„Trzeba służyć życiu ludzkiemu i służyć Bogu oraz przyjąć, kochać i pomagać każdemu życiu, począwszy od tego w łonie matki do tego starczego, cierpiącego i chorego, po to niewygodne, a nawet odrażające” – powiedział papież podczas Mszy św. sprawowanej w bazylice watykańskiej. W pierwszy dzień roku kalendarzowego, 1 stycznia, Kościół obchodzi uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.
Tekst papieskiej homilii w tłumaczeniu na język polski:
Nowy Rok rozpoczyna się w imię Matki. Matka Boga to najważniejszy tytuł Naszej Pani. Ale może zrodzić się pytanie: dlaczego mówimy Matka Boga, a nie Matka Jezusa? Niektórzy w przeszłości prosili, by ograniczyć się do tego tytułu, ale Kościół stwierdził: Maryja jest Matką Boga. Musimy być wdzięczni, ponieważ w tych słowach zawarta jest wspaniała prawda o Bogu i o nas. A to dlatego, że odkąd Pan przyjął ciało w Maryi, od tej chwili i na zawsze niesie ściśle złączone ze sobą nasze człowieczeństwo. Nie ma już Boga bez człowieka: ciało, które Jezus wziął z Matki, jest teraz także Jego ciałem i będzie nim na zawsze. Powiedzenie "Matka Boga" przypomina nam o tym: Bóg jest blisko ludzkości, tak jak dziecko matki, która nosi je w swoim łonie.
Słowo "matka" (mater) odnosi również do słowa "materia". W swojej Matce Bóg nieba, Bóg nieskończoności stał się maluczkim, stał się materią, by być nie tylko z nami, ale także takim jak my. Oto cud, nowość: człowiek nie jest już sam; nigdy więcej sierotą - na zawsze jest synem. Rok rozpoczyna się tą nowością. A my ją głosimy w ten sposób, mówiąc: Matka Boga! Radością jest świadomość, że nasza samotność została przezwyciężona. Jest to piękno, gdy wiemy, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi, wiedząc, iż to nasze dziecięctwo nigdy nie może być nam odebrane. I dostrzec siebie w kruchym Bogu, dziecku w ramionach Matki oraz widzieć, że ludzkość jest dla Pana droga i święta. Dlatego trzeba służyć życiu ludzkiemu i służyć Bogu oraz przyjąć, kochać i pomagać każdemu życiu, począwszy od tego w łonie matki do tego starczego, cierpiącego i chorego, po to niewygodne, a nawet odrażające.
Pozwólmy się teraz prowadzić dzisiejszej Ewangelii. O Matce Boga mówi ona tylko jedno zdanie: „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19). Zachowywała. Zwyczajnie zachowywała. Maryja nie mówi: Ewangelia nie przytacza nawet jednego jej słowa w całym opisie Bożego Narodzenia. Także w tym Matka jest zjednoczona z Synem: Jezus jest niemowlęciem, to znaczy „bez słowa”. On, Słowo, Słowo Boga, który „wiele razy i na różne sposoby przemawiał” (Hbr 1, 1), teraz, „Gdy nadeszła pełnia czasu” (Ga 4, 4), jest niemy. Bóg, przed którym się milczy jest Dzieciątkiem, które nie mówi. Jego majestat nie ma słów, Jego tajemnica miłości objawia się w małości. Ta milcząca małość jest językiem Jego królewskości. Matka łączy się z Synem i zachowuje te sprawy w milczeniu.
A milczenie mówi nam, że również my, jeśli chcemy się ustrzec, potrzebujemy wyciszenia. Musimy zachować milczenie, patrząc na żłóbek. Ponieważ przed żłóbkiem odkrywamy, że jesteśmy miłowani, zasmakowujemy prawdziwego sensu życia. A patrząc w milczeniu pozwalamy, aby Jezus mówił do naszego serca: aby Jego małość ostudziła naszą pychę, by Jego ubóstwo zniweczyło nasz przepych, aby Jego czułość poruszała nasze zatwardziałe serce. Wykrojenie każdego dnia chwili milczenia z Bogiem to ustrzeżenie naszej duszy; to zachowanie naszej wolności od zjadliwych banałów konsumpcji i oszołomienia reklamą, wszechobecności pustych słów oraz przygnębiających fal plotek i zgiełku.
Mówi dalej Ewangelia, że Maryja zachowywała wszystkie te sprawy, rozważając je. Co to były za sprawy? Były to radości i smutki: z jednej strony narodziny Jezusa, miłość Józefa, wizyta pasterzy, owa noc światła. Ale z drugiej niepewna przyszłość, brak domu, „gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 7); smutek odrzucenia; rozczarowanie, że trzeba było urodzić Jezusa w stajence. Nadzieje i niepokoje, światło i ciemność: wszystkie te sprawy napełniały serce Maryi. A co ona uczyniła? Rozważała je, to znaczy rozpatrywała je z Bogiem w swoim sercu. Nic nie trzymała dla siebie, nic nie zamknęła w samotności ani nie topiła w goryczy, wszystko zaniosła do Boga. W ten sposób zachowywała. Powierzając, strzeżemy, nie pozostawiając życia na pastwę lęku, dyskomfortu czy przesądu, nie zamykając się ani nie próbując zapomnieć, lecz czyniąc ze wszystkiego dialog z Bogiem. A Bóg, który troszczy się o nas, przybywa, by być w naszych istnieniach.
Oto tajemnice Matki Boga: zachowywać w milczeniu i zanieść Bogu. Dokonywało się to – jak podsumowuje Ewangelia - w jej sercu. Serce zaprasza, by spojrzeć na centrum osoby, na uczucia, na życie. My także, chrześcijanie w drodze, na początku roku odczuwamy potrzebę rozpoczynania od centrum, pozostawiania za sobą ciężarów przeszłości i rozpoczęcia na nowo od tego, co się liczy. Oto dziś przed nami punkt wyjścia: Matka Boga. Maryja jest bowiem dokładnie taką, jakimi pragnie nas Bóg, jakim pragnie swego Kościoła: Matką czułą, pokorną, ubogą w rzeczy i bogatą w miłość, wolną od grzechu, zjednoczoną z Jezusem, która strzeże Boga w sercu a bliźniego w życiu. Aby zacząć od nowa, spójrzmy na Matkę. W jej sercu bije serce Kościoła. Dzisiejsze święto mówi nam, że aby pójść naprzód, musimy się cofnąć: zacząć na nowo od żłóbka, od Matki, która trzyma Boga w swoich ramionach.
Pobożność maryjna nie jest dobrą manierą duchową, ale wymogiem życia chrześcijańskiego. Patrząc na Matkę, jesteśmy zachęcani, aby porzucić wiele niepotrzebnych balastów i znaleźć to, co się liczy. Dar Matki, dar każdej matki i każdej kobiety, jest bardzo cenny dla Kościoła, będącego matką i kobietą. I podczas gdy mężczyzna często abstrahuje, stwierdza i narzuca idee, to kobieta, matka, umie zachowywać, łączyć w sercu, ożywiać. Aby wiara nie ograniczała się tylko do idei lub doktryny, wszyscy potrzebujemy serca matki, które potrafi zachowywać czułość Boga i słuchać bicia serca człowieka. Niech Matka, arcydzieło Boga dla ludzkości, strzeże tego roku i wnosi pokój swego Syna w serca i w świat.
Zachęcam was, abyście jako dzieci pozdrowili ją dzisiaj pozdrowieniem chrześcijan Efezu skierowanym do swoich biskupów: Święta Boża Rodzicielko! Powtórzmy trzykrotnie: Święta Boża Rodzicielko!
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.