W oficjalnych życiorysach jego postać stapia się z dziełem. Urodzony, studiował, wykładał. Od czasu, gdy umieścił swoich 95 tez na drzwiach wittemberskiego kościoła, schodzi na dalszy plan. Już niekoniecznie on, ale jego współpracownicy, doradcy, protektorzy. To oni kontynuują dzieło, nadają mu kształt. Puszczona w ruch machina już się nie zatrzymała.
Początki
Marcin Luter urodził się 10 listopada 1483 roku w Eisleben. Wkrótce jego rodzina, spodziewając się polepszenia warunków życiowych, przeniosła się do Mansfeldu, gdzie jego ojciec, Jan, pracował jako górnik w kopalni miedzi. Marcin otrzymał surowe wychowanie w duchu posłuszeństwa rodzicom i Bożej bojaźni. Jako czternastolatek został oddany do szkoły katedralnej w Magdeburgu, gdzie, podobnie jak jego niezamożni rówieśnicy, zarabiał śpiewem na swoje utrzymanie. Później przeniósł się do Erfurtu, gdzie w wieku 18 lat, w roku 1501, rozpoczął studia na tamtejszym uniwersytecie. Cztery lata później uzyskał stopień magistra filozofii i rozpoczął studia prawnicze. Jednak tego samego roku, pod wpływem traumatycznych przeżyć związanych z gwałtowną burzą, postanowił wstąpić do zakonu augustianów.
W zakonie Luter zmagał się z problemem możliwości własnego zbawienia. Czuł, że uczynki pobożne, modlitwy, umartwienia i posty same z siebie nie przynoszą ukojenia w lęku przed wiecznym potępieniem. Współbracia przypominali mu, że prawdziwa pokuta polega na przemianie serca, a człowiek jest zbawiony nie przez swoje uczynki, ale dzięki Bożej łasce. Ta teza, nigdy przez Kościół katolicki nie odrzucona, miała w przyszłości stać się głównym motywem jego nauczania.
4 kwietnia 1507 roku Luter przyjął w zakonie święcenia kapłańskie. W następnym roku został przeniesiony do Wittembergi, gdzie powierzono mu wykłady z teologii na nowo założonym przez Fryderyka Mądrego uniwersytecie. W latach 1513-1517 tematem jego wykładów były głównie Psalmy oraz listy do Rzymian, Galatów i Hebrajczyków. Często też zastępował chorego proboszcza w kościele zamkowym, gdzie wygłaszał kazania i prowadził prace w duszpasterstwie. W międzyczasie, na przełomie roku 1510 i 1511 Luter odbył w sprawach zakonnych podróż do Rzymu. Spodziewał się znaleźć ukojenie dla swoich obaw o zbawienie, jednak zestawienie ideałów i prawdy o Rzymie pogłębiły w nim obawy o to, czy Kościół kroczy właściwą drogą.
Wystąpienie
Pierwszy otwarty sprzeciw wobec Kościoła katolickiego Luter wyraził w związku z praktyką sprzedawania odpustów. Nauka ta wzięła się z przekonania, iż zasługi Jezusa Chrystusa i świętych są znacznie większe niż to było potrzebne dla ich zbawienia. W związku z tym Kościół mógł udzielać z owego skarbca wiernym łask. Luter początkowo nie kwestionował samej praktyki odpustów, lecz ich udzielanie w zamian za pobożny czyn, jakim było ofiarowanie pewnej sumy pieniędzy, co rzeczywiście mogło wyglądać na sprzedaż odpustów. W dodatku przy owych „transakcjach” dochodziło do wielu nadużyć. Widząc panujące w tym względzie nieporozumienia Marcin Luter zdecydował się na ogłoszenie swoich 95 tez.
Jak głosi legenda, swoje tezy Marcin Luter miał przybić do drzwi kościoła w Wittenberdzie. Najprawdopodobniej przesłał je także do kompetentnych dla rozstrzygania w tym sporze biskupów oraz swojego przełożonego zakonnego. Jego twierdzenia nie były wymierzone w papieża, ale w kaznodziejów odpustowych, którzy – zdaniem Lutra – w swoich kazaniach wyolbrzymiali znaczenie odpustów do tego stopnia, że zaprzeczali zdrowej nauce chrześcijańskiej. W dodatku jego wystąpienie nie było skierowane do prostego ludu, ale miało charakter zaproszenia do dysputy teologicznej. Niespodziewanie dla samego Lutra wkrótce stało się o nich głośno w całym ówczesnym świecie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.