak śmierć Syna Bożego – Jezusa z Nazaretu ma przeciwny aspekt, całkowicie pozytywny, będący źródłem pociechy i nadziei. „To właśnie każe mi myśleć, że Święty Całun zachowuje się jak dokument «fotograficzny», obdarzony «pozytywem» i «negatywem». I tak właśnie jest: najmroczniejsza tajemnica wiary jest zarazem najjaśniejszym znakiem nadziei, która nie ma końca” – rozważał Ojciec Święty. Dodał, że Wielka Sobota jest „ziemią niczyją” między śmiercią a zmartwychwstaniem i właśnie na nią wszedł ten Jeden, Jedyny, który ją przemierzył ze znakami swej męki dla człowieka: „Passio Christi, Passio hominis”, jak brzmi hasło obecnego wystawienia. I Całun mówi nam dokładnie o tej chwili, daje świadectwo tej jedynej i niepowtarzalnej przerwy w dziejach ludzkości i wszechświata, w której Bóg w Jezusie Chrystusie dzielił nie tylko nasze umieranie, ale także nasze trwanie w śmierci, to najbardziej radykalna solidarność – podkreślił papież.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.