Kapłan jest w pierwszym rządzie mężem modlitwy
Gorąco pragniemy, Czcigodni Bracia, by kapłani, powierzeni waszej pieczy, pobudzeni tymi dokumentami życia św. Jana M. Vianney, uważali za całkowity pewnik, że muszą ze wszech miar nad tym pracować, by odznaczali się oddaniem modlitwie oraz że to naprawdę można osiągnąć, chociażby niekiedy byli pochłonięci nadmiarem pracy apostolskiej. Lecz, aby to osiągnąć, trzeba, aby ich życie w pełni zgodne było z zasadami wiary. Tą wiarą całkowicie przeniknięty Jan M. Vianney tak przedziwnych dokonał rzeczy: "O, jak cudowna tego kapłana wiara!" - tak zawołał jeden, z jego współbraci w kapłaństwie - "tak jest ona wielką, iżby mogłaby ubogacić wszystkie dusze całej diecezji!" (por. tamże, t. 227, str. 976).
To zaś ścisłe zjednoczenie z Bogiem najbardziej sprawiają i chronią różne praktyki kapłańskiej pobożności, z których kilka, większego jest znaczenia. Kościół przepisał je światłymi normami zwłaszcza codzienne odprawianie rozmyślania, pobożne nawiedzanie Najświętszego Sakramentu, odmawianie różańca maryjnego, staranny rachunek sumienia (can. 125). Do odmawiania codziennie brewiarza kapłani są zobowiązani na mocy poważnego obowiązku (gravi officio) przyjętego wobec Kościoła (can. 135).
Może z powodu zaniedbania jednej z tych norm kapłani często stają się ofiarami wiru rzeczy zewnętrznych, powoli jałowieją wewnętrznie, a wreszcie oczarowani, niestety, ułudami doczesności, popadają w ciężkie niebezpieczeństwo, gdy już są pozbawieni jakiejkolwiek broni duchowej. Natomiast Jan M. Vianney, odwrotnie, "gdy bez wytchnienia oddawał się sprawie zbawienia cudzego, swojego mimo to nie zaniedbywał. Osobistą swoją świętość jak najbardziej pielęgnował, by tym skuteczniej zdołał do niej doprowadzać innych" (por. Arch. Secr. Vat., t. 227, str. 36).
By więc użyć słów św. Piusa X: "Uważamy to za całkowity pewnik, że kapłan, aby godnie piastował swoją godność i sprawował swój urząd, musi być w wybitnym stopniu oddany modlitwie.... Kapłan o wiele żarliwiej niż inni winien być posłuszny nakazowi Chrystusa: Trzeba się zawsze modlić. Opierając się na tym, św. Paweł tak bardzo polecał: "Trwajcie na modlitwie; czuwajcie w niej na dziękczynieniu, bez przerwy się módlcie" (Exhort. "Haerent animo", Acta Pii X, IV, str 248 - 249). A nadto chętnie czynimy swoimi słowa, którymi ostatni Poprzednik Nasz na samym wstępie swego pontyfikatu, dał kapłanom niby hasło: "Módlcie się, módlcie się więcej, coraz więcej i żarliwiej" (Przem. 24. VI. 1939; AAS 1939, 249).
Eucharystyczna pobożność św. Proboszcza
Modlitwa św. Jana M. Vianney, o którym można powiedzieć, że ostatnie trzydzieści lat spędził prawie w świątyni, gdzie zatrzymywały go niezmierne rzesze penitentów, wyróżniała się szczególną cechą, mianowicie tym, że zwracała się głównie ku Eucharystii. Prawie nie do wiary, z jakim żarem pobożności odnosił się on do Chrystusa obecnego w Najśw. Sakramencie. "Tam jest - mawiał - Ten, który nas tak bardzo umiłował; dlaczego nie mielibyśmy Go miłować my"? (por. Arch. Secr. Vat. t. 227, 1103). I rzeczywiście otaczał Sakrament Ołtarza czułą miłością, a serce jego rwał ku tabernakulum jakiś górny poryw, któremu oprzeć się nie potrafił. Wiernych zaś swoich tak uczył sposobu modlitwy: "Wcale nie trzeba wielu słów, aby się dobrze modlić. Wiarą wierzymy, że tam, w św. Tabernakulum, obecny jest dobry Bóg; jemu otwierajmy serce; że nas dopuszcza do siebie, z tego się radujmy; oto najlepszy sposób modlitwy", (por. tamże, t. 227, str. 45). Niczego więcej nie czynił, by budzić cześć i miłość wiernych ku Chrystusowi utajonemu w Sakramencie Eucharystii, i by skłonić ich do posilania się Boskim pokarmem. Przykładem zaś swoim wyprzedzał wszystkich. "By ktoś się do tego przekonał, zeznali świadkowie - wystarczyło patrzeć na niego, jak celebrował Mszę św., lub choćby tylko, jak klękał, gdy przechodził przed tabernakulum" (por. tamże., t. 227, str. 459).